Kolejny dla was!
Miłego dnia x
Harry przez stres związany z rozprawą oraz pracą, zapomniał o dość istotnej sprawie, a raczej o swojej naturze. Dosłownie tydzień przed wyznaczoną datą dostał gorączki.
Obudził się rano zalany potem, a między pośladkami czuł ogromną ilość naturalnego lubrykantu, na co się skrzywił.
Najgorszym było to, że gorączkę tym razem miał spędzić sam. A nie miał przygotowanych zapasów, ani zabawek.
Pierwszy dzień, z katorgą ale przeżył. Ledwo co udało mu się wystukać wiadomość do Julie, o swojej kilkudniowej nieobecności.
Brunet się nie spodziewał, że zew natury przyjdzie jak w zegarku, zwłaszcza po poronieniu. A tu takie dość niemiłe zaskoczenie.
Nawet jakoś sobie radził ze wszystkim, a przynajmniej tak myślał. W pewnym momencie zaatakował go znajomy zapach, a jego wilk odczuwał jeszcze większą potrzebę zaknotowania. Chwilę zajęło brunetowi zorientowanie się czyj to był zapach, jednak w końcu przypomniał sobie.
Zayn stał pod jego drzwiami, a jego alfa drapał chcąc się do niego dostać i pomóc mu w tym cierpieniu.
- Co ty wyprawiasz Malik? - wyszeptał do siebie, zaciskając dłonie na pościli, rwąc tym prześcieradło.
Styles na oślep złapał telefon, musiał poprosić Louisa o pomoc. Wolał nie myśleć co by było, gdyby podszedł pod drzwi albo co gorsza otworzył je. Wiedział, że nie zapanowałby nad swoją omegą.
- L-Lou? - powiedział dość złamanym głosem, podbiegając do drzwi i zamykając swoją sypialnię na klucz.
Zayn musiał chodzić wkoło jego domu, ponieważ coraz mocniej czuł jego zapach ze wszystkich możliwych stron.
Tak bardzo potrzebował alfy, nie nosił znaku, jego omega prosiła o byle kogo.
- Harry? Ci się dzieje? Rozmawialiśmy, że spędzasz gorączkę sam, pamiętasz? Ja odwiedzam Lunę i pilnuję żeby wszystko było gotowe na rozprawę - przypomniał alfa na wstępie.
- Zayn tu jest - dobrze pamiętał tę rozmowę, aż za dobrze. Była żenująca dla niego w pewien sposób i wyryła się w pamięci - Przed domem. Oznacza w-wszystko. Nie daję rady Lou, to za dużo. Potrzebuję... - przerwał, przez nagłe wtrącenie się Tomlinsona.
- Zaraz go zabiorę Harry. Zamknij okna i drzwi. Nie ruszaj się z łóżka. Będę do piętnastu minut. Ja mu pokaże... - warknął Louis i rozłączył się, aby szybko działać.
Brunet wypuścił ciężko oddech, odrzucając telefon na łóżko. Jego omega błagała, żeby zejść do byłego chłopaka i dać się wypieprzyć, a końcowo dostać dobrego knota.
Rzeczywiście po piętnastu minutach usłyszał podjeżdżające auto. Cieszył się, że alfa do niego dotarł, chciał żeby jego wilk skupił się na samej gorączce, a nie na alfach. To było zbyt ciężkie na jego stan.
Jego czuły na ten moment słuch, dobrze słyszał szamotaninę i kłótnię między dwoma osobnikami.
Zakrył głowę swoją poduszką, zagłuszając wszelki hałas. To po chwili pomogło, a on zaczął ponownie ocierać się biodrami o prześcieradło.
Doszedł na prześcieradło, a kiedy otrząsnął się, była całkowita cisza w jego otoczeniu co było kojące. Spojrzał na telefon, gdzie Louis zapewnił go, że Malik już nie stoi pod jego domem, a sam Louis pilnuje kawałek od jego terenu czy Zayn nie wraca.
CZYTASZ
Nobody Said It Would Be Easy//larry//
Fiksi Penggemar"- Tylko nie ty... - Harry cofnął się o dwa kroki, czując narastającą złość w swoim ograniźmie - Ze wszystkich osób na świecie, oczywiście musisz być to ty - nieprzychylnie spoglądał na szatyna. - Nie to żebym sam nie był zaskoczony... - przewrócił...