A macie kolejny rozdział, ponad 2 tyś słów!Pozostawcie coś po sobie!
Miłego dnia x
Harry przeczesał loczki Luny, siedząc na jej łóżku. Dziewczynka siedziała między jego nogami, kiedy on starał się zapleść najpiękniejszego warkocza z jej włosków.
- Masz ślicznego misia, wiesz? Jest dla ciebie ważny? Przypomina ci kogoś? - zapytał delikatnie, próbując wypytać się o szczegóły.
Starał się codziennie odwiedzać Lunę, chcąc zyskać jej zaufanie. Jego omega też miała wiele w tym do powiedzenia, odczuwał tylko większą i większą potrzebę widzenia się z małą betą.
- Mam go od zawsze, pani mówiła że był ze mną jak trafiłam do domu dziecka. Kocham pana królika, ma przyszyte ucho bo Mat kiedyś chciał mi go zabrać. Ale ciocia przyszyła i tylko ja mogę go trzymać - przycisnęła przytulankę do swojej klatki piersiowej.
- Nikt ci go nie zabierze słoneczko - obiecał, łapiąc za gumkę i kończąc finalnie fryzurę - Zadowolona? - sięgnął po lusterko i podał je pięciolatce.
- Dziękuję! - odłożyła zabawkę i przytuliła się do omegi - Ciocie wcześniej nie potrafiły takiego zrobić! Starsze dziewczynki tak, ale one nie chciały ze mną rozmawiać.
- Tutaj będzie inaczej kochanie, a gdyby coś, zawsze możesz do mnie przyjść - roztapiał się w uścisku dziecka, nosem delikatnie delektował się znajomym zapachem.
- Będę mogła iść porysować? Lubię rysować - niebieskie oczy spojrzały wprost na omegę.
Styles dokładnie znał to spojrzenie i najgorsze było to, że nie dało mu się odmówić.
- Na świetlicy znajdziesz kartki i kredki - spojrzał na zegar - Ja już niestety muszę iść, ale jak tylko wrócę to chętnie obejrzę twoje prace, jeśli chcesz.
- Tak! - odsunęła się i sięgnęła ponownie do króliczka, którego schowała pod dużą poduszką na swoim łóżku.
Harry przyjął rączkę bety i ciepłym uczuciem na sercu prowadził szczenię do świetlicy. Tam jedna z opiekunek miała mieć na nią oko.
🐾🐾🐾🐾🐾
Harry stanął pod najlepszą w mieście kancelarią adwokacką. Długo rozmawiał z sekretarką, która po wielkich prośbach umówiła go na szybko jednym z pracowników, żeby ocenić sytuację. Kancelaria miała naprawdę dobrą opinie, więc brunet nawet nie dopytywał o nazwisko prawnika, z którym został umówiony.
Potrzebował szybkiej porady oraz zobowiązania się do prowadzenia sprawy.Poprawił pasek na swoim eleganckim płaszczu i wszedł do środka. Przywitała go od razu spora recepcja, przy której siedziała kobieta.
- Dzień dobry. Jestem Harry Styles... - chciał kontynuować, ale zostało mu przerwane.
- Oczywiście panie Styles, jest pan idealnie na czas. Mecenas jest już po spotkaniu, więc może pan się skierować do gabinetu numer trzy. Wystarczy lekko zapukać i od razu wchodzić - poinstruowała omegę.
- Dziękuję - nerwowo się uśmiechnął i odnalazł wzrokiem wymieniony gabinet. Podszedł do drzwi i zapukał kilka razy, nim wszedł.
- Dzień dobry - mężczyzna w garniturze wstał od biurka - Louis Tomli... - zaczął się przedstawiać, jednak w momencie, w którym jego oczy spotkały się z tymi należącymi do jego potencjalnego klienta, nie był w stanie wydusić z siebie słowa.
CZYTASZ
Nobody Said It Would Be Easy//larry//
Fanfiction"- Tylko nie ty... - Harry cofnął się o dwa kroki, czując narastającą złość w swoim ograniźmie - Ze wszystkich osób na świecie, oczywiście musisz być to ty - nieprzychylnie spoglądał na szatyna. - Nie to żebym sam nie był zaskoczony... - przewrócił...