Tu się sporo dzieje, ale nie wiecie ile będzie się działo w następnym...
Będziecie zaskoczeni 😈
Harry niepewnie wszedł do domu dziecka. Nie wiedział czy Zayn rozmawiał już z Julie, czy może kobieta była nieświadoma co do przyczyny nieobecności omegi.
Do końca tygodnia nie pojawił się w instytucji, ale Louis dzielnie odwiedzał ich szczeniaka i często pisał, co słychać u Luny.
W placówce było dość pusto, co wydawało się być dla Harry'ego plusem. Przeszedł do swojego gabinetu i otworzył go kluczem. Zamknął od razu za sobą i zdjął płaszcz, który powiedział na odpowiednim haczyku. Wziął głęboki oddech, nie sądził że powrót będzie taki ciężki. Spojrzał na stos papierów, nie ruszy dziś się za dużo z biura. Musiał ogarnąć najbardziej naglące sprawy.
Usiadł za swoim biurkiem i chrząknął, biorąc się za pierwszą teczkę leżącą z brzegu. Zauważył, że w środku są dokumenty małej omegi, która została adoptowana. Musiał podpisać te papiery i schować do szafki, gdzie było archiwum adoptowanych szczeniaków. Wpłynął też kolejny wniosek rodziców, którzy szukali niemowlaka. Brunet odkopywał się z najważniejszych spraw ponad dwie godziny.
Podskoczył, słysząc nieśmiałe pukanie w drzwi i powiedział ciche proszę. Do środka z nadzieją wypisaną na twarzy weszła mała stęskniona za mamą beta.
- Luna, kochanie - Harry odłożył długopis i przesunął się na fotelu na kółkach - Tęskniłem.
- Mama - podbiegła momentalnie do bruneta - Tęskniłam, tata mówił że mama chora. Już dobrze? Będziesz tu codziennie znowu? Kiedy pójdę z tobą i tatą do domu? - miała masę pytań na raz.
- Spokojnie wilczku - pomógł Lunie dostać się na jego kolana - Już jestem zdrowy i wrócimy do starego rytmu widywania - przeczesał dłonią burzliwe loczki dziewczynki - Wciąż walczymy, abyś z nami mieszkała kochanie.
- Kocham. Tata nie potrafi robić warkoczy - wydała dolną wargę - Ciocia Julie mi zrobiła, ale ty robisz lepsze. Tata ciągnie za włosy.
- Tata jeszcze się nauczy - zachichotał na samą myśl nieporadnego Louisa przy zdolnościach manualnych - Też cię kocham, dziś mama zrobi ci warkoczyki jeśli chcesz.
- Tak! Zrobiłam laurkę dla ciebie, przyniosę ci. Wezmę szczotkę i dostałam od taty nowe gumki do włosów! - pochwaliła się Luna.
- Koniecznie musisz mi wszystko pokazać - uśmiechnął się szczerze - Tylko nie biegaj po schodach, dobrze? - dodał, kiedy dziewczynka zsunęła się z jego kolan.
- Nie będę! - pisnęła i szybko dotarła do drzwi, gdzie minęła się z Julie.
- Harry - kobieta lekko uśmiechnęła się do bruneta - Nawet nie zajrzałeś się przywitać.
- Przepraszam Julie - poderwał się ze swojego miejsca, żeby przywitać porządnie staruszkę - Dobrze cię widzieć - ucałował policzek szefowej - Widzę, że to miejsce żyje, mimo mojej nieobecności.
- Nie było łatwo bez ciebie, już nie jestem w mojej najlepszej formie - spojrzała na omegę - Nie miałam pojęcia do teraz co się stało, ale już czuję. Harry... Bardzo mi przykro...
Brunet uniósł nieznacznie kącik ust, odsuwając się od Julie. Nie chciał traktowania niczym jajko. Musiał się uporać sam ze swoją stratą.
Chrząknął otrząsając się z myśli i przeszedł do swojego biurka.
CZYTASZ
Nobody Said It Would Be Easy//larry//
Fiksi Penggemar"- Tylko nie ty... - Harry cofnął się o dwa kroki, czując narastającą złość w swoim ograniźmie - Ze wszystkich osób na świecie, oczywiście musisz być to ty - nieprzychylnie spoglądał na szatyna. - Nie to żebym sam nie był zaskoczony... - przewrócił...