A macie kolejny, powiem wam że ciężko mi się przekonać do dalszego sprawdzania rozdziałów 😂
Ale tak czy siak, miłego czytania i dnia x
3 tyś słów
- Pojedziemy Lou. Dam radę, będę miał miękką poduszkę na swoim siedzeniu, wytrzymam te dwie godzinki w samochodzie - omega zabrała rzeczy z rąk alfy i ponownie spakowała je do sporej torby - Chcę żeby mała poznała dziadków, chcę wyjść za ciebie Louis.
- Tylko obiecaj, że jak poczujesz, że cokolwiek jest nie tak to dasz mi znać i zrobimy przerwę - był w stanie się zgodzić na podróż, bo naprawdę chciał odwiedzić rodzinne strony.
- Nie jestem małym dzieckiem, ale tak Lou - pokiwał głową, uważając że takie rozwiązanie w ich sytuacji jest najlepsze.
- Potwierdzę mamie, że będziemy w takim razie - sięgnął po telefon i wystukał wiadomość.
- Tylko nie mów nic o Lunie! Niech to będzie niespodzianka - poprosił, ostrożnie dalej rzeczy pakując.
Jego ciało wciąż było obolałe w różnych miejscach, a ręce wręcz katastrofalnie wyglądały, kiedy je odkrywał. Nienawidził widoku tych ogromnych siniaków.
- Dobrze, Luna będzie całkowitą niespodzianką i to dla wszystkich - zgodził się - Mam nadzieję, że mała się nie przestraszy.
- Postaram się jej wszystko wytłumaczyć po drodze. Z twoim wsparciem - zapiął suwak i zadowolony przybliżył się do Tomlinsona - Mój jubilacie.
🐾🐾🐾🐾🐾
Odetchnęli wychodząc z domu dziecka, a Louis za chwilę przypinał dokładnie Lunę w foteliku, aby ta była bezpieczna. Dziewczynka czuła podekscytowanie na podróż z rodzicami.
- Nie jedziemy do mojego i taty domku kochanie - zaczął Harry, w momencie wyjechania za placówkę - Razem z tatą, chcemy abyś poznała swoich dziadków i ciocię...
- Dziadków? Źli dziadkowie? Jak macocha w kopciuszku? - beta szybko spojrzała na mamę, która doskonale wiedziała o co chodzi.
Harry zachichotał i rozczulony, odwrócił głowę w stronę szczenięcia.
- Nie kochanie. To drudzy dziadkowie. Rodzice twojego taty. Są tak samo wspaniali jak twój tatuś - obiecał, wracając do poprzedniej pozycji, bardzo delikatnym ruchem.
- Poznasz babcię Jay, dziadka Dana i ciocię Charlotte, a możesz mówić do niej Lottie - uprzedził ją Louis - Mają też dwa pieski, ale nie musisz ich się bać. Są przyjazne. Lubisz zwierzątka?
- Chciałabym pieska i kotka. Będziemy mieli? Proszeeee - szczenię już otwarcie myślało o czasie, kiedy razem zamieszkają.
Marzyło o tym.
- Pomyślimy kochanie, teraz pobawisz się z pieskami dziadków - rzucił alfa, nie rozmawiali o takich rzeczach z Harrym, teraz byli skupieni na uzyskaniu praw do Luny.
Mieli tylko jedną przerwę w czasie drogi, kiedy Louis wjechał pod rząd na kilka nierówności. (Droga była cholernie nierówna). To spowodowało dość dłuższy ból u Harry'ego i omega nie była aż tak dobrym aktorem, aby to ukryć.
W nieco ponad dwie godziny dotarli do Doncaster, gdzie Louis sprawnie wybrał drogę i po chwili znaleźli się pod znajomym im domkiem. Mimo czasu, nie zmienił się on ani trochę. No przynajmniej z zewnątrz.
CZYTASZ
Nobody Said It Would Be Easy//larry//
Fanfiction"- Tylko nie ty... - Harry cofnął się o dwa kroki, czując narastającą złość w swoim ograniźmie - Ze wszystkich osób na świecie, oczywiście musisz być to ty - nieprzychylnie spoglądał na szatyna. - Nie to żebym sam nie był zaskoczony... - przewrócił...