14. Miłość to miłość, to ona wybierała nas, a nie my ją.

2.3K 209 75
                                    

Trzy tysiące słów...

Proszę o duuuuużą aktywność, bo długi rozdział!

Miłego dnia xx

Harry przygotował gościnną sypialnię dla Jay. Wcześniej spał w niej Louis, ale teraz alfa miał zawitać na trochę w jego łóżku.

Brunet by nie narzekał, gdyby został tu na stałe. Ramiona szatyna dawały mu wiele ciepła, a drobne ciało omegi się relaksowało w tym uścisku.

Jego żołądek bolał, wiedząc że do konfrontacji zostało zaledwie kilka minut, skoro Louis już jakiś czas temu pojechał na stację po rodzicielkę. Miał nadzieję, że nie będzie dziwnie i sztucznie, kobieta zawsze należała do tych otwartych i pomocnych osób.

Nie miał pojęcia jak się z nią przywitać, naturalnym dla niego było przytulenie kobiety, ale nie widział jej dobrych kilka lat. Nie sadził, że wizyta Jay przyniesie tyle myślenia i obaw.

Trzask drzwi i zapach dwóch osób. Głosy zaplątane w rozmowie. Harry wyszedł z pokoju gościnnego i zszedł na dół, chcąc się przywitać. Był dorosłym. Musiał potrafić dobrze reagować w takich sytuacjach.

Zielone oczy napotkały tak samo piękną, nie starzejącą się twarz matki Louisa. Jak mógł się temu dziwić? Wilki powolnie się starzały.

- Dzień dobry Jay - przywitał się, czując pewnego rodzaju odwagę i przybliżył się o jeszcze kilka kroków.

Bardzo dobrze znajomy zapach atakował jego nozdrza, a wspomnienia z trwania związku z Louisem wracały do niego.

- Harry! Jak dobrze cię widzieć. Jak wydoroślałeś - zachwyciła się i sama podeszła jeszcze bliżej mężczyzny, aby go uściskać - Kiedy ostatnio cię widziałam miałeś zdecydowanie krótsze włosy - zaśmiała się, odsuwając omegę na długość ramion i przypatrując jej się.

- Tak, troszkę się zmieniło - ukazał dołeczek w policzku, stres jakby momentalnie wyparował - Jak minęła podróż? Louis się nie spóźnił? Prosiłem go od kilkunastu minut żeby wyjechał, ale za dobrze siedziało mu się na kanapie. Wiesz, piłka nożna leciała.

- To nic nowego. Miał szczęście, że pociąg miał dziesięć minut opóźnienia i czekał już na mnie na peronie. Za dobrze znam tą jego piłkę nożną - przewróciła oczami i poprawiła swoje włosy - Podróż generalnie w porządku, nie było zbyt dużo osób w pociągu.

- W takim razie się cieszę - spojrzał na szatyna, który wrócił z góry. Pewnie podczas ich rozmowy poszedł zanieść rzeczy kobiety do pokoju gościnnego.

- Musimy koniecznie porozmawiać i nadrobić ten czas. Z twoimi rodzicami nawet nie mam kontaktu. Rzadko widać ich w mieście - odparła Jay - Skorzystam z łazienki, w porządku? Podróż może nie była długa, ale warunki w pociągach zostawiają wiele do życzenia.

- Prosto i na lewo - od razu wytłumaczył i po chwili mężczyźni zostali sami.

Brunet nim się obejrzał, został przyciągnięty do ciała Louisa, a ich wargi się połączyły. Omega z westchnięciem przyjmowała każde pojedyncze muśnięcie.

Dłonie alfy znalazły wygodne miejsce na jego biodrach. To zawsze działało na nich mocno, bliskość i pomieszane zapachy.

- A więc tak wygląda "zatrzymałem się na trochę u Harry'ego" - nie spodziewali się, że Jay wróci do nich tak szybko.

Brunet oderwał się od starszego i zamiast odskoczyć, to wtulił się niezręcznie w silne ciało.

- Raczej pozostawiamy to dla siebie, że próbujemy stworzyć coś na nowo. Bez przymusu z góry - omega cieszyła się, że Louis go nie puszczał, za to swoje dłonie z jego bioder przeniósł na brzuch, żeby poprawnie objąć młodszego - Prawda Lou?

Nobody Said It Would Be Easy//larry//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz