Do umilenia rozdziału, najnowsza piosenka Lou - Bigger Than Me.
Katuję ją od wydania, Louis ma cudowny głos...
Miłego rozdziału i dnia x
- Cześć maleństwo, tatuś cię w końcu czuje i chociaż troszeczkę widzi - Louis mówił do brzuszka męża.
Kiedy alfa się obudził, Harry leżał ze skopaną kołdrą. Chciał go przykryć, kiedy zauważył wypukłość i nie mógł się oprzeć najpierw żeby ją dotknąć, a następnie pocałować. Była twarda i zdecydowanie tu nie było już miękkiego brzuszka.
- Mówiłem mamie, że pierwszy cię zauważę. Miałem rację. Nie mogłem lepiej zacząć moich urodzin - nosem smyrał ciepłą skórę.
Harry zaczął się wiercić przez to uczucie, a zaraz jego budzik zaczął dzwonić. Omega na ślepo sięgnęła do telefonu, gdzie wyłączyła alarm.
- Dzień dobry mamo, wstajemy na ostatni dzień pracy przed świetami - Louis położył się policzkiem na skórze męża, przez co drażnił ją swoim zarostem.
- Hej Lou - uśmiechnął się sennie i wplątał swoje palce w miękkie włosy - Co ty z rana tam robisz? Hm? - jego głos był cięższy przez wspomnienie snu.
- Rozmawiam z naszym maleństwem, bo postanowiło zrobić tacie niespodziankę i troszkę się pokazać. Masz twardy i lekko odstający brzuszek - obrócił się i ponownie pocałował skórę omegi.
- Och - rozbudził się całkowicie - Zaczynam rosnąć? To dobrze, odpowiedni czas na to - pociągnął mocniej za włosy męża - Nie chce mi się do pracy.
- To już ostatni dzień kochanie i trochę wolnego. Do tego musisz powiedzieć Julie, bo tak jak powiedział lekarz już jest bezpiecznie żeby o to robić- przypomniał miękko - Z reszta jeśli cokolwiek stanie się w pracy, to Julie musi wiedzieć.
- Właśnie. Wszystkiego najlepszego mężu, spełnienia marzeń. Unieś się troszkę, chcę dać ci buzi - poprosił, nie mając jak pocałować znajomych warg.
Alfa położył się wyżej, tak aby być na wysokości bruneta. Połączył ich wargi w pocałunku, po czym wyszeptał podziękowania. Na szczęście Louis już nie musiał jechać do kancelarii, miał wszystkie sprawy domknięte i kolejne zaplanowane dopiero w nowym roku.
- Za kilka dni będzie nasza pierwsza rocznica ślubu - Harry w to niedowierzał - A za kolejny miesiąc będziemy świętować rok z Luną w naszym domu. To szalone.
- A mam wrażenie jakby to było wczoraj. A tak naprawdę nim się obejrzymy to maleństwo będzie z nami - ułożył dłoń na brzuszku bruneta - Chciałbym chłopca.
- Ja też. Mamy na to pięćdziesiąt procent szans - przybliżył się do Tomlinsona - Naprawdę oszalałeś dla tego nienarodzonego szczeniaka. Urocze.
- Już go kocham i to bardzo. Musimy powiedzieć Lunie zanim pojedziemy do moich rodziców, bo będzie się czuła zagubiona jeśli im powiemy, a ona nie będzie wiedziała o co chodzi - westchnął alfa - Za długo to odwlekamy...
- Muszę wstać - chętnie rozmawiałby dalej z Louisem, ale nie miał tak dobrze jak jego partner. Wolał przedłużyć sobie wolne po świętach i pójść w wigilię na kilka godzin.
- Wiem, pójdę zrobić śniadanie i z tobą zjem. Luny nie będę budził, dopóki sama tego nie zrobi - poinformował omegę - Pewnie Clifford od razu wybiegnie, żeby wypuścić go na ogród.
Harry wydostał się z łóżka, odsłaniając przy tym nagą skórę. Czasem zdarzało mu się spać nago, starał się to ograniczać delikatnie przy Lunie, jednak to było silniejsze od niego. A do tego jeśli się kochał ze swoim mężem, to dlaczego miałby się po tym ubierać?
CZYTASZ
Nobody Said It Would Be Easy//larry//
Fiksi Penggemar"- Tylko nie ty... - Harry cofnął się o dwa kroki, czując narastającą złość w swoim ograniźmie - Ze wszystkich osób na świecie, oczywiście musisz być to ty - nieprzychylnie spoglądał na szatyna. - Nie to żebym sam nie był zaskoczony... - przewrócił...