Całą swoją uwagę skupiałem na identycznych białych klawiszach. Nie mam pojęcia jak ludzie je rozróżniają. Liczą je czy co? Albo może to instynktownie.
— Znów źle! — krzyk i uderzenie linijki w moje palce. – Klawisz po prawej.
— Przecież brzmiało dobrze – zaprotestowałem sfrustrowany. — Co za różnica!
— Ogromna! — odkrzyknęła mi załamując ręce. – Olek! Apollo nie ma za grosz słuchu. Toż to drewniane ucho!
— Wcale nie!
— Nie mieszajcie mnie w to – odpowiedział i z miską po sałatce zniknął w kuchni.
— Jeszcze raz.
— Żałuję, że chciałem spróbować – jęknąłem płaczliwie.
Od trzech godzin byłem w mieszkaniu Aleksa, które okazało się ogromne, na marginesie. Mieszkali w starej kamienicy i nigdy bym nie przypuszczał, że takie wyremontowane mieszkanie znajdzie się w takim budynku. Mieli dwa piętra, trzy sypialnie i salon z fortepianem, przy którym właśnie siedziałem pod czujnym okiem pani Leokadii.
Na początku było mi niezwykle niezręcznie, ale jego matka szybko mnie przekonała, że wcale nie jestem tu obcy. Stwierdziła nawet, że będzie weselej, bo oni są tylko we dwójkę w te Święta. Szybko się dowiedziałem, że jego matka była nauczycielką gry na pianinie, a sam Aleksander całkiem nieźle gra. Próbowałem go namówić by zagrał, ale szybko mnie spławił. Za to jego matka zaoferowała mi krótką lekcję. Szybko odkryłem, że to katorga, a ja jestem w tym beznadziejny. Ewidentnie mnie to przerastało.
— Znowu źle...
— Poddaję się! – krzyknąłem histerycznie, podnosząc ręce w dramatycznym geście. — To jest za trudne!
— Cesarski – usłyszałem nad sobą, zdławiony od śmiechu głos. To Aleks stał za moimi plecami. — Miałeś tylko wygrać po kolei każdy klawisz.
— To wcale nie jest taka prosta sprawa – obroniłem się zażenowany. — Zresztą, czemu się ze mnie nabijasz? Skoro umiesz grać, to mi coś zagraj!
Zawahał się. Znieruchomiał na moment i przestał się uśmiechać. To była sekunda, ale zrozumiałem, że coś jest nie tak. Jednak bardzo mi zależałoby usłyszeć jak gra. Dlatego posunąłem się na skraj stołka i poklepałem miejsce obok siebie. Zdecydował się jednak na spełnienie mojej prośby i usiadł obok mnie.
— Długo nie grałem – przyznał rozluźniając palce.
— Na pewno jesteś lepszy ode mnie.
— Wszyscy są lepsi od ciebie. Złota rybka jest bardziej utalentowana od ciebie.
— No ej!
Roześmiał się wrednie i zaczął grać jakąś melodię. Była szybka, a ja zmarszczyłem brwi intensywnie myśląc. Byłem pewny, że znam tą melodię.
— Znam to – powiedziałem z ekscytacją. Czułem dumę, że w końcu coś ogarniam, jeśli chodzi o muzykę.
— Brawo. Dzieci w przedszkolu też rozpoznają do—re—mi—fa—so—la.
— To jest to?
Roześmiał się z mojej głupoty, na co szturchnąłem go łokciem, na co pomylił się o parę klawiszy, ale nie przestał prychać ze śmiechu. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem go w tak dobrym humorze. To się nazywa magia świąt?
— Przepraszam na chwilę, chłopcy.
Zaskoczony na nagłą zmianę tonu głosu kobiety, odwróciłem się za nią. Ale nie złapałem jej spojrzenia, bo już wyjeżdżała wózkiem z salonu.
CZYTASZ
Absolut 2
Mystery / Thriller**DRUGA CZĘŚĆ "Absoluta"** Apollo, mimo hospitalizacji, kulawej nogi i śmiertelnej nudy - przez przymusowe chorobowe - pozostaje tym samym wulgarnym i wkurzającym detektywem. Przekonał się komisarz Aleksander, bombardowany przez swojego przyjaciela...