Wzięła torebkę. Torebkę, którą dostała od niego i do której przyczepił nadajnik. Jak to usłyszałem to spojrzałem na chłopaka z niepokojem. Czy to nie jest naruszanie czyjejś...
- Masz jeszcze? - zapytał w zamian Aleksander.
Spojrzałem na niego błyskawicznie. Jechał szybko przez centrum miasta.
- No chyba nie...
- Tak, jeszcze dwie pary.
Jęknąłem, ale nie skomentowałem tego. Czy my jesteśmy dziećmi specjalnej troski?
Wyminęliśmy dwie ciężarówki za jednym zamachem. Aż się przeraziłem widząc licznik. Chyba nawet ja bym tak szybko nie jechał. Spojrzałem na jego napięta twarz. Był zły, a ja nie wiedziałem dlaczego.
- Dzwoń do inspektora – syknął wiedząc, że chce go o coś zapytać.
Nie dyskutowałem. Wybrałem numer starszego Wydry i przygotowałem się psychicznie na jego wrzask.
Nie myliłem się, kiedy tylko mnie usłyszał zaczął wrzeszczeć. Oboje wiedzieliśmy, że jak już do niego dzwonię to znaczy, że coś się stało.
- Pierdolona, kłopotliwa para durniów z kompleksem bohatera... Zaraz. Jak ją znaleźliście?
- Damian z nami jest, namierzył ją...
- Kurwa! To skończony idiota...
Długo wrzeszczał, a ja nieszczęsny musiałem tego wysłuchiwać. Ostatecznie obiecałem, że Damian wyśle mu lokalizację i nie zrobimy nic głupiego aż do jego przyjazdu z całą ekipą.
Nie wiedziałem, czy mi naprawdę uwierzył, czy miał mnie już serdecznie dość, dlatego skończył temat.
- Jesteś pewny, że dobrze jedziemy? –zapytałem wychylając się za siedzenie by spojrzeć na zrozpaczonego Damiana.
- Tak.
- A jak wyrzucili jej torebkę...
- Cesarski – syknął Aleksander błyskawicznie wymijając jakiegoś Opla.
- Co?
Szybko zrozumiałem co miał na myśli ,słysząc szloch na tylnym siedzeniu. O rany, szybko zrobiło mi się żal chłopaka i żałowałem swoich słów.
- Wcale nie – pociągnął nosem. –Alicja na pewno ma ją przy sobie.
- Tak, na pewno, Młody.
Zagryzłem wargę, czując, że mam ochotę sobie przyłożyć.
- Mamy trzy kamizelki kuloodporne? –zapytałem szeptem, kiedy Aleksander po zamianie biegów ścisnął mi na moment kolano w ramach pocieszenia.
- Dwie policyjne w bagażniku i jedna pod ubranie. Gorzej z tym, że Damian nie ma broni.
Zerknąłem na chłopaka. Klepał coś w laptopie.
- Damy mu pałkę i paralizator.
- Wybitna obrona – syknął, ale nie zaprzeczył. Nie mieliśmy innego wyjścia. Na pewno nie dam broni komuś, kto nie jest w tym wyszkolony.
Wyjechaliśmy poza granice miasta, minęliśmy obrzeża i znaleźliśmy się w parę minut w przestrzeni samych hangarów. Miałem paskudne uczucie deja vu. Obym tym razem nie wylądował na stole operacyjnym. Dopiero co zacząłem normalnie funkcjonować.
Zaparkowaliśmy kilka metrów przed czerwonym punktem. Aleksander zaparkował za jakimś gruchotem, by nie było go widać i wszyscy błyskawicznie wyszliśmy z auta.

CZYTASZ
Absolut 2
Mystery / Thriller**DRUGA CZĘŚĆ "Absoluta"** Apollo, mimo hospitalizacji, kulawej nogi i śmiertelnej nudy - przez przymusowe chorobowe - pozostaje tym samym wulgarnym i wkurzającym detektywem. Przekonał się komisarz Aleksander, bombardowany przez swojego przyjaciela...