Płakałem, a raczej, w ciszy nie mogłem zatrzymać łez gromadzących mi się w oczach. A jeszcze nawet nie przeczytałem pamiętnika Wiktorii. Nie byłem psychicznie gotowy.
Do kurwy nędzy, czemu wszyscy wokół mnie umierają? Nie jestem od nikogo lepszy, dlaczego ja nie mogę ponieś konsekwencji i sam umrzeć?
Siedziałem z Alicją w salonie. Ona też płakała, ale z zupełnie innego powodu.
W końcu była gotowa mi powiedzieć, co się stało w przerwie świątecznej.
Wspólnie opróżniliśmy resztę butelki wina, a ja już wiedziałem, że na tym się dzisiaj nie skończy. Na trzeźwo nie przeczytam pamiętnika Wiktorii. A wiedziałem, że muszę. Byłem jej coś winny. Mój cały mur obronny legł w gruzach. Byłem jedną śmierdzącą kupką nieszczęścia.
Nie przestałem patrzeć na zeszyt, nawet kiedy Alicja zaczęła mówić.
- ... dlatego stwierdziłam, że kolacja z starymi znajomymi to świetny pomysł. Ale nikt mi nie powiedział, że... że on też przyjdzie. Nie mam im za złe. Myślą że rozstaliśmy się w neutralnej atmosferze. Jak go zobaczyłam nie poczułam nic. Wiesz byłam pewna, że to koniec. Ale kiedy usiadł obok i mnie objął... udawał jakby nic się nie stało. Przed tymi wszystkimi ludźmi... Myślałem, że zwymiotuję, ale się powstrzymałam od scen, bo było dużo ludzi. Sama nie wiem. Wtedy wszystko wróciło, czułam się taka zaszczuta.
Siedziała przylegając do mojej ręki i bawiąc się moim rękawem. Mówiła cicho, wypranym z emocji głosem. Chyba wystarczająco się napłakała. A ja myślałem, że po prostu histeryzuje. Mogłem się nią lepiej zająć.
- Jednak kiedy mnie pocałował przy tych wszystkich ludziach. Nie wytrzymałam. Uderzyłam go i zwiała. Pewnie wyszłam na wariatkę. Ale wtedy do mnie doszło, że on czuje się bezkarny, on jest bezkarny...
- Chcesz żebym go wykastrował?
- Nie.
- Zabiorę ze sobą Damiana.
- A jego po co?
- Jest śmiertelnie w tobie zakochany. Na pewno będzie chciał mi pomóc z kimś kto cię zranił.
- Naprawdę?
- Oczywiście – mruknąłem zamykając w końcu oczy. Nie mogłem dłużej patrzeć na ten zeszyt. - Nawet jak się nie zgodzisz, dopadnę chuja. Mogę być twoją karmą.
- Wiesz co? - poczułem jak wstaję, co zmusiło mnie bym na nią spojrzał. Patrzała na mnie z błyszczącymi oczami i z alicjowatym uśmiechem. Znów wracała stara Alicja. - Pójdę do Amandy. Siedzę w tej dziurze od ponad dwóch tygodni. Wrócę po obiedzie, a ty na pewno potrzebujesz samotności – wskazała na zeszyt, ale nie odpowiedziałem. - Jestem pewna, że samotność dobrze ci zrobi. Jak wrócę możemy obejrzeć teletubisie. A jakbyś potrzebował się wygadać to wiesz, że możesz.
Uśmiechnąłem się. Ciesze się, że jednak z nią mieszkam.
Wyszedłem razem z nią z mieszkania, wróciłem sam z reklamówką wódki. Zanim jednak wziąłem się za pierwszy wpis i pierwszą odkręconą butelkę, chwyciłem za telefon. Wypadałoby chyba powiadomić, że mnie nie będzie, poza tym ten trop trzeba zweryfikować.
W momencie, w którym właśnie wybierałem numer Aleksa, ten sam do mnie zadzwonił. W moment zrozumiałem, że mam przerąbane.
Zaledwie odebrałem, a już wrzeszczał. Nie dziwiłem mu się tak bardzo, od dobrego tygodnia chodzi cały zestresowany. A ja mu wcale nie pomagałem. Byłem okropny. Jestem tylko kulą u nogi wszystkim moim bliskim.
- Apollo? - zapytał w końcu zaniepokojony, kiedy nie odezwałem się słowem od początku jego wrzasku. - Apollo?
-Zwolnij mnie – powiedziałem. Miałem serdecznie wszystkiego dosyć. - Po prostu mnie zwolnij, będziecie mieć święty spokój.
- Zwolnić ?- powtórzył zdezorientowany. - Co ty...
- Sebastian miał dziewczynę – wtrąciłem mu się. Chciałem skończyć tę rozmowę i mieć święty spokój. - O której nikt nic nie wie. Jest spoza miasta. Sprawdźcie to. Podobno coś wie.
Usłyszałem jego ciężki oddech. Chyba dla niego byłem najbardziej uciążliwy. To prawda, że mieszam tylko ludziom w życiu.
- Skąd ty...
- Biorę sobie dwa dni wolnego. Może tydzień. Zostaw mnie w świętym spokoju. A dziewczynę koniecznie sprawdźcie.
Zaraz po rozłączeniu się sięgnąłem po wódkę.
19 wrzesieńa 2019
Nienawidzę takich spotkań wcześniej nie zapowiedzianych. Są nudne jak flaki z olejem i zazwyczaj o takiej porze dnia gdzie mogłabym robić wybitnie lepsze rzeczy. No ale ojciec chciał żebym była. Przez godzinę chyba słuchaliśmy zaniepokojonego Brzozę. Co nas obchodzi, że będzie nowy detektyw na śródmieściu?!! Mam to gdzieś. A to że jego historia jest zatajona przez CBŚ? Chuj mnie to! Skoro jest komisarzem niech pociągnie za sznurki albo zostawi wszystko w pizdu. Jak ja jestem na niego wściekła. Tyle gadania o jakiś staruchu, którego na oczy nie widział. Zresztą co on ma do Rodziny?
30 wrzesieńa 2019
Nie mogę uwierzyć jak się wkopałam. Zaczęło się od tego całego dzieciaka. „Zabij go, może coś wiedzieć. Nie chcesz chyba by Rodzina była w kłopocie?" Jak zwykle trzeba po kimś sprzątać. Żal mi było tego dzieciaka, ale stwierdziłam, widząc te wszystkie obrażenia przemocy domowej, że ma przekichane tak samo w sierocińcu jak w domu. Więc w taki sposób usprawiedliwiając swój czyn zabiłam dzieciaka. Na pewno byłby mi wdzięczny. Po tej akcji spędziłam noc w apartamencie Krawacika, na następny dzień kompletnie już niewzruszona poszłam do pracy. I wszystko szło świetnie, aż do mojego gabinetu nie wpadł zdyszany i wściekły bóg. Dobrze, że siedziałam, bo poczułam jak miękną mi nogi. O matulu, jaki on jest przystojny. Kompletnie w moim typie. A w każdym razie zniszczył całą moją hierarchie typów i stanął na szczycie piedestału. Jak go teraz zdetronizować? Wystarczyło by poprosił, a mógłby mnie mieć od razu na biurku. Jednak trzeba było sprawiać pozory. Chyba wyszło całkiem dobrze. Na końcu przecież zrobił taką uroczą naburmuszoną minę. Jak można być zarazem tak uroczym i gorącym?
Jednak dostałam ostrego wstrząsu widząc tego całego komisarza Szala. W moment wiedziałam z kim mam do czynienia. Nowy detektyw Cesarski. Do diabła! Byłam pewna, że jest staruchem po pięćdziesiątce! Nikt mi nie powiedział, że jest tak przystojny!
Przez to wszystko, musiałam sprawdzać dokumentację trzy razy. TRZY RAZY. Jeszcze nikt mnie tak nie wyprowadził z równowagi.
Nigdy nie sądziłam że będę kogoś tak pragnąć. Wiedziałam, że będzie mój. On musiał być mój.
Zamglonym spojrzeniem spojrzałem na zegarek. Dochodziła niebezpieczna godzina, w której Alicja mogła już wrócić. Nie chciałem by mnie takiego oglądała, poza tym potrzebowałem jeszcze więcej samotności.
Dlatego chwyciłem resztę wódek jaka mi została, zabrałem ze sobą ten przeklęty pamiętnik i zabunkrowałem się w pokoju. Nawet Zeusa zostawiłem na korytarzu. Nie chciałem widzieć się z nikim.
... nie rozumiałam o co wszystkim w Rodzinie chodzi. Zwłaszcza Krawacikowi. Dlaczego tak bardzo chcą się pozbyć Apollo? Nie jest choćby na tropie Absoluta. Poza tym, jest taki kochany... Może jeśli dobrze to rozegram, będziemy razem? Po raz pierwszy w życiu chciałabym mieć kogoś blisko siebie na stała. Na pewno byśmy mieli ładne dzieci. Poza tym, czuje, że mnie szanuje. I chciałabym zacząć od nowa. Normalnie. Mieć normalne życie.
Czy gdybym wiedział to wszystko, było by inaczej? Czy rzucił bym wszystko i wyjechał z nią do tego Paryża? Czy gdyby dane nam było być dłużej obdarzyłbym ją bardziej romantycznym uczuciem?
Ten wyjazd byłyby całkiem kuszący. No... jakby oczywiście dało by się upchnąć Aleksa do walizki.
CZYTASZ
Absolut 2
Mystery / Thriller**DRUGA CZĘŚĆ "Absoluta"** Apollo, mimo hospitalizacji, kulawej nogi i śmiertelnej nudy - przez przymusowe chorobowe - pozostaje tym samym wulgarnym i wkurzającym detektywem. Przekonał się komisarz Aleksander, bombardowany przez swojego przyjaciela...