Rozpoczęło się prawdziwe piekło. W ramach desperacji, kiedy Damian próbował zlokalizować tą wariatkę, ja zdzwoniłem do Sandry. Była to jej najlepszą przyjaciółka z uczelni. Szybko dowiedziałem się, że była na wszystkich zajęciach, ale zniknęła zaraz pod uczelnią. Sandra myślała, że jej coś po prostu wypadło dlatego nie wracały razem.
- Zlokalizowałeś jej telefon?
- Nie – powiedział spanikowany Damian. - Jej komórka musiała zostać wyłączona i zniszczona. Nic nie mogę zlokalizować.
Lizzi też nic nie wiedziała o Alicji. Mój jedyny pomysł na zlokalizowanie tej wariatki natychmiast się wypalił.
- Ale w sumie... - zaczęła niepewnie kiedy już chciałem odchodzić. - Ktoś tu zostawił dla niej list.
- Dla niej? - zapytałem zaskoczony. - Jak to dla niej? Kto to był? Kiedy?
- Nie wiem – zmieszała się na moją gwałtowną reakcję. - Leży tu od jakiegoś czasu. Nie wiem od jak dawna. Na kopercie pisze jej imię. Spójrz.
Podała mi beżową kopertę. Natychmiast rozpoznałem piękne kaligraficzne pismo. Ręką samego Absoluta było napisane imię Alicja, a zaraz pod nim A.C.
Moje inicjały.
Nerwowo rozerwałem kopertę i mało delikatnie rozłożyłem papier. Czując uścisk w piersi i słysząc swój przyspieszony oddech zacząłem czytać.
„Nie chcesz ofiar, prawda, boże słońca? Cały czas cierpliwie czekam na ciebie. Niczym ojciec na syna marnotrawnego. Jesteś wyjątkowy, chce cię mieć pod swoimi skrzydłami. Ukształtować cię. Rodzina nie jest taka jaka ci się wydaję. Czekam na ciebie. Wyjdź przed komisariat, zaprowadzą cię. Chcę porozmawiać. Staw się, a twoja przyjaciółka wróci cała do domu."
Prawie natychmiast po przeczytaniu ostatniego słowa rzuciłem się w stronę wyjścia z komisariatu.
- Apollo?
Będąc w połowie korytarza poczułem jak ktoś rzuca mi się na plecy. Straciłem całkowicie równowagę i poleciałem do przodu.
- Gdzie się wybierasz, Cesarski? - wysyczał mi rozwścieczony Aleks, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.
Szarpnąłem się, chcąc go z siebie zrzucić, ale położył się na mnie jak placek przyszpilając mnie do posadzki komisariatu.
- Puszczaj mnie, kurwa! - wrzasnąłem i w końcu udało mi się z siebie zrzucić.
Przeturlałem się na plecy i już chciałem pobiec do wyjścia, ale Aleksander był szybszy. Złapał mnie za kostkę. Znów poleciałem na twarz.
Ponownie przyległ do moich pleców. Cholera był silny.
- Co wy do diabła wyrabiacie? - wrzasnął inspektor ze szczytu schodów.
- Komisarz mnie molestuje!
- Cesarski znów chce się wpakować w kłopoty!
Usłyszałem jeszcze parę krzyków inspektora Wydry, ale skupiłem się na oddechu Aleksa przy moim uchu. Wsunął dłoń w kieszeń moich spodni. W kieszeń gdzie niedbale wcisnąłem list.
- Spokojnie – szepnął zaskakująco łagodnie. - Uspokój się, Apollo.
Sam nie wiem dlaczego go posłuchałem i znieruchomiałem. Może dlatego, że był tak blisko, a może to jego spokój mi się udzielił. Może podświadomie wiedziałem, że z Aleksem będzie wszystko w porządku.
Wystarczyło jedno zerkniecie na tekst by Aleksander wyglądał na autentycznie zaniepokojonego. Spojrzał na mnie. Posłałem mu wściekłe spojrzenie.

CZYTASZ
Absolut 2
Mystery / Thriller**DRUGA CZĘŚĆ "Absoluta"** Apollo, mimo hospitalizacji, kulawej nogi i śmiertelnej nudy - przez przymusowe chorobowe - pozostaje tym samym wulgarnym i wkurzającym detektywem. Przekonał się komisarz Aleksander, bombardowany przez swojego przyjaciela...