Rozdział 20

1.6K 162 92
                                    


Patrzył na mnie tak jakby mnie nie widział. Zaniepokoił mnie jego pusty wyraz twarzy.

Jak bardzo wściekły musiał na mnie być? 

Staliśmy tak nieruchomo, a ja zaczynałem się powoli denerwować. Nawet nie mrugnął, kiedy Zeus przeszedł między nami i położył się na kanapie.

Dostał chyba jakiegoś paraliżu.

- Wiesz... - zacząłem by powiedzieć cokolwiek, gdyż ta atmosfera mnie przerastała, ale wtedy na mnie ruszył.

Niczym gazela skoczył w moją stronę z furią wypisaną na twarzy. Myślałem, że mi przyłoży, ale chwycił mnie tyko za szmaty i przyszpilił do ściany.

Zaskoczony sapnąłem uderzając plecami o ścianę. Jego ciężki oddech owiał moją twarz. Spojrzałem mu w oczy. Jego błękit wyglądał jak burzowa chmura. Jeśli kiedykolwiek był bliski zabicia mnie - to właśnie teraz.

- Czemu ty... Gdy... Zawsze ... - zacinał się, nie mogąc skleić sensownego zdania. Tak wściekły był. - Do cholery, Cesarski! - ryknął mi w twarz mocniej szarpiąc mnie za koszulkę.

Poczułem jak oczy mnie szczypią z bólu. Nie wiem czy był świadomy, że przyciska swoje udo do mojej rany.

Jak to kurwa bolało. Ale w sumie sam nie wiedziałem co bardziej mnie rani. Ból mojej rany, czy to, że to wszystko moja wina.

Już otwierałem usta by mu powiedzieć, by nie naciskał swoim kolanem na moje udo, ale nie zdołałem, bo znów mną szarpnął ponownie uderzając o ścianę. Jęknąłem. Po raz pierwszy poczułem, że rana na brzuchu również daje o sobie znać.

Powstrzymując łzy w oczach spojrzałem na jego rozpięty kołnierzyk.

Nie ma włosów na torsie, przeszło mi przez myśl, tuż przed tym jak zaczął wrzeszczeć.

- Przerosłeś sam siebie w swoim idiotyzmie ! - wrzasnął.

Dobrze, że jest sylwester. Sąsiedzi tak bardzo nie zwrócą uwagi na krzyki.

- Absolut na ciebie poluje! Chciał cię zabić. Myślałem, że już jesteś martwy. A ty się szlajasz po nocach bez nikogo! Gdzie ty byłeś? Policja cie szuka. Postawiłem oba komisariaty na nogi, a ty jak zwykle pojawiasz się z tą swoją durną nic nie ogarniającą miną. Nic nie rozumiesz, nic nie wiesz! Nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji. Jak możesz być tak idiotycznie nieodpowiedzialny!

- Al..

- Dlaczego ja się w ogóle z tobą zadaję? Mam cię serdecznie dosyć! Tylko mieszasz!

Próbowałem mu powiedzieć, że chyba szew mi jeden pękł, ale nie dałem rady przebić się przez jego histerię. Nie miałem siły się bronić. Dawałem sobą miotać jak szmacianą lalkę. Chyba pierwszy raz w moim życiu.

Zamknąłem oczy, licząc, że łzy bólu przestaną mi spływać po policzkach.

- Al...

- Co?! co mądrego chcesz powiedzieć? - wrzasnął, kiedy w końcu do niego dotarł mój głos.

- Przestań – powiedziałem w końcu, łapiąc go za nadgarstki.

Oba były puste i zimne.

- Co mam przestać?! - wrzeszczał nadal jeszcze bardziej mną targając. - Może ci coś wbije do tego zakutego...

- To boli! - ryknąłem w końcu podnosząc mokrą od łez twarz.

Ja pierdole, jak to szczypało. Zerwanie szwów na głowie to było nic.

Absolut 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz