Rozdział 35

1.6K 153 52
                                    


W poniedziałek rano weszliśmy razem na komisariat. Było to całkiem miłe wracać do tego miejsca. Czułem się tu o wiele lepiej niż w Warszawie. Bo za tym miejscem szczerze tęskniłem. Za ludźmi, a nie tylko za pracą.

Jednak coś się nie zgadzało. Przy recepcji siedziała jakaś nieznana mi laska. Miała jasne włosy i czerwone usta. Aż z daleka widziałem tę krwistą czerwień. Czytała coś z wypiekami na policzkach, a ja chyba nie chciałem wiedzieć co to.

- Ej Aleks. – Szturchnąłem go wpatrując się w blondynkę. - Pani Basia zawsze tak wyglądała, czy nagle odmłodniała o jakieś sto lat.

Posłał mi długie zażenowane spojrzenie. I ignorując mnie całkowicie podszedł pewnym krokiem do nowej dziewczyny.

- Dzień dobry – przywitał się swoim służbowym tonem.

Od razu doskoczyłem do jego boku.

Dziewczyna spojrzała na nas ze znudzeniem. A raczej najpierw na nasze klatki piersiowe, a następnie zadarła, szczerze zaskoczona, głowę. Wyglądało to zabawnie jak tak odchylała głowę by na nas spojrzeć.

- O Jezuniu! - krzyknęła rozpromieniona. - Ile macie wzrostu?

Parsknąłem śmiechem na jej śmieszną reakcję. Była przezabawna.

- Jak nic dwa metry! Chodzicie na siłownie?

- Aleks ile pakujesz dziennie? 

Prawie natychmiast dostałem w ramię.

- Jest pani tutaj nowa?

Bardziej oficjalnie nie dało się tego powiedzieć. Ale ona nie wyglądała na zrażoną jego tonem. Nadal patrzyła na nas z zachwytem. Jakbyśmy byli spełnieniem jej snów erotycznych.

Miałem ochotę położyć się ze śmiechu.

- Elżbieta Siekiera... albo nie. Wiecie co, mówicie mi Lizzi! Albo w ogóle Kochanie.

Mina Aleksa była bezcenna. Położyłem głowę na jego ramieniu, trzęsąc się ze śmiechu. Pokochałem laskę. No po prostu jest najlepsza. Czemu ja przyciągam tylko takich świrów? I dlaczego wcześniej nie zaczęła tutaj pracować?

- Widziała pani panią Basie, pani Siekiero?

No nie mogłem. Wybuchłem głośnym rechotem na ten podwójny oficjalny ton. On jej zrobił na złość!

- Lubię cię, kochanie – spojrzałem na nią. - Od dawna tu jesteś?

Zobaczyłem jak jej policzki jeszcze bardziej różowieją z ekscytacji, że naprawdę ją tak nazwałem. No, Aleks natomiast nie był do końca zadowolony. Posłał mi skrzywioną minę.

- Od niecałego tygodnia, moi drodzy.

Oboje równo spojrzeliśmy za siebie. To pani Basia stała za nami.

- Ja ją zatrudniłam. Jest taka zdolna i obowiązkowa. A przede wszystkim przychodzi do pracy. - Czy ja wyczuwam jakąś pretensję w jej tonie? - Nie została w Warszawie nie wiadomo ile. I nie dawała znaku życia.

Klepnęła nas obu w plecy. A ja aż jęknąłem. Ma kobieta siłę.

- No, a teraz wszyscy do roboty! Moją nową pracownice podrywać. No naprawdę!

Z panią Basią się nie dyskutuje, dlatego zanim oberwało nam się jeszcze bardziej, uciekliśmy na wyższe piętro.

Ale brutalność pani Basi nie popsuła mi humoru.

- Widziałeś tytuł książki, którą czytała?

- „Rozkosze nocy" - mruknął bez entuzjazmu.

Absolut 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz