Bomba została podłożona dokładnie w piwnicy pod basenami. Miała taki zasięg, że rozwaliła nie tylko cały budynek, ale i boczną ścianę akademika Akademii Morskiej. Nikt z pracowników i ludzi korzystających w tym czasie z basenu nie przeżył, a i kilku studentów było ciężko rannych.
Oczywisty był zamach, ale pytanie: jaki był powód?
Obaj prawdopodobnie znaliśmy odpowiedź, ale nie chcieliśmy wymówić jej na głos.
To się robiło coraz bardziej niebezpieczne.
Oparłem się o zagłówek, przymykając oczy. Dlaczego to musiało być dziś? To chore. Co ci biedni ludzie zrobili, by umrzeć w taki sposób?
Nagle się zatrzymaliśmy, a ja zdezorientowany, zbyt krótką podróżą, otworzyłem oczy i się rozejrzałem. Stanęliśmy na poboczu.
- Aleks? - zapytałem zmartwiony, widząc jak przycisnął czoło do kierownicy i głośno wciąga powietrze.
- Muszę ci coś powiedzieć – wyszeptał.
Zaniepokoiłem się i wyprostowałem na siedzeniu.
- Tak, ja też – przyznałem.
To chyba właściwy moment, by z nim szczerze porozmawiać. Skoro on zaczyna to i ja muszę to ciągnąć.
Spojrzał na mnie. Chyba jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Wyglądał tak niewinnie i bezbronnie, że aż się przestraszyłem.
Jego błękitne oczy były tak wielkie, że przypominał mi dziecko.
Otworzył drżące usta, ale nic nie powiedział. Czynność otwierania ust i ich zamykania powtarzała się kilkakrotnie. Siedziałem cierpliwie cicho, próbując nie naciskać go w żaden sposób.
- Ja... - W końcu wykrztusił, ale to było tyle.
Uśmiechnąłem się łagodnie, znów chwytając go za zimne dłonie.
- Wszystko w porządku, Aleks. Możesz mi wszystko powiedzieć. W końcu się przyjaźnimy.
Patrzał na mnie jeszcze chwilę w ciszy, po czym uśmiechnął się smutno i przysunął w moją stronę, by znów mnie do siebie przytulić.
- Ciesze się, że nic ci nie jest, głupku.
Uśmiechnąłem się szeroko na to wyznanie i mocno go objąłem.
- Byłoby nudno beze mnie, co nie? Tęskniłbyś!
- Nie przeginaj.
Roześmiałem się złośliwie.
Nasz uścisk nie trwał długo. Aleks szybko się odsunął, przewracając oczami na mój dobry humor.
Przez ten miły akt zawahałem się czy chciałbym to popsuć i powiedzieć coś naprawdę niemiłego dla niego. Czy warto niszczyć tę chwilę?
Ale z moich wahań wyrwało mnie jego spojrzenie. Jego wzrok zawiesił się na moim odsłoniętym lewym nadgarstku. Na mój pusty lewy nadgarstek.
Poczułem jak się denerwuje. Ale byłem pewny swojej decyzji.
- Zgubiłem go – przyznałem w prost.
Kłamałem. Najpierw rozwaliłem go młotkiem, później wyrzuciłem do śmieci.
- Przepraszam – powiedziałem mimowolnie, nie czując ani trochę wyrzutów sumienia.
Zamrugał i spojrzał mi w oczy. Byłem tak pewny swojej decyzji, że przetrzymałem jego spojrzenie.
Uśmiechnął się, czego kompletnie się nie spodziewałem.
- Jesteś beznadziejny – parsknął odpalając silnik. - Zgubiłeś to w tydzień. To i tak długo jak na ciebie. To dlatego się nie odzywałeś przez ostanie dwa dni? Jesteś taki oczywisty.
CZYTASZ
Absolut 2
Mystery / Thriller**DRUGA CZĘŚĆ "Absoluta"** Apollo, mimo hospitalizacji, kulawej nogi i śmiertelnej nudy - przez przymusowe chorobowe - pozostaje tym samym wulgarnym i wkurzającym detektywem. Przekonał się komisarz Aleksander, bombardowany przez swojego przyjaciela...