{4.5}

1.3K 72 15
                                    

Skoro wywaliłam wielki napis SHIRATORIZAWA, to niech chociaż postać z Johzenji będzie, bo why not?  ┐(︶▽︶)┌

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Skoro wywaliłam wielki napis SHIRATORIZAWA, to niech chociaż postać z Johzenji będzie, bo why not?  ┐(︶▽︶)┌

~Wakatoshi Ushijima~

Wakatoshi nie miał bladego pojęcia, co mu jest. Nigdy się nie zakochał, gdyż był zbyt zajęty rozwijaniem swoich umiejętności w siatkówce. Jednak po jakimś okresie spotykania się z [Imię] zaczął czuć dziwne ciepło w brzuchu i po kryjomu się cieszył, kiedy nadchodziła godzina jego wyjścia z dziewczyną. Gdy nie był zajęty lekcjami albo treningami, to jego myśli głównie zajmowała właśnie ona. Dla niego miłość jest tragicznie skomplikowana, a że on nie lubi niczego skomplikowanego, to chciał zrozumieć swoje uczucia. Więc zwrócił się z tym problemem do Tendō, choć prawdopodobnie ten miał to samo doświadczenie z płcią przeciwną, co Ushijima – czyli żadne.

– To jest miiłoość! – stwierdził Satori śpiewnym głosem.

– Masz na myśli, że jest dla mnie jak siostra?

– Nie, głuptasie, mam na myśli, że kochasz ją jak kobietę swojego życia! Stary, lubię cię, ale myślę, że jesteś czasami za mało kumaty.

I wtedy odrobinę go olśniło. Nie miał za bardzo styczności z innymi dziewczynami, ale nawet gdyby było odwrotnie, to nie zwróciłby na nich większej uwagi. Co w takim razie kryło się w [Nazwisko]?

Zastanowił się nad tym i zaczął powoli rozumieć. [Imię] miała swój własny styl, nie wstydziła się siebie, rozbrajała szczerością, a do tego była bardzo dobrą nauczycielką z dużą dozą cierpliwości. To oczywiste, że prędzej czy później by się zakochał. Tylko, czy jego druga miłość – siatkówka – pozwoli mu na związek?

~Eita Semi~

Eita wstydził się przed samym sobą, że spodobała mu się [Imię]. Przecież zaczęli jako zwykła para nieznajomych, która miała wyjść jednorazowo na zakupy, potem się polubili i zaprzyjaźnili, a teraz nagle zaczęło to się przeistaczać w coś odrobinę poważniejszego.

– Jak do tego doszło? – pytał samego siebie.

Semi nie był jedynym w tym samym stanie. Kilku innych chłopców też się za nią oglądało, ale trzecioklasista miał przewagę, bo był jej przyjacielem. To znaczy, że widzieli się praktycznie codziennie i dużo o sobie wiedzieli. Darzyli się zaufaniem, więc podejrzewał, że gdyby powiedział jej o swoim zauroczeniu, to mogła albo radośnie to odwzajemnić, albo bardzo delikatnie i przyjaźnie wytłumaczyć mu, że nie czuje tego samego, ładnie manewrując słowami, dzięki czemu dalej by się przyjaźnili. Co nie zmienia faktu, że odrzucenie zawsze boli. Zresztą, to pożądanie (w tym niewinnym sensie) może przeminąć z wiatrem, w końcu to jeszcze nic aż tak poważnego.

Ukrywał się ze swoim drobnym zakochaniem i liczył na to, że niedługo wszystko się skończy, a zamiast tego jeszcze bardziej się zatapiał w tym niechcianym uczuciu. To nie tak, że nie chciał [Nazwisko] jako swojej życiowej partnerki, po prostu bał się jej straty, gdyby go odrzuciła. W końcu rozważał kilka opcji.

Nie potrafił tego powstrzymać, skoro ciągle utrzymywali kontakt, a nie było opcji, by powierzył cenną przyjaźń w imię jego własnego wewnętrznego konfliktu. Taka radosna i rozważna równocześnie, w jego mniemaniu absolutnie najpiękniejsza istota na Ziemi albo nawet w całej galaktyce, jej wyczucie stylu to drugorzędna sprawa. Być może za jakiś czas zdecyduje się jej wszystko wyznać, jednak będzie musiało to poczekać.

~Satori Tendō~

Zakończył się pierwszy semestr na drugim roku, co oznaczało letnią przerwę. Satori leżał na łóżku w swoim dormitorium z walizkami przy drzwiach, czekając, aż dostanie SMS-a od [Imię], że już się spakowała. To dało mu czas na rozmyślanie.

Pamiętał, jak na początku bał się, że on i [Imię] oddalą się od siebie, gdy oboje znajdą swoje kluby, ona znajdzie nowych, lepszych przyjaciół i zostawi go na lodzie. Teraz nazywał siebie samego idiotą za takie popaprane pomysły. Znali się już trochę ponad trzy lata, czyli to najdłuższa przyjaźń, jaką kiedykolwiek miał. Musiał być głupi, żeby chociaż przez chwilę pomyśleć, że jego najlepsza przyjaciółka, jego raj, mogłaby coś takiego zrobić. Hm, jego raj.

Przez większość życia jego personalnym rajem była siatkówka. Los go obdarował wyższym wzrostem niż resztę i czuł się z tego powodu pewniej, kiedy grał. Potem odkrył, że ma też nadzwyczajną intuicję i dar do zgadywania (który zaszwankował, kiedy przez chwilę bał się utraty przyjaciółki, ale to szczegół). Wszystkie te czynniki zrobiły z siatkówki coś wyjątkowego dla Tendō, jakby była jedynym kompanem, czymś stałym.

Potem pojawiła się [Imię] i zrzuciła siatkówkę z pierwszego miejsca, zabierając tytuł "raju" dla siebie. Jakby słyszała jego myśli, jego pragnienie, by się zbliżyć i wszystko się zmieniło z dnia na dzień. Nagle miał powiernika, kogoś do wydurniania się razem z nim albo do powstrzymania go, jeśli posuwał się za daleko. Satori westchnął marzycielsko, przypominając sobie pierwszy weekend w internacie. Jej uśmiech, jej ręka na jego dłoni, jej entuzjazm i te wkurzająco cudowne oczy. Czuł się tak już od pewnego czasu, ale w tym momencie po raz pierwszy przyznał się przed sobą – zakochał się.

~Tsutomu Goshiki~

Nikt się nie dziwił, że Goshiki szalał za pewną [kolor]włosą drugoklasistką. Łatwo zaskarbiła sobie jego zaufanie i miłość na kształt zakochania w przedszkolu albo podstawówce. Często wprawiała go w zakłopotanie swoimi komplementami i na samym starcie była jedynie ładnym źródłem pochwał.

Szybko jednak sprowadziła go na ziemię, pokazując swoje prawdziwe oblicze, gdzie dziewczyna stała się skarbnicą ukochanych cech: nie tylko wspierająca, ale i opiekuńcza, uśmiechnięta, wiedząca, czego chce od życia. Zajmowała się nim jak starsza siostra. I z jednej strony cieszyło go to, a z drugiej bolało, bo też chciał się wykazać i być jej oparciem, ramieniem do wypłakania się, a to on był tym, co przybiegał z płaczem.

Na jego drugim roku nieco się to pozmieniało. Wydoroślał na tyle, aby nie zawracać jej ciągle głowy i odważył się jej wyznać (bardzo poważnym tonem), że może ona na niego zawsze liczyć, tak samo, jak on mógł liczyć na nią. Od tamtej pory oboje korzystali ze swojego pocieszania i byli dla siebie nawzajem takimi filarami, które nie przewracały się nawet pod naciskiem największych problemów. Tsutomu nawet nie zorientował się, w którym momencie tak bardzo się zakochał, że nie potrafił myśleć o czymś innym niż o [Imię]. Jednak zdecydowanie wiedział już, że to nie jest dłużej małe zauroczenie.

~Yūji Terushima~

Terushima przyznałby się bez bicia, że początkowo nie czuł do [Imię] nic prócz zwykłego pożądania. Wiecie, hormony i te sprawy. Kilka razy ostentacyjnie pokazywał swoje zainteresowanie nią i za każdym razem dostawał odpowiednio dobrany siłowo policzek w twarz. Wbrew pozorom [Nazwisko] to silna kobieta, która nie oczekuje od mężczyzny jedynie namiętności, a przede wszystkim szacunku i jakiejś stabilizacji. Czyli zdecydowanie to nie Yūji nadawał się na jej partnera.

Tak minął rok tego jednostronnego zauroczenia, na trzecim roku blondyn nieco wziął się za siebie, trochę wydoroślał, nie tracąc swojego luźnego podejścia do życia. Z małym wyjątkiem.

Naprawdę zaczął się zakochiwać w swojej przyjaciółce. Podejmował jeszcze próby zaproszenia jej na randkę, bezskutecznie. Nadal się przyjaźnili, ale w sprawach miłosnych chłopak stracił w jej oczach. Uwielbiała go całym sercem, jednak nie widziała w nim kandydata na partnera, a zwykłego podrywacza.

– Serio, Yūji, powinieneś przestać być takim psem na baby – groziła mu palcem, kręcąc przy tym głową z rozczarowaniem wymalowanym na twarzy.

Zazwyczaj rumienił się wtedy ze wstydu. Czy aż tak bardzo jej podpadł, że nie miał już u niej żadnych szans? Nawet jeśli, to zrobi wszystko, żeby udowodnić jej, jak bardzo się myli. Jeszcze pokaże, że zależy mu na niej jak na nikim innym na świecie!

Haikyuu!! x Fem!Reader ~ ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz