{1.3}

3.2K 132 18
                                    

POZNANIE {FUKURŌDANI TEAM}

~Bokuto Kōtarō~

Bokuto jest jednym z najgorliwszych fanów szkolnego zespołu muzycznego. Dlatego nie mógł nie pojawić się na ich pierwszym poważniejszym koncercie. Być może to przez to, że mieli zagrać na jego meczu, ale jednak.
Szczególnie upodobał sobie perkusistkę, której imienia niestety nie znał. Zawsze podziwiał jej ogromne zaangażowanie, nigdy nie dawała z siebie mniej, niż sto procent, nawet na próbach. Wie, bo raz na jednej z nich był. Ukryty w pudle za kurtyną, ale był. W takim razie, czemu nie dowiedział się, jak się nazywa, skoro raz podglądał całą grupę? Ponieważ każdy nawijał tam do siebie po różnych przezwiskach, zdrobnieniach lub zwracali na siebie czyjąś uwagę jakimś nieokreślonym dźwiękiem.

Tego dnia, zaraz po meczu, zamierzał wyciągnąć od niej autograf, o którym tak marzył. Miał nadzieję, że nie zwiną się zaraz po swoim występie, bo inaczej nie miałby szans, a teraz czuł determinację, by zdobyć jej podpis! Trochę go skręcało w środku na myśl o podejściu do ich grupy, ale dziewczyna zawsze stała bardziej z boku i czekała, aż główna wokalistka oraz gitarzysta skończą rozmawiać z fanami i robić sobie z nimi zdjęcia. To oznaczało, że wokół niej nie będzie tłoczno, więc bez problemu do niej zagada.

Jego przypuszczenia były słuszne. Nastolatka jak zwykle zeszła na ubocze, grzecznie czekając na resztę. Kapitan Fukurōdani nerwowo ścisnął zdjęcie z nim na pierwszym planie, trzymającym w ręku plakat zespołu, które zrobił mu kiedyś Akaashi, wypuścił głośno powietrze, przybrał pewny siebie wyraz twarzy i ruszył. Na dźwięk jego głosu, aż podskoczyła.

– Sorki, nie chciałem cię wystraszyć. Chciałem tylko poprosić cię o... – zrobił pauzę i przełknął ślinę. – Autograf.

– Mnie?! Jesteś pewien? – upuściła pałeczki z wrażenia. Uruchomiła wtedy machinę rozgadania.

– Owszem! Podziwiam, że przez kilka godzin potrafisz wywijać tak ramionami. To musi być meeega męczące! No i bez ciebie ten zespół to nie to samo – potem rzucał przez dłuższy czas jeszcze innymi komplementami w jej stronę, aż w końcu zapaliła mu się lampka w głowie. – Czemu pytasz?

– Wiesz, nie jestem zbyt popularna jako perkusistka.

– Niesłusznie! A teraz podpisz, bardzo ładnie proszę – wyciągnął do niej rękę ze zdjęciem. – I nazywam się Bokuto Kōtarō. Twój numer telefonu też się przyda.

[Kolor]włosa zaśmiała się na jego słowa, napisała krótką dedykację na tyle fotografii, podpisała się, z wahaniem dopisała numer telefonu, a potem coś jeszcze skrobała. Spojrzała w prawo, gdzie jej ekipa przywoływała ją ruchami rąk, oddała mu fotkę, pożegnała się krótko i odeszła. Natomiast chłopak wpatrywał się błyszczącymi oczyma w napis:

Dla mojego pierwszego i najlepszego fana, Bokuto Kōtarō.
[Nazwisko] [Imię]
xxx xxx xxx*
PS. Dzwoń pod wieczór, bo wcześniej nie mogę.
PS.2. Grałeś niesamowicie! Ja jestem lamą w sporcie.
PS.3. Podwyższyłeś dzisiaj moje ego, gratki.

~~~~

*numery w Japonii się chyba różnią od naszych, ale nie chciałam popełniać gafy przez jakiś ewentualny błąd w internecie z ilością tych cyfr, więc zostawiłam zwykły dziewięciocyfrowy telefon.

~Keiji Akaashi~

*P.P. - pieszczotliwe przezwisko

[Imię] wybrała się ze swoją najlepszą przyjaciółką Tomoko Takei na plażę. [Nazwisko] raczej nie była fanką rozbierania się do bikini, więc leżała na kocu w krótkich sportowych spodenkach, a za namową towarzyszki zdjęła koszulkę i została w górnej części szarego stroju kąpielowego. Niedaleko naszej pary przyjaciółek usadowiła się znana im trójka ze szkolnego klubu siatkówki: Bokuto Kōtarō, Akaashi Keiji oraz Konoha Akinori. Rozłożyli się, robiąc przy tym mnóstwo hałasu (którego głównym źródłem był kapitan), a potem równie głośno zabrali się za rozstawianie swojej własnej siatki, żeby pograć. Najwięcej roboty musiał wykonać biedny Konoha, gdyż sowo podobny trzecioklasista dalej coś wykrzykiwał sfrustrowany tym, że nie potrafi sobie poradzić z siatką, a Akaashi próbował go uciszyć.

– Ciężko uwierzyć, że to on jest starszy – wyszeptała Tomoko i wskazała lekko głową na szarowłosego.

Gdy w końcu uporali się ze wszystkim, było słychać, że mają kolejny problem. Niczego nieświadome dziewczyny wygrzewały się na piasku, rozmawiając o nadchodzącym koncercie ich idoli, aż tę sielankę przerwał nie kto inny, jak Bokuto, który ruszył do nich biegiem.

– Hej, hej, hej! Chyba chodzimy razem do tej samej szkoły, prawda? – wykrzyknął, nagle stojąc obok trzecioklasistek i wprawiając je w osłupienie.

– Ta...

– Świetnie się składa! Lepiej zagadywać do kogoś, kogo się kojarzy, co nie, Akaashi? – odwrócił głowę do bruneta i nie czekając na odpowiedź, znów na nie spojrzał. – Chcemy zagrać w siatkówkę, ale mamy niepełny skład. Dołączycie? Taka okazja trafia się rzadko! – wyglądał, jakby oferował im drinki.

Po chwili myślenia, z wahaniem się zgodziły. [Nazwisko] nie przepadała za siatkówką przez związane z nią przykre wydarzenia, ale zdecydowała się na liczenie punktów, a jej kumpela dołączyła do Kōtarō. Siatkarze chcieli sprawdzić, jak dobrze poradzą sobie w drużynach dwa na dwa, a do tego as rozdzielony z rozgrywającym.

Szli łeb w łeb, mimo że Takei wiedziała o siatkówce tyle, co opowiadał nauczyciel na zajęciach sportowych, a nawet mniej. Działała instynktownie, ale to była gra dla samej przyjemności, więc na szczęście nie trwała tam bitwa na śmierć i życie. [Kolor]włosa za to nie odezwała się ani razu, jedynie kiwała z aprobatą głową, gdy przyjaciółka zdobyła punkt.

– Widziałaś to, [P.P.*], widziałaś!? – jako odpowiedź dostawała uśmiech i wspomniane skinienie głowy. Mniej więcej tak to wyglądało.

Po skończonej grze liczyły na odrobinę spokoju, jednak chłopcy przesunęli swoje manatki bliżej licealistek. Nie wyglądało, jakby planowali je zostawić.

– O, wybaczcie, zapomnieliśmy się przedstawić – oprzytomniał Akaashi. – Nazywam się Akaashi Keiji, to jest Bokuto Kōtarō, a to Konoha Akinori. Miło poznać.

– Wzajemnie! Ja jestem wielka Takei Tomoko, a to moja najwspanialsza, najmądrzejsza [Nazwisko] [Imię]!

– Mogłaś sobie darować te przymiotniki, Tomo... – skomentowała cicho.

– Oj tam – machnęła ręką. – Chcecie popływać?

Jedynie dwójka chłopaków pokiwała twierdząco. [Imię] wolała zostać i coś zjeść, a brunet nie miał ochoty na pływanie, bo się zbyt zmęczył. Tak oto zostali sami, zaczynając nieśmiało rozmowę. Pomiędzy zdaniami krzyczeli coś do swoich rozbrykanych znajomych, żeby uważali albo czegoś nie dotykali. Niedługo potem ich konwersacja nabrała kształtów i czuli się swobodniej w swoim towarzystwie. Niebieskooki zanotował sobie mentalnie, żeby potem namierzyć ją w szkole i zaprosić może na trening. Raczej rzadko ktoś ich obserwuje, a miło jest wiedzieć o czyjejś obecności nie tylko na meczach.

Haikyuu!! x Fem!Reader ~ ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz