{2.3}

1.8K 94 2
                                    

ZAPRZYJAŹNIANIE SIĘ {FUKURŌDANI TEAM}

~Kōtarō Bokuto~

Bokuto spełnił jedno ze swoich marzeń – zdobył autograf [Imię]. W dodatku nie byle jaki, bo z dopiskiem, że jest on jej najlepszym fanem. On, nie kto inny. Zalaminował zdjęcie, gdyż w ramce nie byłoby widać tekstu z tyłu fotografii (podpis był z przodu, ale reszta już na tyle), i oparł je o parapet, który był trochę wyższy od jego biurka. W każdej chwili słabości, gdy nie czuł się jak ten zazwyczaj energiczny i optymistyczny Kōtarō, brał swoją pamiątkę z koncertu oraz meczu w ręce i czytał ją, dopóki nie poczuł się lepiej. A wystarczyło raz lub dwa i już się uśmiechał. Wtedy, na tym koncercie, widział w jej oczach coś tak szczerego, że wiedział, iż naprawdę miała na myśli to wszystko, co mu napisała.

Któregoś dnia odważył się wreszcie do niej zadzwonić. Wcześniej bał się, że będzie jej przeszkadzał ani sam nie miał zbytnio okazji. Kiedy miał doła, to raczej rozmawiał z Akaashim, nawet częściej niż z rodzicami.

Gdy odebrała, gorączkowo się tłumaczył z jego opóźnienia.

– Przysięgam, że nie zapomniałem o tobie, naprawdę! Po prostu dużo trenujemy, a po treningach jestem tak nakręcony, że o wszystkim zapominam! Nie zmyślam, bo raz zapomniałem torby z książkami, ale tej sportowej już nie. Albo szukałem swoich butów sportowych, a miałem je na sobie. To jest dopiero odlot. No i, nie chciałem ci przeszkadzać, bo wiem, że też ciężko pracujesz w swoim klubie i ja-

– Bokuto, spokojnie, nie mam ci tego za złe – wymamrotała zaspana [Nazwisko]. Bardzo żałowała, że zapomniała wyciszyć telefonu. – I pozwól, że zapytam, czemu dzwonisz do mnie o trzeciej trzydzieści w nocy.

– Poczułem nagle takie coś w środku. Musiałem ci to wyjaśnić, bo czułem się winny!

[Imię] naprawdę szybko się zorientowała, jak prostym człowiekiem był kapitan Fukurōdani. On zwyczajnie nie potrafił usiąść w miejscu, a równocześnie był bardzo szczery w swoich odczuciach, zupełnie jak dziecko. Przy tym, nie zastanawiał się, czy w tej lub innej sytuacji wypada, po prostu robił to, co uważał za słuszne. I to ją chyba tak przyciągało, ta jego niewinność.

– Miło mi, że tak sądzisz, ale wolałabym, gdybyś się wysypiał na swoje zajęcia, okej? – ziewnęła. – Dobranoc, Bokuto. I dziękuję za twoją szczerość. Doceniam to.

– Dobranoc, [Nazwisko]! – Kōtarō wyszczerzył się do siebie połechtany jej komplementem i z tak samo szerokim uśmiechem, położył się spać.

***

Od tamtej pory nie miał żadnych zahamowań, by podejść do niej na przerwie i pogadać we trójkę. W końcu Akaashiego nie mogło zabraknąć. Powinien poznać taką świetną osobę, jaką jest perkusistka. Oczywiście jego spokojny i ułożony charakter zrobił dobre wrażenie na [Imię], więc przy trzecim spotkaniu jej postawa była zupełnie inna: uśmiechała się częściej i szczerzej, nie wtedy, kiedy uważała, że wypada. Żartowała sobie razem z szarowłosym i nawiązywała konwersacje na jakiś temat z Keijim bez udziału Bokuto, który poszedł na przykład do łazienki, witała się też z nimi z o wiele pewniejszym wyrazem twarzy. Wcześniej przypominała im wystraszonego królika.

Nie wolno też zapomnieć o pozaszkolnych występach jej zespołu. Trzecioklasista zawsze starał się na nich być. Oczywiście to nie były koncerty na kilkaset osób, nie zbierały się wokół nich tłumy, ani nie grali w popularnych miejscach. Raczej był to jakiś plac na obrzeżach miasta, mały teren w parku lub czasami czyjś garaż, ale to tylko u producentów-amatorów, których nie było stać na wynajęcie sali w klubie. Nie to liczyło się dla Kōtarō. Po prostu uwielbiał pasję, z jaką grała [Imię]. Muzykę też, ale potem zeszło to na drugi plan.

~Keiji Akaashi~

Tak, jak to sobie obiecał, znalazł [Imię] w szkole, by zaproponować jej kontynuację ich poprzedniej rozmowy, a ta bez problemu się zgodziła. Keiji miał taką charyzmę, że nie dało się przejść koło niego obojętnie. Zawsze opanowany, troskliwy wobec przyjaciół, może nie wyrażał swoich emocji zbyt często, ale jej to nie przeszkadzało. Sama czuła się, jak ktoś, kto woli zachować kamienną twarz. Przy większości jej uczuciowych wybuchów była jej przyjaciółka Tomoko – oczy dziewczyny, które zawsze kojarzyły się [Imię] z niezapominajkami przewiercały ją na wylot i choć wydawała się głupiutka oraz za bardzo roześmiana, to w środku kryła się wrażliwa romantyczka oraz pani psycholog z krwi i kości. Zawsze dostrzegała, że spokojna [Nazwisko] gotuje się w środku od emocji i albo wybuchnie zaraz gromkim śmiechem, albo rozbeczy się jak niemowlak. Nigdy nic pośrodku. I wiedziała, jak jej pomóc.

Czy Akaashi taki jest? Tego jeszcze [kolor]włosa nie wiedziała, ale z wierzchu na pewno przypominał ją ze swoim stoickim spokojem.

Po raz pierwszy zaprosił ją na trening po sześciu miesiącach znajomości. Chciał najpierw, by dziewczyna nabrała do niego zaufania, chciał dowiedzieć się czegoś więcej, żeby przypadkiem nie zanudzić jej siatkówką. Nie żałowała swoich wizyt na sali gimnastycznej, bo Bokuto zawsze rozweselał ludzi swoją obecnością. Bądź męczył, ale ona raczej uśmiechała się delikatnie na sam jego widok i lubiła patrzeć, jak cieszy się z każdego swojego ruchu i punktu zdobytego przez kogokolwiek.

Keiji polubił ten uśmiech. Polubił oazę spokoju, jaką była [Imię]. Wiedział, że wynika to też z jej nieśmiałości, ale szybko zauważył, że jeśli się ją pozna, to już wcale nieśmiała nie jest. Żywo opowiadała o rzeczach, które ją interesują i robiła to w ciekawy sposób, aż chciało się słuchać, nawet jeśli ciemnowłosy nie miał bladego pojęcia o astronomii czy innych sprawach, z którymi kojarzył swoją nową przyjaciółkę.

Haikyuu!! x Fem!Reader ~ ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz