{4.4}

1.5K 91 12
                                    

~Tōru Oikawa~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~Tōru Oikawa~

Oikawa poczuł sympatię do [Imię] już na samym starcie. W końcu poradziła mu w sprawie prezentu dla Takeru i nawet poszła z nim szukać czegoś konkretnego, a przecież nie musiała robić żadnej z tych rzeczy. Okazała się bardzo serdeczna, takie przeciwieństwo Hajime, do którego czasami strach było się odezwać. W każdym razie tak to wyglądało z Tōru.

Jednak mimo jej sympatii, dziewczyna nie do końca miała ochotę na rozwinięcie tej znajomości. Od niego samego dowiedziała się, że jest popularnym gościem i ukrywa się po szkole, żeby mógł w spokoju batona zjeść, a ona nie miała ochoty na bieganie razem z nim. Wolała swoją grupkę przyjaciół i znajomych z klubu. Niestety chłopak się nie poddał i kiedy tylko się dało, to wykorzystywał wolną chwilę na rozmowę z nią.

Starał się jej przypodobać, jak tylko mógł, ale [Nazwisko] okazała się trudna do przekonania do siebie. Prawdopodobnie to częściowo przez jego status w szkole i nie dziwił się jej – jemu też by się nie chciało czekać, aż upierdliwe i platonicznie zakochane w nim nastolatki wrócą do swoich własnych zajęć. Czy to oznacza, że zamierza się poddać? Oczywiście, że nie.

Podobało mu się w niej wszystko, nawet wady, bo był przekonany, że tylko istoty pozaziemskie są nieskazitelne czyste. Lubił jej śmiech, który czasami sam wywoływał, jej dłonie, w jej oczy bał się spojrzeć i nie miał okazji zbytnio im się przyjrzeć. Podziwiał, jak wkłada całe serce oraz umysł w to, czym się pasjonuje, jednak nadal rozplanowuje sobie czas tak, by mieć chwilę dla siebie i przyjaciół czy rodziny. Cieszyło go, że zaakceptowała jego ogromną pasję do siatkówki, przez którą de facto widzieli się mniej, niż mogliby. Taka dziewczyna (a właściwie niedługo pełnoprawna kobieta) to skarb, którego Oikawa nie wypuści tak łatwo z rąk.

~Hajime Iwaizumi~

Początkowo oboje zachowywali się w swoim towarzystwie jak para dobrych kumpli, dużo luzu, dużo śmiechu, nic romantycznego. I, o zgrozo, to się zaczęło zmieniać.

Przed snem Iwaizumi często wpatrywał się w sufit i myślał o każdej najmniejszej rzeczy, jaką powiedziała mu [Imię] w ciągu dnia. Analizował detale na jej twarzy, które udało mu się zapamiętać i szczerzył się do siebie, jak przypominał sobie komplement od niej. Dzięki szybszemu biciu serca, kiedy zajmowała ona jego umysł, zorientował się, że to już nie jest zwykłe koleżeństwo. Lubił ją. Bardzo.

Na każdego maila czekał z utęsknieniem, tak samo było z telefonami. W końcu nie mogli widzieć się codziennie albo nawet co kilka dni. Jak już się widzieli, to próbował trzymać nerwy na wodzy, ale czasami na jego policzki wstępował irytujący róż, gdy byli blisko siebie. Bardzo chciałby zachować przy niej swoją męską postawę, jednak nie zawsze mu się to zwyczajnie udawało.

To był dopiero początek. Potem wystarczyło, że słyszał jej imię i zaczynał się rumienić. Marszczył wtedy brwi i odwracał się do wszystkich plecami, bo inaczej koledzy z drużyny nie daliby mu spokoju. W szczególności święta trójca: Mattsun, Makki oraz Kiczokawa. Wolał trzymać swoją miłość w sekrecie, choć wiedział, że prędzej czy później się wyda. W jego przypadku lepiej sprawdzałoby się to drugie.

~Yūtarō Kindaichi~

Kindaichi i [Nazwisko] mieli ze sobą tyle wspólnego, że jego zauroczenie to była tylko kwestia czasu. Czuli się w swoim towarzystwie niesamowicie komfortowo i bardzo sobie ufali, co dobrze pokazują ich wygibasy na parapecie, gdy myli okna w klasie. Takie papużki-nierozłączki.

Brunet niestety nigdy nie nauczył się, jak chować emocje, więc w tempie ekspresowym, kapitan drużyny zorientował się, że jego kouhai czuje miętę do pewnej ślicznej panny z tej samej klasy, co Yūtarō. Od tamtej pory ciągle podpytywał młodszego kolegę, czy już zaprosił ją na randkę, czy pomyślał już, jak jej w ogóle powiedzieć o swoich uczuciach i czy próbował chociaż swoim zachowaniem pokazać, co mu siedzi na sercu. Zawsze dostawał tę samą odpowiedź: nie.

Kindaichi nigdy nie widział w sobie kogoś najlepszego, mimo że bardzo chciał taki być. Chciał być pewny siebie, gotowy na wszystko, a jak wydawało mu się, że sobie poradzi, to okazywało się, że ma królicze serce. Czyli zwyczajnie jest tchórzem. A [Imię] zasługuje na kogoś lepszego od tchórza.

Podzielił się tymi myślami z całą swoją drużyną, co poskutkowało całą falą pocieszania i zapewniania, że jak tylko się przebije przez tę wewnętrzną blokadę, to wszystko pójdzie jak po maśle. Dostawał nawet kilka miłosnych porad od Oikawy, ale Iwaizumi stanowczo zakazał mu wprowadzania tych planów w życie (w końcu to Tōru jest tym typem w ekipie, którego rzuciła dziewczyna).

~Kentarō Kyōtani~

Kyōtani czuł się, jakby zwariował albo zachorował. Poza czasem spędzonym na treningu non stop myślał o niebieskich migdałach (a tak na poważnie, to myślał o [Imię) i nie potrafił się skupić. Ciągle pilnował swojej przyjaciółki, czy nikt przypadkiem się jej nie narzuca, raz czy dwa próbował zagadać ją w sprawie zostania menadżerem drużyny, ale wolał się nie narzucać, więc wybił to sobie z głowy, przecież [Nazwisko] i tak ma już za dużo roboty i odprowadzał ją do domu. Nie pozwoliłby, żeby wracała sama, kto wie, co się może stać. Ciągnęło go do niej, jakby była magnesem, a to zupełnie do niego niepodobne, by chciał się zadawać z kimkolwiek. Po kilku bezsennych nocach wydedukował, czemu tak się dzieje.

Mimo trudnego charakteru i ewidentnemu strachowi, jaki czuła na początku, pokochała go, gdy on nie mógł kochać samego siebie. Niekoniecznie mówię o miłości w kontekście romantycznym, byli przyjaciółmi, najlepszymi pod słońcem, a to też miłość. Nie potrafił zrozumieć, czemu chciała przy nim być. 

Niektóre ciekawskie i plotkarskie osoby wytykały tę dwójkę palcami, bardziej jednak jego, bo żyli w przekonaniu, że Kentarō musiał jej coś zrobić, skoro tak z nim wszędzie chodzi. Nie wiedzieli jednak, że [kolor]oka widziała w nim więcej niż zwykłego agresora. Za to ją tak polubił, a potem nawet (sam nie wierzył, że wymówił to słowo w swoich myślach) pokochał. I sam nie wie, czy kiedykolwiek to powie. Jego [Imię] zasługuje na kogoś lepszego.

Haikyuu!! x Fem!Reader ~ ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz