Rozdział 007

2.2K 93 0
                                    

Pojechali do pizzeri, gdzie zobaczyli Tommy'ego i Carol. Perfekcyjnie, jeszcze ich dzisiaj brakowało. Dziewczyna miała nadzieję, że ich nie zobaczą, ale nadzieja matką głupich więc...

- Rose! Steve! - zawołała Carol machając do nich ręką.

- Ugh - westchnęła szatynka i zaczęli do nich podchodzić. - Hej! - uśmiechnęła się. - Co wy tutaj robicie?

- Jemy pizzę - Tommy wzruszył ramionami.

- Ty jesteś geniuszem, Tommy, serio - sarknęła do niego. Nie załapał, ale Steve zaczął się śmiać.

- Może się do nas przysiądziecie? - zaproponowała Carol.

- Nie mamy dzisiaj czasu - zaczęła zmyślać na poczekaniu - Musimy pojechać do miasta na serio wielkie zakupy - powiedziała bez wyrazu.

- Serio? - zapytał Steve.

- Tak, umawialiśmy się wczoraj - Rosalie kopnęła go w kostkę. - Nie ważne, widzimy się w poniedziałek! - krzyknęła na odchodne.

Znowu znaleźli się w samochodzie. Dziewczyna zaczęła kierować w kierunku domu, nigdzie się nie wybierała, więc mogli po prostu posiedzieć u niej. Co innego mogli zrobić? Nie miała dzisiaj siły na irytujący głos Carol i głupotę Tommy'ego. Wysiedli z auta i weszli do środka. Poszli do kuchni, zaczęli tępo wpatrywać się we wnętrze lodówki.

- Mamo jadę po zakupy! - krzyknęła jej.

Jednak pojechali na zakupy. Wzięli wózek i zaczęli chodzić pomiędzy alejkami. Wrzucali do środka co wpadło im pod rękę, więc nie kupili nic zdrowego. Mrożone pizze, lody, żelki, jakieś soki, popcorn, płatki śniadaniowe, trochę opakowań gofrów, razem pięćdziesiąt osiem dolarów i siedemdziesiąt centów. Dużo.

- Nigdy więcej nie zabieram cię na zakupy - oznajmiła Rosalie, kiedy zanosili torby do samochodu.

- Daj spokój, Lia. Widziałem, że chciałaś te żelki, więc je wziąłem - powiedział wzruszając ramionami.

Kiedy włożyli torby do bagażnika, dziewczyna zamknęła go i podała Steve'owi kluczyki do auta.

- Dzięki Stevie, a teraz prowadź - zajęła miejsce pasażera.

- Więc co teraz robimy? - zapytał wyjeżdżając z parkingu.

- Nie mam pojęcia, Carol i Tommy okupują pizzerię - wzruszyła ramionami. - Możemy iść do ciebie i czekać, aż twój ojciec zacznie na nas narzekać, albo możemy iść do mnie.

- Definitywnie do ciebie - parsknął śmiechem.

Na miejscu wyciągnęli zakupy i ruszyli do kuchni, żeby je rozpakowywać. Steve rzucał Rose produkty, a ona chowała je do szafek. Kiedy wszystko rozpakowali, zabrała żelki i poszli do jej pokoju. Dziewczyna usiadła w swoim fotelu a Steve rzucił się na łóżko. Podała mu jedną paczkę słodyczy i włączyła telewizor. Siedzieli tak do wieczora, za oknami i w pokoju zrobiło się ciemno. Jedyne światło dawał malutki telewizor.

- Lia! - krzyknął Steve, gwałtownie wstając z łóżka. Nastolatka podskoczyła wysypując żelki, które miała w paczce.

- Steve! - krzyknęła na niego oburzona.

- Co? - zapytał stojąc przed nią.

- Czego chcesz? - zapytała ze śmiechem zbierając łakocie z fotela.

- Podjedziemy do Nancy?

- Dlaczego? - zmarszczyła brwi.

- Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami - Po prostu chcę ją zobaczyć.

- Jesteś tak mocno zakochany, że to, aż boli - zaśmiała się, odwracając od niego wzrok. - Okej, zbieraj się, ale wracasz sam.

Dziewczyna wstała z fotela i zaświeciła światło. Oboje zakryli oczy, nieprzyzwyczajeni do takiej jasności. Kiedy w końcu się przyzwyczaili, Rose pozbierała miśki z podłogi i położyła opakowanie na biurko, musiała zapamiętać, żeby je później wyrzucić. Zgasiła telewizor i światło. Wyszli z pokoju i znowu skierowali się do samochodu.

Henderson szybko pojechała do Wheelerów. Wysadziła Steve'a obok ich podjazdu i patrzyła jak chciał się tam dostać. Przecież nie mógł zadzwonić dzwonkiem. Zaczął się na coś wdrapywać i podszedł do okna Nancy. Dziewczyna ponownie odpaliła samochód i miała odjeżdżać. Steve szybko zeskoczył i zaczął drapać się po nosie. Podbiegł do auta i wszedł do środka. Zapadł się w fotelu.

- Nie idziesz? - zapytała zdezorientowana. - Dlaczego masz taką minę?

- Właśnie zobaczyłem jak Nancy obściskuje się z Jonathan'em - przetarł ręką twarz.

Przed oczami Rose stanął obraz Nancy całującej się z Jonathan'em. Momentalnie poczuła złość. Myślała, że Nancy nie jest jak wcześniejsze dziewczyny Steve'a.

- Co powiesz na imprezę? - zapytała odjeżdżając - Pojedziemy do Tommy'ego. - dojechali do Tommy'ego. Dziewczyna zadzwoniła do drzwi, otworzyła im Carol.

- Co jest? - zapytała ich dziewczyna.

- Możemy wejść? - zapytała Rosalie.

Somebody To Love |Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz