3 tysiące ❤️
Następnego dnia Steve przyjechał po Rose tak jak codziennie od rozpoczęcia pracy w Scoops.
- Jak tam kwiatuszku? - mrugnęła do niego, zapinając pasy.
- Wyśmienicie kochanie, a u ciebie? - wysłał jej całusa w powietrzu. Rosalie zaczęła się śmiać, a uśmiechnięty Steve odjechał z podjazdu.
- Nigdy więcej nie będziemy podsłuchiwać rozmów przez telefon mojej mamy - postanowiła nastolatka.
- Dlaczego skarbie? - zapytał Steve, próbując naśladować głos pani Henderson.
- Dokładnie dlatego.
- Daj spokój, za każdym podejściem robię się co raz lepszy.
- Ale jakim kosztem? - parsknęła dziewczyna.
- Ahoy Robin - powiedzieli razem. Rosalie machnęła dłonią blondynce, która własnie otwierała Scoops Ahoy.
- Ahoy ćwoki - parsknęła dziewczyna. - Kto jest gotowy na kolejny nudny dzień pracy?
- Wszystko mi pasuje, tylko czekam, aż Steve znowu wyjdzie na ciołka w oczach dziewczyn - uśmiechnęła się Rose, klepiąc Harringtona w plecy.
- Myślisz, że umawianie się na randki jest łatwe? - zapytał urażony.
- Ty się nawet nie umawiasz na randki, Harrington, odstraszasz wszystkie panny - parsknęła Robin, ale spojrzała znacząco w stronę Rose, która zdecydowała się ją zignorować. Oczywiście, że Robin uwielbiała patrzeć jak Steve przegrywa, ale skoro jedna z tych dziewczyn już okazała swoje zainteresowanie to powinien mieć szansę.
- Jakbyś ty coś wiedziała na ten temat - prychnął Steve.
- Wiem więcej o podrywaniu dziewczyn niż ty - parsknęła Robin.
- Daj spokój Stevie, tylko się z tobą droczymy - Henderson lekko przytuliła go od boku - Gdzieś tam jest panna, która się z tobą umówi, kto wie, może nawet nie jest daleko. Robin jak daleko jest do innej galaktyki?
Dziewczyny przybiły sobie piątki, irytując Steve'a. Od kiedy zebrały przeciw niemu swoje siły, był bezbronny. Cała trójka szybko przebrała się w swoje stroje, po czym wyszli z zaplecza. Steve ustawił się przy ladzie, Robin nakładała gałki dla siebie i Rose, a szatynka wskoczyła na blat z oknem. Zaczęli czekać na jakiś klientów, grając w skojarzenia. Zaczęli od słowa praca, poprzez słowo ławka, a skończyli na kwiatki.
- Pszczoły - zasugerowała Rosalie.
- Małe gówna - powiedział Steve.
- Dzieci - Robin pokiwała głową. Cała trójka zaczęła się śmiać.
Do środka weszło kilka chłopaków w ich wieku. Zielonooka wytarła łzy ze śmiechu, podchodząc do lady.
- Co dla was? - zapytała.
- Czy twój numer jest do wyboru? - zapytał jeden z chłopaków.
- Mam chłopaka - powiedziała dziewczyna bez zająknięcia. - Co dla was?
Chłopcy w nie co gorszym humorze odebrali swoje desery. Robin przeskoczyła na zaplecze łapiąc tablice magnetyczną. Steve i Rose odwrócili się w jej stronę. Na trzech czwartych tablicy były dane Steve'a, czyli pięć udokumentowanych porażek z dziewczynami, ale od początku wakacji było tego więcej, na jednej czwartej tablicy był napis: Ilu facetów zostało odrzuconych. Blondynka spojrzała Rose prosto w oczy, dorysowując tam jeszcze jedną kreskę.
- To był ósmy Rosie - oznajmiła jej.
- No wiem - zielonooka pokiwała głową. - Chcesz coś specjalnego na numer dziesiąty?
- Potrzebuje nowego lakieru do paznokci - Robin pokiwała głową.
- To dostaniesz na numer piętnasty - parsknęła Rose przechodząc na zaplecze.
- Nie zajmie to dużo czasu, rozsądnie - niebieskooka pokiwała głową - Steve dziewczyny na dwunastej.
Nastolatki zamknęły okienko, ale podsłuchiwały rozmowy, próbując się nie roześmiać. W końcu dziewczyny odeszły. Rosalie szybko narysowała nową kreskę pod ssiesz po czym otworzyły okienko.
- Zero do sześciu tatku - oznajmiła Robin.
- Umiem czytać - oznajmił Steve.
- Od kiedy? - zapytała Henderson. Steve westchnął podchodząc do nich.
- Mówię ci, Lia, to wszystko przez tą czapkę. Zakrywa mój największy atut.
- Myślałam, że twój atut to twarz - nastolatka poklepała go delikatnie po policzku.
- To też, ale idzie w parze z włosami.
- Okropna polityka firmy, co? - blondynka parsknęła.
- Dokładnie! Wy nie wyglądacie w tych czapkach tak okropnie.
- Może zamiast zwalać wszystko na czapkę, mów dziewczynom prawdę - zasugerowała Robin.
- Że zarabiam trzy dolary na godzinę, nie dostałem się na studia i mój ojciec chce dać mi nauczkę, o tą prawdę ci chodzi? - Steve zapytał sarkastycznie.
- Dodaj jeszcze, że praktycznie wychowujemy szóstkę trzynastolatków. Zapewniam, że dziewczyny to pokochają - parsknęła Rosalie, rysując coś w notesie.
- Rosie mówisz to źle - oznajmiła Robin - Laski lubią samotnych ojców.
Dziewczyny zaczęły się śmiać, wyprowadzając Steve'a z równowagi. Do lodziarni weszło kilka dziewczyn.
- Okej wiecie co? - zapytał Steve rzucając swoją czapkę w głąb zaplecza - Walić politykę firmy.
- Chyba się w tobie zakochuję - Rose parsknęła sarkastycznie łapiąc się za serce, a serce Steve'a przestało na chwilę bić, jednak nie dał tego po sobie poznać i odwrócił się do dziewczyn.
- Całkiem nowy człowiek - Robin pokiwała głową.
CZYTASZ
Somebody To Love |Steve Harrington
FanfictionSezony 1-4 1 miejsce w: #steveharrington #eleven #maxmayfiled #jonathanbyers 22 kwietnia 2021