Rozdział 014

1.9K 134 29
                                    

Ja wiem ile czasu minęło i przepraszam, ale byłam na wakacjach z rodzinką i nie miałam czasu

Dziękuję za 100 tysięcy ♥️♥️♥️

Steve i Rosalie szli w ciszy przez las, trzymając się za ręce. Umysł Rose w końcu był wyciszony na tyle, żeby skupić się na innych rzeczach. Steve, nie licząc swoich obrażeń, również był spokojny. 

Eddie, nie zwracając uwagi na nirvanę tej dwójki, postanowił klepnąć ich w ramię, chcąc porozmawiać. Rosalie szybko odwróciła się w jego stronę, chwytając za kołnierz.

- Chryste, Eddie - Rose przewróciła oczami, puszczając go. 

- Przepraszam - Eddie uśmiechnął się, wpychając się między parę. - To całe miejsce jest super przerażające i Dustin cały czas mówił o tym, jacy jesteście super i odważni... Na początku nie chciałem mu uwierzyć, ale teraz to widzę. To jak walczyliście z tymi nietoperzami też było mega wypasione. No, ale wracając do początku, to nie chcę chodzić sam. 

- Więc mamy cię niańczyć? - Steve parsknął delikatnie, unosząc brwi.

- Nie niańczyć - Eddie pokiwał głową. - Po prostu będę tutaj szedł, jeśli nie macie nic przeciwko.

Rosalie zaśmiała się cicho. Wstrząs przeszedł po Upside Down, więc wszyscy zatrzymali się na chwilę. Nancy i Robin, które szły z przodu, zawołały resztę do siebie. Wszyscy weszli do środka, uważając na pnącza na ziemi. 

- Chyba czas na pokojówkę, Wheeler - powiedziała Robin. 

- Chodźcie, nie chcę być tutaj długo - Nancy zaczęła wspinać się po schodach, a reszta ruszyła za nią. 

Rosalie weszła do pokoju Nancy, marszcząc brwi. Wiedziała, że rzeczy wyglądały trochę inaczej w tym wymiarze, ale pokój Nancy wyglądał inaczej w normalnym świecie. Tapeta była inna, a lustra nie powinno być na ścianie, z tego co zapamiętała Rose.

- Jesteśmy w osiemdziesiątym trzecim - powiedziała cicho Rosalie, świecąc po pokoju latarką.

Eddie, Robin i Nancy spojrzeli na nią zdezorientowani znad pudełka do butów, w którym były szpilki zamiast pistoletów. Nancy zaczęła dokładniej rozglądać się po swoim pokoju, zauważając te same szczegóły co Rosalie. 

- Dustin! - krzyknął Steve z dołu. 

Rosalie szybko pobiegła do niego zaalarmowana. Steve stał po środku kuchni, świecąc latarką we wszystkie strony, wołając Dustin'a, którego nigdzie nie było.

- Stevie? - Rose zapytała zdezorientowana. 

- Lia, Dustin tutaj jest - Steve złapał swoją dziewczynę za ramiona, potrząsając ją lekko. - Jest w ścianach, albo coś. Słuchaj. 

Rosalie przeszła w stronę stołu, siadając na krześle, nasłuchując dźwięków. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie, słysząc głos brata, ale po chwili wsłuchała się w to, co mówił. 

- Mamy problem - powiedziała Rose. 

- Chodź to zobacz - powiedział Steve świecąc na lampę w kuchni. 

Lampa mieniła się złotymi drobinkami. Rosalie wstała ze swojego miejsca, podchodząc do reszty. Dziewczyna wyciągnęła rękę, żeby dotknąć drobinek, a przyjemne mrowienie przeszło jej po palcach. 

- W taki sposób Will komunikował się z Joyce? - zapytała Rose. Nancy spojrzała na nią, myśląc nad czymś.

- Zna ktoś alfabet morsa? - zapytała Nancy.

- SOS się liczy? Czy to się nada? - Eddie spojrzał po wszystkich. 

- Spróbuj - Rose pokiwała głową. 

Wszyscy się odsunęli, a Eddie zaczął wystukiwać kod. Po tym zaczęli się przemieszczać do pokoju Nancy, a światła otaczały się złocistymi drobinkami. Coś w tym wyglądało czarująco. 

Rosalie usiadła pomiędzy Steve'm a Nancy na podłodze przy jej łóżku, czekając na to co wymyśli Dustin. Na łóżku pojawiła się złocista mgiełka, więc Nancy przejechała po niej ręką, a śmiech Dustin'a przeleciał echem po pokoju. 

Nancy i Dustin zaczęli rozmawiać, wymieniając informacje o przejściach, które Rosalie usłyszała kilka minut wcześniej przy stole. Dustin rozkazał im iść do przyczepy Eddie'go, więc wszyscy zabrali rowery z garażu Wheelerów, jadąc tam. 

Kiedy weszli do przyczepy Eddie'go, na suficie zobaczyli małe przejście. Coś zaczęło się ruszać, naginając błonę przejścia, zanim pękła, ukazując Dustina'a do góry nogami z kijem od miotły w ręce. 

Chłopaki przenieśli materac nad przejście i związali prześcieradła razem. Dustin przerzucił prześcieradła w ich stronę, żeby mogli bezpiecznie przejść. Eddie poszedł jako pierwszy, a zaraz za nim poszła Robin. 

- Nancy teraz ty - Rosalie spojrzała na koleżankę. - Nancy? - Wheeler stała nieruchomo, a jej oczy były tak samo puste jak te Max na cmentarzu. - Daj mi walkmana! - krzyknęła Rosalie, szperając w swojej torbie. - Cholera!

Max rzuciła swojego walkmana w stronę Steve'a, który szybko go złapał a Rosalie wepchnęła kasetę Madonny do środka, zakładając słuchawki na Nancy. Kasetę zabrała w nocy, kiedy wszyscy pilnowali Max. Trzymała również kasety dla Dustin'a i Steve'a. 

Nancy obudziła się, roztrzęsiona i sciągnęła z siebie słuchawki. 

Somebody To Love |Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz