Scoops Troup wyszli z galerii. Na parkingu stało bladożółte auto.
- No i to ja rozumiem - Steve podrzucił kluczyki do góry.
- Todfather? - parsknęła Robin. Rose zajęła miejsce z przodu, Dustin, Erica i Robin usiedli z tyłu, a Steve na miejscu kierowcy.
- Walić Toda, teraz Steve jest tatusiem - powiedział Harrington odpalając samochód. Rose spojrzała na niego z przymrużeniem oka.
- Dlaczego mówisz w trzeciej osobie? - zapytała Erica.
- Dlaczego mówisz na siebie tatuś? - parsknęła zielonooka. - I czy to jest bezpieczne, żebyś kierował z tym okiem?
- Mam wszystko pod kontrolą - odparł Steve, skupiając się na drodze. Jechali dość szybko i było ciemno, więc Rose straciła rozeznanie w terenie.
- Skręcić w lewo teraz! - krzyknął Dustin.
- Tam nie ma drogi! - odkrzyknął Steve.
- Skręcaj! - Dustin krzyknął jeszcze raz.
Harrington gwałtownie skręcił, wjechali w płot i zaczęli jechać pod górę. Byli już dość blisko szczytu kiedy auto przestało jechać. Koło zaklinowało się w błocie. Chłopak wyłączył auto i resztę drogi przebiegli. Dustin, Erica i Robin poszli nadzorować przebieg akcji. El i reszta byli w drodze do domu Murray'a, ale Rose ponownie miała swoje dziwne przeczucie. Usiadła na trawie, która była lekko wilgotna, więc szybko z niej wstała. Zaczęła nerwowo obgryzać skórki przy placach u dłoni, przypadkowo rozgryzając jedno do krwi.
- Lia możemy porozmawiać? - zapytał Steve, podchodząc do niej. Rose spojrzała na niego sceptycznie.
- Teraz nie jest najlepszy czas na takie rozmowy, Stevie - odpowiedziała. - Ale dokończymy tą rozmowę jak wszystko się skończy - puściła do niego oczko, a Steve opuścił głowę w dół z lekkim uśmiechem.
Stali naprzeciw siebie z uśmiechami. Rose spojrzała za ramię Steve'a i zobaczyła mrugające światła Starcourt, natychmiast spoważniała.
- Dustin postaraj się skontaktować Nancy, szybko - podbiegła do swojego brata, prawie wywalając się na trawie. Reszta spojrzała w stronę galerii i zobaczyli to co Rose.
- Griswold family tutaj Scoops troup, słyszycie nas? - nikt nie odpowiedział. - Czy ktoś tam jest? - znowu nic. - Halo!? - usłyszeli ryk.
Nie wiele myśląc Rosalie ruszyła do auta zabierając Harringtonowi kluczyki. Chłopak pobiegł zaraz za nią, dostając od Dustin'a krótkofalówkę do kontaktu. Robin została z dzieciakami, żeby ich pilnować. Henderson tyłem zjechała z górki, a następnie gwałtownie wykręciła samochód i zaczęła jechać do Starcourt, kierując się przeczuciem. Dziewczyna cały czas dociskała gazu, więc szybko byli pod galerią. Lekko zwolniła, ale szybko przyspieszyła widząc co się dzieje. Nancy stała przez autem, a Billy jechał swoim prosto na nich.
- Co ty robisz!? - wykrzyczał Steve, próbując się czegoś złapać.
- Ratuję ich! - krzyknęła, uderzając auto Hargrovea.
Zrobili dwa kółka zanim się zatrzymali. Przynajmniej nie było dachowania, ale Rose zaachciało się wymiotować.
- Wszystko okej Stevie? - zapytała przekrzywiając głowę w jego stronę. W odpowiedzi dostałam tylko przerażone spojrzenie i ciężki oddech. - Uznam to za tak.
Szatynka spojrzała w bok, gdzie stało płonące auto Billy'ego z nim w środku. Nie paliło się mocno, a z nim definitywnie było coś nie tak, więc nie podeszła tam. Wyglądał podejrzanie. Jakby zaraz miał wstać i ją udusić, kiedy podejdzie wystarczająco blisko.
Usłyszeli ciężkie stąpania, które dochodziły ze strony Starcourt, więc podnieśli się ze swoich siedzeń, wciąż zostając w samochodzie. Łupieżca Umysłów stanął na dachu galerii i zaczął wściekle ryczeć. Wyglądał przerażająco, jak na zlepek stopionych ludzi.
- Wsiadać! - krzyknęła Nancy, kiedy Jonathan podjechał do nich samochodem.
Szybko wybiegli do środka siadając w bagażniku. Zaczęli ciężko oddychać. Jonathan wcisnął gaz i odjechali z parkingu, Łupieżca ponownie zaryczał i ruszył za nimi.
- Gdzie El? - zapytała spanikowana Rose.
- Zostali w środku, robimy za rozproszonie - wytłumaczył Will.
CZYTASZ
Somebody To Love |Steve Harrington
FanfictionSezony 1-4 1 miejsce w: #steveharrington #eleven #maxmayfiled #jonathanbyers 22 kwietnia 2021