Rozdział 009

1.5K 111 28
                                    

Robin chwyciła cegłę, wybijając okno z różą, żeby mogli dostać się do środka. Steve sięgnął ręką, otwierając drzwi od środka. Wszyscy weszli do środka, wyciągając latarki z toreb.

- Skąd wy to macie? - zapytał Steve.

- Czy tobie trzeba wszystko mówić? - zapytał go Dustin. - Nie jesteś małym dzieckiem.

Rosalie przewróciła oczami, sięgając do swojej torby po latarkę dla Steve'a. Bez słowa wcisnęła mu się w ręce i odeszła na bok. Dustin i Steve spojrzeli na nią zdziwieni, po czym Dustin uderzył Steve'a w tył głowy i odszedł, gwiżdżąc.

- Ej - zaczęła Max, cicho. - Wy też to widzicie, prawda?

Dziewczyna skierowała latarkę na zegar wahadłowy stojący przy ścianie.

- To ten zegar widziałaś w szkole? - zapytała Rosalie.

- Czystrzy.

- Może ten czarnoksiężnik to jakiś zegarmistrz - powiedział Steve.

- Chyba rozwiązałeś zagadkę, Steve - Dustin powiedział sarkastycznie.

- Poszlaki muszą tutaj gdzieś być - Nancy pokiwała głową. - Rozdzielamy się w dwójki i przeszukamy cały dom.

Nancy i Robin, Max i Lucas szybko odeszli, zostawiając Rosalie, Steve'a i Dustin'a samych. Steve westchnął, idąc za Rosalie na piętro.

- Wiecie jakich wskazówek szukamy? - zapytał Steve.

- Świat jest pełen oczywistych rzeczy, których ludzie w ogóle nie dostrzegają - Dustin powiedział wyniosłym głosem.

- Dustin mam dosyć Sherlocka Holmesa - Rosalie przewróciła oczami.

- Dlaczego? To mądry facet.

- Nie, kiedy cytujesz go cały czas przy śniadaniu, obiedzie i kolacji.

Rosalie wyciągnęła rękę, przeglądając książki na półce. Dustin poszedł do innego pokoju, a Steve uklęknął przy wentylacji. Szybko jednak odbiegł z tamtąd, próbując coś z siebie zrzucić. Po drodze wpadł na Rose i oboje przeszli przez pajęczyny.

- Jezu Chryste! - Rosalie tupnęła nogą zdenerwowana, patrząc na Steve'a.

- Nie ruszaj się! - Steve wyciągnął do niej rękę, strzepując pająka z jej ramienia. - Jesteś cała w pajęczynie.

- I czyja to wina? - zapytała dziewczyna, wyciągając pajęczynę z włosów.

- Czekaj.

Steve podeszł do dziewczyny, żeby jej pomóc. Rosalie założyła ręce na piersi, czekając aż skończy. Kiedy było po wszystkim, para stała tylko kilka centymetrów od siebie, prawie stykając się nosami.

- Jeśli był tam pająk to dowiesz się dopiero wtedy, kiedy jajka się wyklują - powiedziała Robin, przechodząc obok nich z Nancy.

- Co jest z tobą nie tak? - zapytał Steve, odwracając się w jej stronę. - Naprawdę, Robin?

- Ej chodźcie tutaj! - Max zawołała z dołu.

Wszyscy szybko do niej przyszli. Żyrandol na który wskazywała dziewczyna mrugał delikatnie jak światełka świąteczne kilka lat temu.

- Vecna tu jest. W Upside Down - powiedział Lucas.

- Załóż słuchawki - Rose zaleciła Max.

- Myślcie, że wie, że tutaj jesteśmy? - zapytała Robin. Żyrandol przestał świecić.

- Wyłączcie latarki i rozproszyć się - rozkazała Nancy.

Wszyscy zrobili tak, jak Nancy im kazała. Rosalie wyszła na korytarz, patrząc na zakurzony zegar. Dom Creelów wprawiał ją w głęboki dyskomfort i nie tylko z powodu zabójstwa. 

- Znalazłam go! - powiedziała głośno Robin. 

Dziewczyna celowała świecącą latarką w sufit. Jej latarka zgasła po chwili, przeskakując do Steve'a, a następnie do Rose.

- On się przemieszcza - powiedziała Rosalie, idąc z latarką w głąb domu. 

Reszta szybko ruszyła za nią, kierując się w stronę schodów. Na piętrze latarka znowu przeskoczyła do Seve'a i ponownie zgasła. 

- Zgubiliśmy go - powiedział Steve. 

- Tam jest - Max otowrzyła drzwi, które prowadziły na strych.

- A co jeśli to pułapka? - zapytał Dustin.

- Zaraz się dowiemy - westchnęła Rosalie, wchodząc po schodach z wszystkimi.

Żarówka na środku pomieszczenia mrugała, a latarki zaczeły migotać delikatnie, a następnie co raz mocniej, kiedy zbliżyli się do żarówki. Po chwili zarówno żarówka jak i wszystkie latarki pękły, zostawiając ich w ciemności.

Vecna Henrrington shipper 🤪🤪

Zapowiadam to ostatni rozdział w którym mnie lubicie chociaż trochę

Somebody To Love |Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz