Rozdział 001

2.1K 109 20
                                    

W czerwcu Steve i Rosalie skończyli liceum, żadne z nich nie dostało się na studia. Rose postanowiła zrobić sobie "gap year" i spróbować jeszcze raz za rok.

Na początku wakacji otworzyli nowe centrum handlowe w Hawkins, więc wysłali CV do kilku sklepów. Dostali pracę w lodziarni Scoops Ahoy, razem z Robin Buckley. Dziewczyna wciąż była w szkole, była od nich dwa lata młodsza, ale Rose i ona od razu załapały wspólny język.

Aktualnie był ostatni wieczór czerwca. Steve i Rose siedzieli na zapleczu, rzucając do siebie czapką od stroju Henderson. Robin chwilowo była przy kasie, serwując komuś desery.

- Hej ćwoki! Wasze dzieci przyszły! - zawołała ich.

Nastolatkwie spojrzeli po sobie zirytowani. Wstali od stołu, szatynka założyła swoją czapkę. Otworzyli okienko, tylko po to, żeby zobaczyć Max, Will'a, Lucas'a i Mike'a. Zupełnie tak, jak przez cały miesiąc.

- Znowu? Serio? - zapytał Steve. W odpowiedzi Mike uderzył w dzwonek, który miał przywoływać pracowników.

- Nie wytrzymam z wami do końca wakacji - westchnęła Henderson, wpuszczając ich na zaplecze. Otworzyła im drzwi od tylnego korytarza, który służył do dostaw.

- Przypominam, że jeśli ktokolwiek się o tym dowie to...! - zaczął Steve.

- Jesteśmy martwi! - dokończyły dzieciaki.

Przyjaciele spojrzeli po sobie lekko zirytowani. Zamknęli drzwi wracając do środka. Rose wyszła serwować desery razem z Robin, bo na wieczór klientów przychodziło znacznie więcej.

- Proszę - szatynka uśmiechnęła się do jednej z dziewczyn, która przed chwilą przyszła.

- Dzięki - ruda dziewczyna odebrała swój deser. - Em... Czy jest tutaj ten chłopak?

- Steve? - Rosalie zapytała zdezorientowana - Co zrobił? Zdenerwował cię?

- Nie - dziewczyna pokręciła głową z lekkim uśmiechem, więc Henderson również się do niej uśmiechnęła. - Zaprosił mnie wcześniej na randkę, ale zajmowałam się moim młodszym kuzynem, który wybiegł z lodziarni zanim zdążyłam odpowiedzieć, więc chciałabym teraz porozmawiać ze Steve'm. Jestem Layla tak w ogóle.

- Zaprosił cię? - Henderson zapytała wątpiąco z delikatnie wyższą barwą głosu.

Robin spojrzała na nią zdziwiona, czekając na rozwój wydarzeń. Rosalie wygląda teraz nieprzyjemnie, Layla zauważyła zmianę w jej zachowaniu, przez co lekko się spięła.

- Oh, przepraszam - Rose parsknęła delikatnie - Byłam tylko trochę zdziwiona. Steve wyszedł kilka godzin temu. Nie ma go.

- Oh - Layla pokiwała głową - Okej, a możesz mu że bardzo chętnie bym się z nim spotkała? Tutaj jest mój numer telefonu - ruda podała Henderson kartkę, którą dziewczyna przyjęła z lekkim zirytowaniem.

- Okej pa - powiedziała szybko, machając dziewczynie do wyjścia.

Zdezorientowana Layla wyszła, odprowadzona przez lekko przewiercający wzrok Rose. Robin szybko nałożyła desery ostatnim osobom w kolejce po czym odwróciła się do Henderson, która akurat żuła papier.

- Co to było? - blondynka zapytała zdziwiona.

- Nie wiem o czym mówisz - oznajmiła Rosalie, wyrzucając przeżuty papier do śmieci, po czym jakby nigdy nic nałożyła sobie deser.

- Jesteś zazdrosna - parsknęła Robin. - Jesteś zazdrosna o...! - zaczęła głośno, ale Rose włożyła jej swój deser w usta.

- Przytkaj się Robin - szepnęła. Obie spojrzały w stronę Harringtona, który siedział odchylony na krześle ze swoją czapką na twarzy. - Jestem - przyznała gniewnie.

Robin zdjęła jej deser ze swojej buzi i zabrała sobie, wiedząc, że Rosalie jeszcze go nie zaczęła. Blondynka szybko oblizała sobie usta i chrząknęła.

- On ci się podoba? - parsnęła lekko. Zanim Rose mogła odpowiedzieć, usłyszały głośny huk z zaplecza. Steve spadł z krzesła. - On? - Robin powtórzyła pytanie wątpiąco. Wtedy w całej galerii wysiało światło. Steve szybko wyszedł z zaplecza.

- Co się stało? - zapytał.

- Nie mamy światła - powiedziała Robin. Steve podszedł do włącznika i zaczął powoli go przełączać. - To nie zadziała ćwoku.

- Serio? - parsknął Steve i zaczął szybko przełączać światło. W końcu mu się udało - Niech stanie się światło - uśmiechnął się, rozkładając ręce jak prorok.

Robin spojrzała na Rose niedowierzając, a ona lekko uderzyła ją w ramię.

---

Scoops Ahoy na jednym obrazku:

Scoops Ahoy na jednym obrazku:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Somebody To Love |Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz