Rozdział 012

2K 104 28
                                    

Steve i Rosalie wyszli z autobusu ramię w ramię. Trzymali swoje kije w gotowości. W końcu stanęli obok mięsa, dobrze widząc Darta.

- Hej mały - zagwizdała dziewczyna - No chodź tutaj.

- Mogę cię zapewnić, że ludzkie mięso smakuje lepiej niż kot - dodał Steve.

- Ej wy! Na trzeciej - krzyknął Lucas.

- Nie rozpraszaj nas! - odkrzyknęli nastolatkowie.

- Na trzeciej! - krzyknął jeszcze raz.

Przyjaciele odwrócili głowy w tamtą stronę. Zobaczyli kolejne dwa stwory. Wtedy wszystkie trzy rzuciły się do biegu, a z różnych stron wybiegło jeszcze kilka.

- Wracajcie! - krzyknął Dustin, w tym samym momencie jego siostra uderzyła jednego ze stworów w twarz swoim kijem. - Szybko!

Steve złapał nadgarstek Rose i zaczął ją ciągnąć do autobusu. Jak tylko wbiegli do środka, Harrington zatrzasnął drzwi i położyli dodatkową blachę. Przytrzymali ją nogami, czując uderzenia z zewnątrz. Rosalie szybko sprawdziła, czy wszystkie dzieciaki są w środku i na szczęście były. Łapa stwora przedarła się do środka, w tym samym czasie co Max pisnęła, widząc jednego z nich chcącego wejść przez dziurę w dachu. Steve podbiegł do niej, a Rose zaczęła bić łapę potwora, chcąc, żeby się wycofał. Byli w potrzasku.

Nagle potwory się wycofały. Dziewczyna wstała z podłogi, po czym podeszła do swojego brata mocno go przytulając.

- Myślisz, że Steve go odstraszył? - Dustin zapytał swojej siostry.

- Nie sądzę - odpowiedział za nią chłopak - One gdzieś idą.

- A my nie idziemy za nimi - powiedziała szybko dziewczyna. - Wracamy do domu, odstawię was - spojrzała na zegarek i zobaczyła, że jest już lekko po siedemnastej. - Kto chcę coś zjeść? - zapytała chcąc jakoś uspokoić przerażone dzieciaki. Czuła, że o czymś zapomniała, ale nie wiedziała co to było.

Ruszyli ponownie na tory, żeby jak najszybciej dojść do samochodu. Szli w ciszy, każdy był pogrążony we własnych myślach.

- Dart ewoluował już jakieś trzy razy. W takim tempie za niedługo zrobił się z niego dorosły albo prawie dorosły demogorgon - powiedział Dustin.

- I pewnie nie wystarczą mu już koty - parsknął Steve.

- Kot!? - zapytał Lucas, gwałtownie się zatrzymując. - Dart zjadł kota!?

- Nie! - zaprzeczył szybko Henderson.

- Jak to? Przecież dzisiaj pochowaliśmy Meows - oznajmiła jego starsza siostra zakładając ręce na piersi. - Zrobiłeś jej mały grób z kamienia.

- Wiedziałem! Wiedziałem, że go zatrzymałeś!

Chłopcy zaczęli się kłócić i po chwili do tego wszystkiego wrzucili Max. Rosalie westchnęła głęboko, opierając głowę o ramię Steve'a, a on pogłaskał ją po plecach. Poczuł jakby jego żołądek miał zaraz eksplodować ze szczęścia. Nie bardzo rozumiał co się z nim działo od jakiegoś czasu, ale postanowił to zignorować.

Nagle usłyszeli jakiś ryk z daleka i towarzyszące temu mrugające światła jakiegoś budynku. Chłopcy spojrzeli na siebie zdezorientowani i zaczęli iść w tamtą stronę. Max i Rose spojrzały na nich jak na idiotów i zaczęły ich wołać spowrotem. Steve przewrócił oczami wracając się po nie. Złapał dłoń Henderson po czym zaczął z nią iść w tamtą stronę. Max szybko za nimi pobiegła. Kilka minut później wyszli do bramy obok laboratorium.

- Mieliśmy za nimi nie iść - powiedziała zirytowana dziewczyna.

- A może coś się stało, co? - odpowiedział Steve.

- Steve? - zapytali Nancy i Jonathan.

- Nancy? - zapytał Steve.

- Jonathan - uśmiechnęła się Rosalie.

- Rose? - upewnił się Byers. Wszyscy szybko do siebie podeszli.

- Co wy tutaj robicie? - zapytała Henderson.

- Szukamy Will'a i Mike'a - powiedziała Nancy.

- Ale nie ma ich w środku? - przejął się Dustin.

- Nie wiemy. Dlaczego?

Dustin zaczął wszystko chaotycznie tłumaczyć, a Nancy i Jonathan starali się za nim nadążyć. Było to trudne, ale wykonalne.

- Ej! - krzyknęła Rosalie - Światła! - wskazała na laboratorium.

Jonathan rzucił się do guzika otwierającego bramę, a tuż za nim poleciał Dustin. Odepchnął Byersa i zaczął szybko naciskać przycisk, rzucając przy tym przekleństwami. W końcu mu się udało. Nancy podbiegła do samochodu, a za nią Jonathan.

- Jedziemy po nich. Czekajcie tutaj! - krzyknęła zanim ruszyli z piskiem opon.

Chwilę czekali na drodze, zanim odskoczyli na bok przed samochodem Jonathan'a. Hopper zatrzymał się obok nich i kazał im wsiadać. Rosalie puściła dzieciaki przodem zanim wsiadła obok nich. Wtedy Steve się zorientował, że przez cały czas trzymali się za ręce.

*

Tak tylko żebyście wiedzieli, to Rose jest leworęczna, bo potrzebuję reprezentacji

Somebody To Love |Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz