Rozdział 005

2.5K 136 7
                                    

- O mój Boże, Rose, słyszałaś co się stało? - zapytała Carol, kiedy dziewczyna podeszła do niej rano.

- Nie - wzruszyła ramionami - Co się stało?

- Podobno znaleźli ciało młodego Byersa wczoraj w wodzie - powiedziała.

- Kto ci tak powiedział? - nastolatka zmarszczyła delikatnie brwi.

- Flora. Jej tata przecież pracuje w policji. Muszą jeszcze stwierdzić, czy to naprawdę on. Nie wiem jak.

- Pani Byers musi pójść go obejrzeć - wytłumaczyła jej.

- To okropne. Nie chciałabym tak - Carol lekko się wzdrygnęła.

Rosalie wykrzywiła lekko usta. Nagle poczuła się winna wczorajszego zajścia. Pomyślała sobie, że może nie powinni tak reagować, Jonathan mógł czuć się zagubiony. Wyglądał jakby naprawdę żałował zrobienia tych zdjęć.

Zadzwonił dzwonek na lekcje, więc udały się do klas. Szatynka udała się do sali od matematyki i rozpakowała swoje rzeczy. Chwilę później przyszedł zdenerwowany Steve i zajął miejsce obok niej.

- Nancy gadała z policją - szepnął Steve. - Chodź o Barb. Nadal jej nie ma, rodzice złożyli zawiadomienie.

- Jak Nancy się czuje? - zmartwiła się Rose.

- Nie mam pojęcia.

- A wy nie jesteście przypadkiem razem?

- Jesteśmy, nie o to chodzi. Gliny prawdopodobnie będą rozmawiać z nami wszystkimi, więc jak coś, to nie wspominaj piwa, okej Lia? - dokończył.

Dziewczyna poczuła, że rośnie w niej złość. Barb zaginęła, a on się martwi o piwa? Wyciągnęła w jego stronę rękę i uderzyła go w tył głowy z otwartej dłoni. Siła uderzenia sprawiła, że Steve mocno pochylił się do przodu.

- Za co to!? - krzyknął szeptem.

- Zachowujesz się jak dupek i ktoś musiał sprowadzić cię na ziemię. Idioto! Pomyśl zanim coś powiesz! - uderzyła go jeszcze raz, dużo delikatniej.

- O mój Boże - powiedział po chwili zamyślenia - Naprawdę zabrzmiałem jak idiota!

- I skoro ja się czuje zirytowana to co czuje Nancy głupolu? - zapytała retorycznie.

- Ale ze mnie idiota - Steve osunął się po krześle.

- Nikt nie zauważył - powiedziała jego przyjaciółka sarkastycznie i skupiła się na lekcji.

Był początek angielskiego, Rose siedziała znudzona na lekcji, próbując balansować ołówkiem na swoim palcu. Kiedy do sali weszli dwaj policjanci, Henderson upuściła swój ołówek, a cała klasa zaczęła rozmawiać, ale szybko zostali uciszeni przez nauczycielkę.

- Chcielibyśmy porozmawiać z Rosalie Henderson - powiedział jeden z nich.

Wszystkie pary oczu skierowały się na dziewczynę, która szybko pozbierała swoje rzeczy i wyszła. Zaczęli kierować się w stronę biblioteki. Zajęła miejsce, a oni usiedli przed nią.

- Wiesz dlaczego chcemy z tobą rozmawiać? - zapytał ten w okularach.

- Chodź o Barb tak? - upewniła się. Ciemnoskóry policjant kiwnął głową i zadał kolejne pytanie.

- Dobrze się znałyście?

- Pierwszy raz normalnie rozmawiałyśmy we wtorek u Steve'a - wzruszyła delikatnie ramionami.

- Co robiliście?

- Siedzieliśmy wszyscy przy basenie...

- Wszyscy to...?

- Tommy, Carol, Steve, Nancy, ja i Barb.

- Kontynuuj.

- Siedzieliśmy przy basenie i rozmawialiśmy, wtedy Barb przecięła sobie kciuk jak otwierała puszkę. Poszłam z nią do łazienki, wtedy wróciłyśmy i nikogo już nie było, poszli na górę. Zjadłyśmy pizzę i jej opatrunek zaczął przeciekać. Poszłam po nowy do łazienki, a jak wróciłam to już jej nie było. Myślałam, że mnie nie polubiła i pojechała do domu.

- Auto Barb stało kilka przecznic od domu Harrintonów. Myślimy, że je porzuciła. Wspominała coś o ucieczce? Że nie lubi miasta?

- Nie rozmawiałyśmy o czymś takim. Wątpię żeby się przyznała gdyby o czymś taki myślała, ledwo się znałyśmy. Jesteście pewni, że je porzuciła? Nie wygląda na taką osobę.

- Nie jesteśmy pewni niczego - westchnął policjant. - Dziękuję, możesz wrócić na lekcje.

- Mogę jeszcze o coś zapytać? - wstała z miejsca. - Czy ten dzieciak z wczoraj z jeziora...? Czy to był Will Byers? - zapytała niepewnie. Policjant w okularach powoli skinął głową.

--

Byłoby miło gdybyście coś po sobie zostawiali, ale nie musicie

Somebody To Love |Steve Harrington Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz