Rozdział 7

5.5K 140 15
                                    

Ze snu zaczęły mnie budzić jakieś niezidentyfikowane przeze mnie dźwięki.

- Kurwa, wstawaj! - ktoś krzyknął, a ja gwałtownie podnosiłam się z łóżka i rozglądnęłam na boki, próbując ogarnąć kto się tak drze.  Była to Poppy...

- Dzień dobry, panno Tylor - powiedziała, a ja popatrzyłam na nią z lekko otwartymi ustami i zmarszczonymi brwiami, mając typowo zaspaną minę. Jęknęłem przeciągle i znów rzuciłam się na łóżko, chowając twarz w poduszkę.

- Bożee, Poppyyy. Czemu mnie budzisz? - powiedziałam do blondynki z twarzą w poduszce.

- Yyy, bo mamy szkołę za pół godziny? - powiedziała jakby to było oczywiste, a ja zapominając kompletnie o lekcjach, zerwałam się z łóżka i pognałam do toalety, przy czym towarzyszył mi śmiech Pop. Wykonałam jak najszybciej wszystkie rutynowe czynności i wróciłam do pokoju po rzeczy na zmianę. Szlag, muszę się od razu przebierać jak wracam do domu bo spanie dżinsach nie jest jednak przyjemne. Wybrałam bordowy stanik, białe majtki i białe skarpetki. Do tego białe dżinsy i czarny sweter.

- Bierz inny. Jest ciepło - usłyszałam głos Poppy, więc zatrzymałam się w pół kroku do łazienki i wróciłam do szafek, biorąc czarną ale cieńszą górę. Gdy wyszłam z ubikacji wpakowałam do torby książki, które będą mi dziś potrzebne oraz chwyciłam za swoje okulary.

- Chodź - powiedziałam do Poppy, która klikała coś na telefonie. Wstała i wyszła razem ze mną z pokoju. Ruszyłyśmy w stronę drzwi wyjściowych i zaczęłyśmy się ubierać.

- W ogóle to jak weszłaś do domu? - zapytałam, ponieważ drzwi były zamknięte.

- Drzwi były otwarte - powiedziała, a miałam ochotę wołać o pomstę do nieba. Dzięki wam rodzice. A gdyby ktoś by mnie tak zajebał? Przewróciłam na nich oczami w myślach. Wychodząc z domu i zamykając drzwi, zatrzymałam się nagle i uświadomiłam sobie jedną rzecz.

- Jezu Poppy. Przecież ja się wczoraj wyjebałam - powiedziałam, odwracając się do niej z paniką na twarzy. Kompletnie o tym zapomniałam, ale chyba wiem czyja to zasługa.

- Oh, kochana. Myślisz, że oni będą to pamiętać? Serio? - zapytała, podchodząc do mnie i chwytając lekko za ramię w geście dodania otuchy.

- Ymm - zaczęłam udawać że myślę. - Tak - powiedziałam jakby to było oczywiste.

- Dobra może i masz rację ale... - zaczęła, ale przerwałam jej szybko.

- Nie! Ja zostaję w domu - powiedziałam, tupiąc nogą niczym małe dziecko. Już miałam chwytać za klamkę, ale poczułam lekkie ściśnięcie na nadgarstku.

- I ty chcesz być silniejsza psychicznie z takim nastawieniem? - zaczęła lekko zażenowana moim zachowaniem. - Na początek to zamiast chować się, to staw czoło temu czego się boisz najbardziej -  dodała łagodnie, patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami. Spuściłam wzrok, zastanawiając się nad jej słowami i powiem jedno, miała rację.

- Uh, no dobrze - powiedziałam cicho, na co Poppy zamknęła mnie w szczelnym uścisku, który odwzajemniłam. Gdy się ode mnie oderwała posłała mi uśmiech i ruszyła w stronę auta, a ja zamknęłam dom i chowając klucze do torby, także poszłam do samochodu. Usiadłam na miejscu i zapięłam pasy. Poppy ruszyła spod domu, a ja patrzyłam na widok za oknem podziwiając monotonne oraz podobne do siebie domy. Wiatr wiał bardzo przyjemnie.

- Tak w ogóle, to po wczorajszych wrażeniach tak myślałam, że zaśpisz. Ty zawsze wszystko odsypiasz, więc widzisz. Znam cię lepiej niż ty sama - odezwała się Pop, a ja uśmiechnęłam się do siebie, wiedząc, że moja przyjaciółka ma rację w jednym i drugim.

Do końca świata i jeden dzień dłużej [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz