Rozdział 53

3.2K 102 23
                                    

Nadszedł ten dzień. Dzień Świąt Bożego Narodzenia. Prezenty, skarpety wywieszone na kominku, choinka, ciasteczka z mlekiem dla Mikołaja, czas wspólnie spędzany z rodziną, przyjemny klimat, miła atmosfera no i każdy zadowolony.

Oprócz mnie

Ostatnie dni to była istna katorga. Do szkoły nie chodziłam do tej pory. Za bardzo boje się konfrontacji z ludźmi i nie chciałabym nawiązywać jakichkolwiek kontaktów z nimi. Parę znajomych mi osób pytało się co się ze mną dzieje, bo przecież ja nigdy nie opuszczałam lekcji. Odpisałam wszystkim po prostu, że się przeziębiłam i przez pewien czas nie pojawię się w liceum.

Dawna wizyta u ginekolożki wypadła w porządku. Doktorka powiedziała że moja pochwa jest uszkodzona, lecz miałam szczęście że nie doszło do rozdarcia krocza. Pobrała wymazy z różnych miejsc w obrębie mojej kobiecości. Była bardzo troskliwa i delikatna, ale gdy chciała powiadomić policję robiłam wszystko aby do tego nie doszło. Razem z Pop po czasie udało nam się ją przekonać aby nie dzwoniła, ale kazała nam obiecać, że nie zostawiamy sprawcy bez kary.

Jeśli chodzi o same przygotowania do świąt były w moim przypadku męczące. Zupełnie nic mi się nie chciało robić, zresztą jak zwykłe. Rodzice jak to rodzice, zapytali w jaki sposób bym chciała się przyłączyć się do przygotowań, to powiedziałam że wybieram wystrój zewnętrzny. Nie żebym miała wybór czy chce to robić czy nie, bo od razu z góry założyli to jako mój obowiązek. Wybrałam to ze względu na samotności. Dekorowałam dom wywieszając białe światełka oraz ozdoby zrobione z gałązek iglastych. Chciał mi w tym pomóc brat, ale zbywałam go. Próbował także dowiedzieć się, czemu się tak zachowuje i czemu już nie widuję się z Liamem. Powiedziałam, że wyjechał na trochę, w co chyba nie uwierzył, ale przestał wypytywać. Było mi to ma rękę więc nie myślałam nad tymi wszystkimi długo. Mama się wzięła za przygotowywanie dań, tata z bratem za wystrój wnętrza połączony z pomocą przy kuchni i częstym zaglądaniu jak sobie radzę. Ogólnie całe osiedle było kolorowe i wyglądało przecudownie. Ludzie w okolicy od zawsze bardzo angażowali się w Święta Bożego Narodzenia i w tym roku nie zawiedli. Każdy dom był różnie ozdobiony. Niektórzy woleli dwa kolory a inni dawali dekoracje wszystkie jakie mają, przez co robiło się bardzo kolorowo.

Aktualnie stoje przed lustrem i wpatruje się w swoje odbicie. Mój pierwszy outfit to były czarne dżinsy oraz czerwony długi świąteczny sweter. Niestety mojej mamie się nie spodobało to jak wyglądałam i kazała mi ubrać jakaś sukienkę. Ubrałam więc jasnobeżowy golf a na to ciemnoczerwoną sukienkę do połowy ud na grubszych szelkach oraz z beżowymi guzikami od góry do dołu. W sukience czułam się źle. Nawet bardzo źle. Cały czas miałam wrażenie, że wszystko mi widać spod tej sukienki... Po ostatnich wydarzeniach nawet nie myślałam o tym, że kiedykolwiek ubiorę coś innego niż spodnie dresowe oraz długą bluzę.

- Emily, pomóż nam nakryć do stołu! - krzyknęła nagle rodzicielka z dołu. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam na dół. Tapety w ogóle nie nakładałam. Nie chciało mi się i nie miałam nawet na to siły. Posłusznie zeszłam do kuchni gdzie krzątali się już domownicy. Od razu wszyscy spojrzeli na mnie. - No, od razu lepiej - powiedziała moja matka, patrząc na mnie ze sztucznym podziwem. Nie tak jak brat, od którego biło ciepło. - Ale mogłabyś coś zrobić z twarzą. Jesteś całą czerwona, dziecko - dodała oschle, wracając do swoich obowiązków. Pomrugałam parę razy aby odgonić zbierające się łzy.

- Nieźle wyglądasz, Emy - skomplementował mnie Matt z lekkim uśmiechem, przez co od razu mój humor się lekko polepszył.

- Racja - dodał tata, także patrząc na mnie z iskierkami radości w oczach.

Do końca świata i jeden dzień dłużej [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz