Rozdział 50

3.5K 89 16
                                    

Impreza trwała w najlepsze. Niektórzy już byli zalani w trupa, ale ja, Poppy, Liam i John trzymaliśmy się dzielnie. Widziałam też, że Sophie z Jacobem gdzieś poszli razem. Myślę, że coś się może dziać między nimi. Ku mojemu miłemu zaskoczeniu spotkałam też Simona oraz Courtney. Pogadaliśmy trochę, było bardzo przyjemnie.

Jeśli chodzi o "Prawdę czy wyzwanie" to wyszło naprawdę dobrze. A czemu? Bo każdy jebał po Megan. W końcu dziewczyna się wkurzyła i opuściła grę. Nie było mi jej jakoś szczególnie szkoda. Zwłaszcza przez to jak ona sama traktuję ludzi. Niech teraz ona poczuje jak to jest.

- Wszystko w porządku? - odezwał się nagle Liam, który podszedł do mnie razem ze swoim piwem. Stałam oparta o blat w kuchni i obserwowałam tłum, zajadając co jakiś czas chipsy z miski.

- A czemu miałoby nie być? - spytałam z lekkim uśmiechem, nawiązując z niebieskookim kontakt wzrokowy. - Po grze z Megan jestem naprawdę zadowolona. Mogłabym częściej z nią tak pogrywać - odpowiedziałam złośliwie. Liam zaśmiał się dźwięcznie, po czym objął mnie w tali jedną ręką i ucałował w szyje, co sprawiło że zachichotałam. - A u ciebie jak? - zapytałam, przez co brunet uniósł swój wzrok na mnie.

- Póki ty tu jesteś, wszystko jest dobrze - odrzekł z lekkim uśmiechem, patrząc na mnie oczami pełnymi miłości. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym przyciągnęłam go do siebie, trzymając za policzki i pocałowałam mocno. Chłopak odstawił swoję piwo i zaczął agresywnie atakować moje usta. Jego język wdarł się do mojego podniebienia, przez co jęknąłem cicho. Wszystko było by w jak najlepszym porządku póki nie zjawił się John.

- Liam, chodź na chwilę - odezwał się szatyn, patrząc na naszą dwójkę.

- Kurwa. Ważne to? - spytał, nie przerywając pocałunku, co mnie trochę zawstydziło. Za to miałam ochotę się zaśmiać przez to jak Davies wypuścił ręce w powietrze na zachowanie swojego przyjaciela.

- Sam się musisz przekonać - odrzekł, zaplatając ręce na klatce piersiowej i patrząc na niego wyczekująco. Liam pociągnął mnie za warge, po czym ostatni raz cmoknął w usta. Uśmiechnął się do mnie i odsuwając się, ruszył za przyjacielem. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam się poprawiać. Postanowiłam sobie łyknąć trochę wody. Wzięłam więc plastikowy, czerwony kubeczek, po czym nalałam sobie napoju.

- Jak się bawisz, Emily? - usłyszałam głos pewniej osoby, przez co moje ciśnienie się automatycznie podnosiło. Z kubkiem w ręce odwróciłam się w stronę Megan.

- Wybornie, czego ty chyba nie możesz powiedzieć o sobie - dogryzłam jej z lekkim uśmiechem, po czym usatysfakcjonowana wzięłam łyk wody. Blondynka szybko znalazła się przy mnie.

- Ty głupia... - zaczęła plując na mnie, przez co zmarszczyłam twarz i przerwałam jej.

- Nie pluj - powiedziałam. - Obrażaj, ale higienę zachowaj - dodałam spokojnie, a przez moje słowa zabiłam ją trochę z tropu. Ja z lekkim uśmiechem znów wzięłam łyk wody. Tleniona blondynka znów poczerwieniała ze złości, po czym wskazała na mnie palcem.

- Pożałujesz, Tylor - rzekła z czystą nienawiścią w głosie, ja miałam ochotę przewrócić na nią oczami. Już dużo razy mi groziła i zwykle to kończyło się na jej gadaniu. Dziewczyna w końcu odeszła, kręcąc swoim powiększonym tyłkiem. Nie wiem jaki cel miała ta wymiana zdań. Chciała mnie sprowokować? Jeśli tak, to jej nie wyszło.

Wyczekując na Liama postanowiłam sobie usiąść na kanapie i pić w spokoju wodę, przeglądając media. Po paru minutach zachciało mi się sikać. Wstałam więc i ruszyłam do toalety. Zapukałam, ale nikt się nie odezwał, więc otworzyłam drzwi.

Do końca świata i jeden dzień dłużej [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz