Rozdział 46

3.8K 96 30
                                    

Jechaliśmy w ciszy. Chociaż niezupełnie bo jedyny dźwięk jaki rozchodził się po wnętrzu auta był cichą muzyką z radia. Ogarnął mnie lekki stres i zmartwienie. Gdzie on chce mnie zabrać? Nie pytałam o to drugi raz. Wolałam poczekać na rozwój wydarzeń i wyczuć moment. Gdy Liam skręcił w pewną uliczkę, czułam jak żołądek podszedł mi do gardła. Jechaliśmy właśnie na cmentarz. Zaczęłam się trochę stresować, ale nie potrafię powiedzieć dlaczego. Bardzo możliwe że jest do spowodowane tym, że Liam wprowadza mnie w swoje życie coraz bardziej. Oczywiście cieszę się z tego, ale czuję także dziwną presję. W końcu zajechaliśmy pod cmentarz, a Liam zaparkował swoje czarne Audi. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy. Kompletnie nie wiedziałam jak się zachować.

- Chodźmy - odezwał się chłopak, przez co spojrzałam na niego. Niebieskooki bez słowa otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Szybko uczyniłam to samo i dołączyłam do bruneta, który czekał na mnie przy dużej czarnej bramie. Gdy znalazłam się przy nim, ruszył wolnym krokiem, stąpając po śniegu. Rzędy równych tablic nagrobnych wbitych pionowo w ziemię na ogromnym terenie. Tak właśnie mogę opisać nasz cmentarz. Z racji zimy przy grobach nie było żadnych kwiatów, przez co atmosfera była bardzo dołująca. Po chwili Liam skręcił, więc zrobiłam to i ja. Uszliśmy parę kroków, po czym brunet zatrzymał się koło jednego z nagrobków. Właśnie w tym miejscu pochowany był Charlie Wilson.

- Nigdy nikogo tu nie zabrałem - odezwał się nagle niebieskooki. Spojrzałam niepewnie na Liama. Jego pusty wzrok był skierowany na nagrobek, a twarz, tak samo jak oczy, nie wyrażały niczego. - Po wypadku, rodzice zrobili pogrzeb tylko dlatego "że tak wypada" - dodał, śmiejąc się sztucznie i robiąc cudzysłów palcami, tym samym przytaczając mowę jego rodziców. Rozumiałam go bardzo dobrze. Nasze rodziny są tak pochłonięte pracą, a opinia innych jest tak ważna, że różne wartości stają się dla nich tylko na pokaz. - Przyjeżdżałem tu co roku w swoje urodziny oraz w lecie z bukietem kwiatów dla młodego - kontynuował, a po chwili zacisnął mocno pięści. - Pierdolone PlayStation - zaklnął, po czym chwycił swoję włosy i pociągnął za nie, odwracając się od grobu z miną, która wyrażała bezsilność.

- Ej! - zaczęłam, łapiąc go za policzki i zmuszając aby ja mnie spojrzał. Wiedziałam do czego zmierza i miałam już tego serdecznie dość. - Masz przestać! - powiedziałam dobitnie. - To nie jest twoja wina tylko tego pijanego sukinsyna! - dodałam, zła na niego i na sprawcę wypadku. Kto normalny wsiada za kierownicę po pijaku? Osobiście uważam, że takim osobom powinny być zabierane prawo jazdy. Po moich słowach chłopak stał się jeszcze bardziej wkurzony. Jego oddech przyspieszył, przez co jego dziurki od nosa szybko powiększały się i pomniejszały. Ale w tym wszystkim zauważyłam szkolące się oczy chłopaka. To była złość pomieszana ze smutkiem oraz bezradnością. - Hej, spójrz na mnie - powiedziałam, dalej trzymając go za lekko odmrożone policzki. Byłam zmartwiona jego aktualnym stanem. Odkąd pamiętam Liam wydawał się typem chłopak, który ma wyjebane, ale pod tą jego maską obojętności krył się szesnastoletni chłopak, który gryzł się z poczuciem winy. Gdy w końcu nasze oczy się spotkały, uśmiechnęłam się do niego ledwie zauważalnie. - Charlie na pewno cię za to nie obwinia - powiedziałam, podciągając nosem. - Myślę, że teraz patrzy na ciebie z góry i czuwa nad tobą - powiedziałam, a pod wpływem tych wszystkich emocji z moich oczu poleciała samotną łza, którą szybko przetarłam rękawem od kurtki. - Ja wiem, że trudno ci się z tym pogodzić, kochanie, ale musisz sobie wybaczyć. Nie możesz żyć z tym poczuciem winy, bo to będzie cię zżerać od środka - kontynuowałam, mówiąc powoli, tak aby do Liama w końcu coś dotarło. Następnie zapanowała cisza, gdzie niebieskooki zapewne analizował wszystko co mówiłam. Po chwili ciszy i patrzenia się na siebie, chłopak wziął moje dłonie i oplótł sobie wokół bioder, po czym przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno. Odwzajemniłam uścisk, a swoją dłoń usadowiłam na głowie Liama, po czym zaczęłam go głaskać aby w jakiś sposób ukoić mu ból. Widok załamanego Wilsona, sprawiał że moje serce pękało na paręnaście drobnych kawałków.

Do końca świata i jeden dzień dłużej [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz