Rozdział 52

3.3K 82 39
                                    

Poppy spędziła ze mną całą noc. Za Za to Harry mówił, że musi wcześniej jechać, ale nie mam mu tego za złe. Niekoniecznie razem z Pop rozmawiałyśmy, głównie to leżałyśmy w ciszy. Blondynka zarzuciła temat abym udała się do ginekologa oraz psychologa plus żebym zgłosiła na policję całe zajście. Do tego pierwszego mogłabym, ale jednak miałam wątpliwości co do tego drugiego. Nie czułam się na tyle komfortowo, aby się z kimś tym podzielić. Mówiła, że po sytuacji z Johnem poszła na dwie wizyty do pewniej psycholożki i była bardzo zadowolona. Powiedziałam jej wtedy, że się zastanowię i dam znać. Jeśli chodzi o policję to nie było nawet o tym mowy. Co gdyby ten mężczyzna się dowiedział i znów zrobiłby to samo jako akt zemsty? Za bardzo się boje... Na samą myśl o czymkolwiek związanym z wydarzeniami tej nocy ręce mi się trzęsłą, pocę się i czuję niepokój będąc we własnym pokoju. Rozmawiając z nią wczoraj zaproponowała nawet, że mogłaby się zająć kupnem prezentów na Święta. Nie było słów jakimi bym mogła wyrazić swoją wdzięczność.

Dziewczyna chciała jeszcze posiedzieć ze mną w ciągu dnia, ale ja odmówiłam. Z samego rana wysłałam ją do domu. Nie spała razem ze mną całą noc. Ja nie mogłam po prostu i za bardzo się bałam, że będę mieć koszmary. Za to Pop mi powiedziała, że moja krzywda też w jakiś sposób na nią wpłynęła i że także nie mogła zasnąć.

Rodzice oraz Matt z rana w domu, po tym co się stało wczoraj to ryzykowne połączenie. Bałam się, że będą wypytywać jak było po wczorajszej imprezie, a ja za nic nie chciałam tego tematu poruszać. Dlatego wolałam nie wychodzić z pokoju cały dzień. Na całe szczęście dzisiaj była sobota i nie musiałam iść do szkoły. Chociaż dość mocno zastanawiałam się nad tym czy w ogóle chce iść do szkoły przed świętami. Nic mi się nie chciało, a na dodatek czułam się naprawdę okropnie. Odkąd poszła Pop nie chciałam nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać.

- Hej, siostra - usłyszałam nagle za drzwiami, przez co moje serce przyspieszyło. - Nie zeszłaś na śniadanie, więc w sumie pomyślałem że ci przyniosę - dodał, a ja przełknęłam ślinę. Zeszłam z łóżka, po czym przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi. Ujrzałam swojego brata lekko uśmiechającego się do mnie. Wystawił tacę z jedzeniem, a ja bardziej otworzyłam drzwi i przejęłam ją od niego.

- Dziękuję - powiedziałam cicho, a on kiwnął głową. Po chwili zaczął mi się intensywnej przyglądać, przez co lekko spanikowałam i już chciałam zamknąć drzwi nogą, ale Matt mi w tym przeszkodził.

- Wszystko w porządku? Jesteś strasznie blada i masz podkrążone oczy - mówił z przejęciem, a ja szybko odstawiłam tackę na szafkę.

- Tak, mam okres to dlatego - wymyśliłam na poczekaniu i podeszłam do drzwi i zaczęłam je powoli zamykać, tym samym siłując się trochę z bratem.

- Na pewno? - dopytywał, a mi już się chciało płakać bo nie, nic nie jest w porządku.

- Tak, chce być sama - starałam się opanować drżenie głosu i zamknąć drzwi do końca, co mi się udało bo brat odpuścił. Przystawiłam rękę do czoła próbując ogarnąć łzy oraz unormować oddech. Gdy w końcu mi się udało, przystąpiłam do posiłku.

POV LIAM

Głosy dochodzące z korytarza zaczęły mnie powoli wybudzać ze snu. Chociaż to przez nie otworzyłem powieki, to jednak ból głowy podział na mnie jak kubeł zimnej wody. Nim wstałem spostrzegłem, że w salonie nie było ani śladu po wczorajszej imprezie. Na wszelki wypadek przetarłem oczy, aby upewnić się w tym co widzę. No i miałem rację. Podnosząc się do siadu, za wszelką cenę starałem sobie przypomnieć co się wczoraj działo.

- Tak, tak - usłyszałem nagle głos mojego przyjaciela. - Z Liamem wszystko okej - powiedział szatyn, a ja zmarszczyłem brwi. Po pierwsze, co on tu robi. Po drugie, z kim rozmawia. - Dobrze. Dobrze.
W porządku. Do widzenia - po chwili zakończył rozmowę, a kroki stawały się coraz głośniejsze co oznaczało, że zmierza w moją stronę. - Obudziłeś się? Czas najwyższy. Jest 12 - powiedział, gdy mnie zobaczył. Ja przełknęłam ślinę i oblizałem usta. Suszyło mnie jak cholera - Syf za ciebie posprzątałem stary. Niańczyć cię nie będę - powiedział, jakby czytając mi w myślach. Jęknąłem i z bolącą głową wstałem. Ruszyłem w stronę kuchni podczas gdy mój przyjaciel patrzył się na mnie zażenowany, będąc opartym o blat. Otworzyłem szafkę i wyciągnąłem tabletki na ból głowy, po czym odkręciłem wodę, która stała na blacie i nalałem do szklanki. Na wpół przytomny wziąłem tabletkę do ust, popijając ją wodą. Następnie nalałem sobie jeszcze raz i znów duszkiem wypiłem.

Do końca świata i jeden dzień dłużej [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz