Rozdział 5

5.9K 153 43
                                    

- No więc tak właśnie spławiłam Jacoba - powiedziała Pop następnego dnia, opowiadając mi swoją fascynującą historię o tym jak chłopak z klasy Liama zaprosił ją do swojego domu na wspólną "naukę".

- Kretyn - odpowiedziałam bez zastanowienia. Ruszyłyśmy w stronę auta blondynki, lecz zatrzymała się przed wyjściem do szkoły.

- Cholera, Em - zaczęła dziwnym tonem. - Zapomniałam ci powiedzieć, że dziś nam Suzan trening zaplanowała - powiedziała i zaczęła pocierać ręką czoło. - Kurwa. Głupio mi, przepraszam - dodała, a w jej głosie dało się wyczuć złość i skruchę.

- Ej, nic się nie stało. Każdemu się zdarza zapomnieć - mówiąc to dotknęłam jej ramienia, dodając blondynce w ten sposób otuchy. Dziewczyna w zamian posłała mi piękny uśmiech.

- Dobra, to ja lecę. Do jutra - rzuciła, idąc w stronę sali gimnastycznej.

- Do jutra - powiedziałam na tyle głośno, aby mnie usłyszała, ale nie na tyle, aby ktoś się na mnie popatrzył.

Wyszłam więc ze szkoły. Na parkingu zauważyłam całujących się Liama i Megan. Ta parka dosłownie zaraz się zje. Zignorowałam ich dla dobra mojego wzroku i wzięłam swoje słuchawki z torby, podłączając je do telefonu. Wybrałam ulubioną playlistę, a po chwili w moich uszach rozbrzmiała piosenka "Dusk till down".

Szłam sobie spokojnie, podziwiając miasto. Stare i nowe budynki gryzły się ze sobą. Oby ktoś w końcu zajął tymi starymi blokami, bo to tylko niszczy klimat Seattle.

Jak normalnie po ulicach jechało sto tysięcy aut, tak dziś nie było ani jednego. W pewnym momencie ktoś chwycił mnie w tali, a drugą ręką zakrył moje usta. Mój oddech znacznie przyśpieszył, a w kącikach oczu zaczęły zbierać się łzy. Byłam zdezorientowana, a serce biło tak szybko jakby zaraz miało wyskoczyć mi z klatki. Napastnik niespodziewanie popchnął mnie na twardą ścianę, a gdy otworzyłam oczy zorientowałam się, że jestem w jakimś zaułku. Przede mną stał mężczyzna o podobnym wzroście do mnie i w czarnej kominiarce. Serio? Pewnie teraz mi pewnie powie "Dawaj kasę". Tylko szkoda, że ja do cholerny nic przy sobie nie mam.

- Dawaj kasę, laleczko - powiedział twardym i stanowczym głosem, a mi już żołądek zaczął zwijać się w supeł.

- A-ale j-ja nic nie mam - powiedziałam, patrząc na niego błagalnym wzrokiem, aby dał mi spokój. Nagle wyciągnął nóż, a ja otworzyłam szeroko oczy oraz lekko usta, patrząc na niego i kręcąc głową.

- Może ponownie powiem... Dawaj kurwa kasę! - krzyknął, a ja zamknęłam oczy z których wyleciały łzy.

- Naprawdę nie mam - powiedziałam, a on zaczął się do mnie zbliżać. Chciałam się cofnąć do tyłu, ale zapomniałam, że za mną jest ściana... Nie mam pojęcia do czego może być zdolny. Tak się boje..

- Nie masz? - zapytał kpiąco, przez co moje serce zabiło jeszcze szybciej. Rękę z nożem przyłożył mi do policzka. Zamknęłam oczy z których łzy leciały już ciurkiem. Czułam jak ostry metal przyciska się do mojej skóry, kiedy nagle zniknął i nie czułam już nic. Otworzyłam niepewnie oczy i zauważyłam... Wilsona? Przyciskał on ciało mężczyzny do ściany, która znajdowała się po drugiej stronie uliczki.

- Jeszcze raz cię zobaczę, a obije ci ryj - powiedział wkurzony i sprzedał mu cios w twarz. Mężczyzna tylko wstał z ziemi i uciekł przestraszony.

- Żyjesz? - zapytał się mnie z chłodem w głosie.

- T-tak. D-dziękuję ci bardzo. Pomogłeś mi - rzekłam ze spuszczoną głową, a potem popatrzyłam na chłopaka.

- Luz - odparł tylko a między nami zapadała niezręczna cisza.

- Może ja już pójdę - powiedziałam, patrząc na swoje buty.

Do końca świata i jeden dzień dłużej [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz