Rozdział 4

6.5K 171 61
                                    

Drogi Pamiętniku!
Trochę zeszło od ostatniego wpisu... Dziś przydarzyła mi się sytuacja, której sama nie mogę zrozumieć. Okazało się, że rodzice Liama Wilsona chodzili razem do szkoły z moimi. Złożyli nam dziś wizytę bo moim rodzicom zachciało się gości, zamiast spędzić dzień wolnego ze mną... Jest mi bardzo przykro z tego powodu, ale nigdy nie przypuszczałabym, że będę musiała udzielać korepetycji Liamowi! Oczywiście nie chcę tego robić, ale taka zapadła decyzja bez większej konsultacji ze mną. Nie spodobało się to też oczywiście Wilsonowi, gdyż on także był temu przeciwny. Wkurzył się nie na żarty, gdy się dowiedział o tym, że zajmę mu jego "cenny czas". Wtedy wyszedł z mojego domu, a jego rodzice przeprosili moich oraz mnie za jego zachowanie. Potem jak gdyby nigdy nic, wrócili do rozmowy, ale mnie zignorowali totalnie, więc poszłam na górę z kubkiem herbaty i kawałkiem lazanii i tak oto piszę. Ten dzień był totalnie pokręcony. Jeszcze ten Davies, który chcę odpokutować swoję winy i piszę do Poppy z innego numeru. Najgorsze jest to, że ona chyba czuję, że coś śmierdzi. Szkoda by było jakby się wydało, bo tak czy siak bardzo im kibicuje, chociaż wiem, że John wyrządził jej dużo krzywd.

Zamknęłam pamiętnik i wzięłam głęboki oddech. Odłożyłam go, po czym położyłam na łóżku, zamykając oczy i wysłuchując się w niewyraźne odgłosy dochodzące z dołu, które należały do moich i Liama rodziców. Potem oddałam się w objęcia Morfeusza.

POV LIAM

Dzisiejszy dzień był totalnie zjebany. Wszyscy mnie wkurwiają. Idąc chodnikiem wyciągnąłem peta, zapaliłem, wziąłem do ust i zaciągnąłem się nikotyną. Jebane uzależnienie. Przemierzając tak ulice Seattle, pomyślałem o jutrzejszych pierwszych korkach z chemii. Na samą myśl o tym parskąłem śmiechem. Już widzę jak będzie wyglądała ta nauka. Z tego wszystkiego postanowiłem zadzwonić do Johna. Wybrałem numer, a chłopak odebrał od razu.

- Co chcesz? - zapytał trochę rozdrażniony.

- Wybrać się do jakiegoś klubu i zaliczyć jakaś laskę - powiedziałem bez odwijania w bawełnę. Można to uznać za chore, ale seks pozwala mi czasem zapomnieć o różnych pierdołach, które nie powinny mieć miejsca. W tym przypadku pozwala mi wyżyć się i odstresować.

- Chłopie, nie chce mi się - odparł z jękiem szatyn, lecz w tej chwili mało mnie obchodziło czy mu się chce czy nie.

- No chodź - nalegałem. Chwila ciszy w słuchawce dała mi do zrozumienia, że Davies się po prostu rozłączył.

- Dobra. - odezwał się nagle. - Gdzie i za ile? - gdy to usłyszałem, na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a był on zajebisty...

POV EMILY

Obudził mnie dźwięk budzika, co oznacza, że muszę wstać. Po wczorajszym spóźnieniu, wolałabym nie ryzykować znów tym samym. Poszłam więc do łazienki i wykonałam wszystkie rutynowe czynności. Po wyjściu z niej ubrałam bordowy sweter oraz czarne dżinsy. Włosy związałam w kitkę, telefon schowałam do kieszeni, założyłam okulary, po czym spakowałam się do szkoły. Schodząc na dół nikogo nie usłyszałam, a więc wracamy do rzeczywistości. Zrobiłam sobie kanapkę z nutellą i kawę. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać Instagrama, gdy pojawiło mi zdjęcie jakiejś dziewczyny. Nie zdziwiłam się, widząc na nim Wilsona. Szkoda mi jedynie tej czarnowłosej na zdjęciu. Nie mam pojęcia czy one są takie łatwe, czy głupie. Nagle nagle na ekranie pojawił się numer Poppy. Odebrałam więc.

- Hej, Em, jak tam? Gotowa, bo zaraz będę? - zanim odpowiedziałam zerknęłam na zegar widząc 7:35.

- Tak, już ubieram buty - odrzekłam i uśmiechnęłam się lekko do siebie, na swoję niewinne kłamstwo.

Do końca świata i jeden dzień dłużej [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz