Rozdział 23

5.1K 122 9
                                    

Jadę do szkoły z Poppy i Harry'm. Jest piątek, a to oznacza, że dziś jest mecz. Pogoda jest w porządku, ale jakiegoś wielkiego ciepła to nie ma, lecz jak na początek listopada to jest bardzo przyjemnie.

- Z kim dziś? - spytałam przyjaciół.

- Fairfax High School - rzekł blondyn, przeglądając coś na telefonie.

- Rozwalą ich - powiedziała niebieskooka z chytrym uśmieszkiem.

- Ci z Fairfax wcale nie są tacy słabi - odezwał się zielonooki, podnosząc głowę z nad ekranu. Oho, coś czuję, że będzie debata.

***

Po parunastu minutach i kłótni Pop z Harry'ego, dojechaliśmy do szkoły. Blondynka zaparkowała swoje auto, po czym we trójkę opuściliśmy je. Zerkając na prawą stronę szkoły, ujrzałam jakichś typków z drużyny, w tym Daviesa i Wilsona. Poppy od razu zaczęła kierować się w ich stronę po to, aby przywitać się ze swoim chłopakiem. Od kiedy John zaczął żywić do niej głębsze uczucia jest szczęśliwsza.

Nim się zorientowałam, znaleźliśmy się przy chłopakach. Harry był na wszystkich obojętny. Ja odpowiedziałam tylko cicho "Cześć" niektórym osobom. Liam nawet nie raczył obdarzyć mnie spojrzeniem.... Patrzył się przed siebie lub w całkiem przeciwną stronę. Zerkałam tylko na niego kątem oka i podziwiałam jak wypuszcza papierosowy dym. Szczególną uwagę zwróciłam oczywiście na usta. Były takie idealne i tak dobrze się je całowało... W końcu zdałam sobie sprawę, że wpatruje się w niego już trochę, więc skarciłam się w myślach. Muszę się już ogarnąć, bo i tak pewnie nie będziemy razem.

Chryste, o czym ja myślę?

- Jasne. Widzimy się później, skarbie - odezwała się w pewnym momencie niebieskooka, przez co popatrzyłam na nią. Właśnie pożegnała się szybkim buziakiem z szatynem i odwróciła w naszą stronę. Ja tylko skinęłam chłopakom głową na pożegnanie, po czym odwróciłam się i równo we trójkę poszliśmy do szkoły. Mimo wszystko coś mnie podkusiło żeby odwrócić się ten ostatni raz. Niepewnie to uczyniłam i od razu napotkałam oczy bruneta. W jego spojrzeniu zauważyłam ból, tęsknotę oraz smutek? Nie myśląc już szybko odwróciłam głowę i poprawiając okulary ruszyłam twardo przed siebie, aby jak najszybciej dojść do drzwi. Po przekroczeniu progu szkoły, zderzyłam się z kimś. Była to Megan.

- P-przepraszam cię n-najmocniej - wydukałam szybko, bojąc się, co może powiedzieć.

- Ależ nic się nie stało, złotko - odezwała się z uśmiechem, na co ja posłałam jej swój, ale niepewny. - Co macie teraz? - spytała jakoś miło.

- Matematykę - chciałam odpowiedzieć, ale wyprzedziła mnie moja przyjaciółka z poważną miną skierowaną ku brązowookiej.

- Emily będziesz dziś na meczu? Mam rację? - zapytała, a ja przytaknęłam, patrząc kątem oka na Jessice i Sarah. - Wiesz co? Powiedz mi jeszcze jedną rzecz - zaczęła, a ja niezauważalnie zmarszczyłam brwi.

- Chodzi o ten łańcuszek z kluczykiem. Bardzo mi się podoba. Jest taki orginalny - automatycznie chwyciłam za niego i szybko schowałam pod ciemnozielony sweter. Szlag, przecież to zwykły pospolity łańcuszek. Czym zwrócił niby jej uwagę?

- Skąd go wytrzasnęłaś? - spytała z uśmiechem, a ja instynktownie chwyciłam za ramię torby.

- Ode mnie. Taki mały prezent, bez okazji - zaczął Harry, a ja tylko podziękowałam mu w duchu. Pozycja i sam styl bycia White trochę stresuję. Chociaż, może się mylę i po prostu się jej boję. - A to jakiś problem? Po co ci to wiedzieć? - spytał zirytowany.

Do końca świata i jeden dzień dłużej [W TRAKCIE POPRAWY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz