Im bardziej do tego wracał, tym bardziej miał większy mętlik w głowie. A poza tym, kto i po co chciał mu grzebać we wspomnieniach i niby co w się w nich znajduje, że go lub ją do tego skłoniło? To pytanie, najbardziej, od tamtego momentu Jungkook’a nie opuszczało. A tym bardziej że skąd mu się wziął ten cały labirynt, który nie wiedzieć czemu, był mu bardzo znajomy.
Ale nie mógł sobie przypomnieć, gdzie go wcześniej widział. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jak chciał sobie przypomnieć, to zaczynała go boleć nie wiedzieć czemu głowa. Tak jakby, coś nie pozwalało mu, aby przypomniał sobie o tym. Co już jeszcze bardziej pogłębiało jego dezorientację, zagmatwanie w jego umyśle.
━━ Masz co do tego rację i na moim miejscu, nie powinieneś tych słów wypowiadać, bo wiesz, jak to się potem kończy? A właśnie miałem cię zapytać, gdzie będę spał, ale wolałem, o tym nie wspominać, bo to byłoby nie na miejscu ━━ stwierdził Jungkook, spoglądając się na niego nerwowo, tak jakby co najmniej zaklął, albo wypowiedział słowo, którego nie powinien wypowiedzieć, dodając: ━━ Wybacz, ale muszę do łazienki, zaraz wrócę.
Po tychże słowach, Jungkook, wstał z kanapy i chwiejnym krokiem, ruszył do łazienki, aby załatwić swoje sprawy. Dłużej już wytrzymać nie potrafił, a co za tym idzie, zastanawiał się, czy on przypadkiem mu jakichś ziół na przeczyszczenie nie dał. Ale w sumie, teraz to wszystko było mu jedno, i dopiero kiedy to zrobił, poczuł niemałą ulgę.
Umył ręce, wytarł w ręcznik wiszący w pobliżu i wyszedł z łazienki, gasząc za sobą światło. Kiedy wrócił do salonu, nie znalazł w nim Jimin’a, więc zaczął na nowo jego poszukiwanie. Znalazł go Jungkook dopiero w jego pokoju, gdzie pieczołowicie ogarniał jakieś materace. Co wskazywało, że na serio przygotowywał mu miejsce na spanie. Przez dobrą chwilę.
Przyglądał mu się, jak z nimi walczy, ale w końcu nie był w stanie wytrzymać, więc odezwał się do niego. Chociaż wiedział, że za żadne skarby, nie będzie chciał jego zakichanej pomocy. Bo jakby nie patrzeć, to on dzisiaj był poszkodowany, a nie on. A tym bardziej że miał za sobą ucieczkę z piekła, która była prawie nie do zrealizowania.
━━ Może cię pomogę? ━━ spytał po chwili Jungkook, opierając się o framugę i spoglądając na bitwę toczoną przez Jimin’a, która bardzo śmiesznie w sumie wyglądała, chociaż zapewne on tego wcale nie planował, a sama mu wyszła.
━━ Nie, nie trzeba, ale dzięki ━━ odparł po chwili Jimin, któremu w końcu udało się ogarnąć to, co robił, a z początku wyglądało na to, że mu się nie uda.
━━ Jesteś pewny? ━━ spytał Jungkook ponownie, bo wcale mu nie wierzył, że na serio nie potrzebuje jego pomocy.
━━ Tak, jestem pewny! ━━ warknął nieco zirytowany tymi jego bezsensownymi pytaniami o pomoc, a już wszystko w tym czasie zdążył przygotować.
W sumie jeszcze, przez kolejnych kilka minut, wymieniali między sobą zdania. Aż w końcu dali sobie spokój, bo już sił dalszych na to nie mieli. Nawet nie miał Jungkook bladego pojęcia, kiedy powiedzieli sobie dobranoc. Było chyba około dwudziestej-drugiej, o zgrozo i zasnęli snem sprawiedliwym. Chociaż snem sprawiedliwym, by tego nie nazwał, bo z początku nie był w stanie zasnąć.
A to dlatego, że Jimin, tak paskudnie chrapał, jakby co najmniej, wrócił z pracy w kamieniołomie. Jungkook myślał, że zaraz wstanie z tego pioruńskiego materaca, ulokowanego na podłodze. Nieopodal łóżka Jimin’a i po prostu strzeli go w tę jego cudną łepetynę. Aby przestał, chrapać i pozwolił mu w końcu zasnąć.
Każdy na jego miejscu, by tak samo zareagował. Jakby takie rzężenie słyszał prawie nad uchem, nieprawdaż? Do czasu. Jednak gdy nagle rozległo się potworne „ŁUUUP!!” i kątem oka, zauważył, jak coś czarnego walnęło o szybę z całym impetem i odbiło się od niej i spadło. Cała ta sytuacja, aż postawiła go równo na nogi i mało brakowało.
Aby wyrżnął, jak długi potykając się o kołdrę, próbując dotrzeć po ciemku do okna. Klnąc jak szewc pod nosem, dotarł Jungkook do okna i przycisnął nos do szyby, aby lepiej zobaczyć, czy czegoś nie widzi. Chociaż, tak naprawdę nie był pewny, co tam tak naprawdę zobaczy. Jimin dalej w najlepsze sobie spał jak zaklęty królewicz, nawet nie drgnął, kiedy ten hałas się wydobył z czeluści piekielnych.
Kiedy już sądził, że musiał to być wiatr i tak dalej i po prostu gałązka uderzyła o szybę i nic więcej. Wówczas, nagle coś przed jego nosem, załopotało czarnego. Wlepiając w niego niczym krew parę oczu, chociaż nie był pewny, czy to były oczy, czy też coś innego. Jedno było stu procentach pewne, że to coś zaskrzeczało, zapiszczało tak przeraźliwie.
Jakby było obdzierane ze skóry żywcem, że aż włosy na całym jego ciele stanęły Jungkook’owi dęba i nie tylko na głowie. Serce podskoczyło mu do gardła, bo zaraz potem pojawił się tuż za nim kolejny, który chyba go atakował. Albo walczył, nie był co do tego pewny, co się tak naprawdę działo.
Za to, niczym jak oparzony, odskoczył od okna, cofając się, przewalił krzesło, które stało chyba przy biurku. Robił jeszcze większego hałasu niż te dwa stwory za oknem. Na tym jednak się nie zakończył Jungkook swojego rozbijania się po pokoju Jimin’a. Bo błądząc, niczym dziecko we mgle w ciemnościach, rozbijał się dalej, jak widział.
Nie zważając na to, że może go przyprawić o zawał serca, taką o to rozróbą w środku nocy. Niedługo potem lotem ślizgowym wylądował na podłodze. Zapominał z nerwów i wrażenia, o tym jebanym materacu, na którym nomen omen spał. Co jak wiadomo było zrozumiałe, zważywszy, na to, co się aktualnie wyprawiało.
Klnąc dalej, ile widział, próbował się wyswobodzić ze szponów prześcieradła i kołdry, które za wszelką cenę nie chciały dać za wygraną. W końcu podniósł się z niej i ruszył w kierunku łóżka, gdzie spał sobie w najlepsze Jimin, kompletnie nieświadomy tego, co się teraz wyrabiało. A tego, już dłużej nie był w stanie znieść, więc odezwał się tak, a nie inaczej.
━━ JIMIN, KURWA WSTAWAJ! ━━ zaczął go Jungkook szarpać, próbując go obudzić, bo te stwory chyba przez uchylone okno wleciały do pokoju, dalej ze sobą zażarcie walcząc i nie robiąc sobie nic z tego, że kto to widział.
━━ Daj mi spokój! Idź spać! ━━ mruknął, odpędzając się od niego, jak od jakiegoś cholernego robala, Jimin przez sen, nie zdając sobie sprawy z tego, co właśnie się rozgrywało w jego pokoju.
━━ NIE MOGĘ! JAKIEŚ DWA STWORY NAPIEPRZAJĄ SIĘ JAK ZAWODOWI MORDERCY TUŻ POD TWOIM SUFITEM, A TY KAŻESZ MI IŚĆ SPAĆ! A!!! ━━ wrzasnął Jungkook po chwili.
Kiedy ujrzał jak te dwa stwory o zębiskach niczym piła i czerwonych, świecących ślepiach niczym reflektory samochodowe. Kierowały się w jego stronę, jakby chciały go zamordować. Nie mając innego wyboru, wślizgnął się Jungkook niczym jak zawodowiec pod kołdrę, pod którą spał Jimin. Nie zważając już, że to, co robi, było niedorzeczne i dość ryzykowne, nieważne jakby, na to, z której strony spoglądał, bo to była jedyna opcja, jaka mu na tę chwilę pozostała.
CZYTASZ
Sumgyeojin Jinli | TOM 01 [ taekook / PL ]
FanfictionJungkook nigdy w życiu, by nie przypuszczał, że jedno spotkanie, odmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki któremu odkryje, że nie jest sam...