ROZDZIAŁ 36

10 2 0
                                    

━━ Też mam takie wrażenie! ━━ rzekł po chwili nieśmiało Jungkook, tuż po tym jak doszedł do siebie i puścił ramię Taehyung’a.

━━ Doprawdy?! No to nie jestem jedyna pod tym względem! ━━ skwitowała Rose, która odetchnęła z ulgą, że nie była sama.

━━ Ale o czym zapomnieliśmy? ━━ spytał porządnie już skołowany Jimin, zarazem wyprzedzając tym samego Taehyung’a.

━━ Nie jestem pewien, ale sądzę, że powinniśmy sprawdzić, czy moi porywacze nie wszczepili mi jakiegoś nadajnika pod skórę, o którym nie mamy pojęcia! ━━ odparł po chwili Jungkook, ale nie było dane mu poznać, co o tym reszta sądzi, bo właśnie na przystanek podjechał autobus, który ich interesował.

━━ Pomyślimy o tym, jak już dojedziemy do pierwszego punktu naszej podróży... ━━ oznajmił twardo Taehyung, który zdawał sobie sprawę, że Jungkook miał co do tego rację.

━━ Taehyung ma rację, teraz i tak nic nie moglibyśmy sprawdzić! ━━ rzekła szybko Rose, a reszta wraz Jungkook’iem się z nią zgodziła.

W kompletnej ciszy skierowali się w stronę autobusu i w ostatnim momencie udało im się do niego wsiąść. Rose międzyczasie dała bilet Jungkook’owi, aby mógł go skasować. Kiedy to zrobił, cała czwórka skierowała się w stronę pustych miejsc na końcu autobusu. Mieli tylko cichą nadzieję, że nie trafią na kanara, bo wtedy nie byłoby za ciekawie. A znając nieco wybuchowy charakter Rose, nie obyłoby się bez sceny.

Jednak ją chcieli za wszelką cenę ominąć, bo jakby nie patrzeć nie chcieli się wyróżniać na tle innych ludzi. Nie było to łatwe, zważywszy, że dwójka z nich była wampirami. Oczami wyobraźni Jungkook już widział miny innych, gdyby się dowiedzieli, że wampiry jakby nigdy nic jechały sobie autobusem między śmiertelnikami. Powoli do niego w końcu docierało, że nie musiał się bać tak jak wcześniej.

━━ Dasz radę, nie jesteś sam! ━━ przez umysł Jungkook’a przeszły słowa, których nie był w stanie zatrzymać, nieważne jakby chciał tego dokonać.

Na całe szczęście, nikt poza nim ich nie usłyszał, co było mu na rękę, chociaż zwykle miał w zwyczaju mówić pod nosem. Tym razem, jednak trzymał buzię kłódkę, aby bezsensownie się nie odzywać. I tak ludzie dziwnie się na nich patrzyli, jakby im coś nie pasowało. Zdawał sobie sprawę Jungkook, że to mogło być jego jedynie wrażenie, ale nic na to poradzić nie mógł.

Zdawał sobie doskonale sprawę, że jego ciuchy i jego wygląd zupełnie nie pasowały do Taehyung’a, Rose i Jimin’a. Jednakże to nie była jego wina, tylko tych, którzy traktowali go jak ostatnią szmatę. A to dlatego, że w ich oczach kompletnie nie istniał. Przez co, sam musiał obcinać sobie włosy, kiedy były za długie, bo nie chcieli marnować centa na to, aby poszedł do fryzjera.

Co i to nie było łatwym zadaniem, bo najpierw musiał Jungkook zdobyć nożyczki, by tego mógł dokonać. Westchnął ciężko, mając nadzieję, że w końcu naprawdę jego koszmar powoli się kończył. Miał nadzieję, że to, co teraz przeżywał, nie było wytworem jego wyobraźni, ani tym bardziej snem, z którego bał się obudzić.

Nie chciał obudzić się w tym samym pokoju, z którego parę dni temu uciekł. Żołądek mu się za każdym razem skręcał, kiedy tylko o tym pomyślał. Próbował za wszelką cenę nie dopuszczać owych myśli do siebie, ale to nie było takie proste, jak mu się wydawało. Im bardziej je odrzucał, tym bardziej one nie dawały mu spokoju.

A co za tym idzie, rzucały mu się nachalnie na umysł. Spoglądał pustym wzrokiem przez okno autobusu, nie odzywając się ani jednym słowem. Wiedział, że i tak nie miałby o czym z nimi rozmawiać, więc nie było sensu sztucznie podtrzymywać nieklejącej się rozmowy. Strach powoli zamieniał się w ekscytację z faktu, że w końcu pozna o sobie prawdę.

I to, co tak się naprawdę stało przed około dziesięciu laty. Jednego był pewny, nie ujrzy swoich rodziców, bo oni od dziesięciu laty nie żyli. Ale przynajmniej powróci do rodziny, od której został odebrany. Nie wiedział, jak oni zareagują na jego pojawienie się, bo zapewne też pewnie sądzą, że nie żyje tak jak jego rodzice. Coś w środku zaczęło mu się ściskać, jakby mu mówiło, że lepiej tam nie wracać. Nawet jeśli to był jego prawdziwy dom, to nie był już tam mile widziany.

━━ I po co ja się w to wpakowywałem? ━━ pomyślał w końcu Jungkook, który wolał zginąć aniżeli przechodzić ten sam horror w swoim prawdziwym domu, a po jego policzkach zaczęły spływać pojedyncze łzy.

━━ Coś się stało? Czemu płaczesz? ━━ usłyszał po chwili głos Taehyung’a, który nie mógł zrozumieć, czemu płakał, a tym bardziej czy to były łzy szczęścia, czy smutku.

━━ C-Co? ━━ odezwał się zdezorientowany Jungkook, któremu trochę czasu zajęło, nim zdał sobie sprawę, że ktokolwiek do niego cokolwiek powiedział.

━━ Pytam się, czy płaczesz? ━━ ponowił swoje słowa Taehyung, który poniekąd już zdążył zauważyć, że Jungkook go wcześniej zbytnio nie usłyszał, bo tak mocno był skupiony na swoich myślach.

━━ Ja wcale nie płaczę, musiało ci się pomylić! ━━ obruszył się Jungkook, szybko wycierając kątem rękawa kurtki łzy ze swojej twarzy, nim oderwał wzrok od okna i spojrzał się na Taehyung’a.

━━ Przecież widziałem, że płakałeś, jestem tego w stu procentach, pewny! To, że je wytarłeś, nie znaczy to, że one zniknęły! Co się dzieje? ━━ zauważył Taehyung, nie mając zamiaru przejść obok tego obojętnie.

Gdyby Taehyung był jednak człowiekiem, to pewnie teraz serce by mu się ścisnęło na widok zaczerwienionych oczu, o których Jungkook nie zdawał sobie sprawy. Jednak był wampirem, więc zupełnie inaczej od czuwał uczucia. Co nie znaczyło, że nie było mu go szkoda, podejrzewał, że pewnie martwił się, że nie powinien wracać do miejsca, gdzie był jego dom.

Prawdę mówiąc, Taehyung tak samo by się tak czuł, gdyby był na miejscu Jungkook’a, który żył w przekonaniu, że lepiej byłoby mu umrzeć, niż poznać prawdę, że ktoś za nim tęsknił. Bo jak inaczej w takim przypadku mógłby Jungkook myśleć, jak nie tak? Nie mając innych perspektyw na przyszłość, która dla niego wydawała się tandetna?

━━ N-naprawdę, wszystko jest w porządku! ━━ pisnął zdenerwowany Jungkook, który chciał jak najszybciej zmienić tor rozmowy, ale nie było mu to dane.

━━ Co się dzieje? ━━ usłyszeli po chwili Jungkook i Taehyung głos tuż za sobą, gdzie siedzieli Rose i Jimin, a głos należał do Jimin’a, który po chwili szturchnął Taehyung’a, aby dowiedzieć się, co się stało.

━━ To dobre pytanie, bo Jungkook za nic nie chce powiedzieć, co się dzieje, nieważne jakbym próbował z niego to wydostać! ━━ wyjaśnił po chwili cicho Taehyung, na ułamek sekundy odwracając się w kierunku, skąd głos pochodził.

Sumgyeojin Jinli | TOM 01 [ taekook / PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz