Na całe szczęście nic poważnego się jej nie stało, ale i tak wszyscy przechodnie i paru kierowców najadło się niemałego strachu. Widział, jak wielu z nich wyjmuje telefony komórkowe, co znaczyło, że musieli dzwonić po policję i karetkę, jeśli dobrze się orientował w sytuacji. Chociaż i tego w stu procentach nie mógł być tak naprawdę pewny.
Nie zdał sobie sprawę z tego, że lepiej było dla niego jak najszybciej opuścić to miejsce, aby policja go nie zaczęła przesłuchiwać. A tego, jak wiadomo, za bardzo w takim momencie jak ten nie chciał. Nie mógł pozwolić na to, aby policja się do niego zbliżyła, bo wówczas cały plan do niczego by się nadawał.
Policja by go zaczęła przesłuchiwać, a potem jeszcze odesłała by do tamtych ludzi. Nie mając zamiar słuchać tego, że on nie chciał do nich wracać. Tylko by mu mówili, że to byłoby dla niego najlepsze rozwiązanie i tak dalej. Co byłoby błędem, bo tamci byli jego porywaczami, a nie rodziną. Taka była parszywa prawda I nic na to poradzić nie mógł.
***
W tym czasie Taehyung dalej nie mógł pojąć, po jakiego czorta zabili jego rodziców, wmawiając mu, że był pożar, do którego możliwe wcale nie doszło? Miał jedyną nadzieję, że to nie miało nic wspólnego ze starą legendą o trzech skrzyniach zagłady. A, które można było otworzyć jedynie za pomocą klucza, który wraz z nimi przed laty przepadł.
Na tę chwilę przystanął i zamknął na kilka sekund oczy, kręcąc głową z dezaprobatą. Mając cichą nadzieję, że jego przypuszczenia nie będą miały odzwierciedlenia w rzeczywistości. Bo wówczas nie będzie już nikomu do śmiechu, tego był w stu procentach, pewny. Sam już nawet nie był pewny, czy o tym, o czym aktualnie myślał, było tym, o czym powinien. Ale jak wiadomo, musiał obmyślić wszystkie możliwe aspekty, by potem nie wpaść w panikę, że nic nie przygotował zawczasu.
━━ Obym się mylił, bo jeśli nie to czeka nas marny koniec... ━━ mruknął pod nosem Taehyung, zarazem otwierając ponownie oczy, które przez tylko chwilę zajarzyły się czerwonością, aby po chwili na nowo przybrały kolor węgla.
Nawet sam Taehyung nie miał bladego pojęcia, czemu to wyciągnął z jakichś upiornych czeluści jego własnej pamięci. Tę sprawę durnych skrzyń i klucza, które miały być tylko legendą przenoszoną z pokolenia na pokolenie. Chociaż w obecnych czasach mało kto o niej i tak naprawdę już pamiętał. Może nawet i lepiej, że świat śmiertelników o niej zapomniał, bo kolejnej katastrofy by już nie przetrzymał, tego był w stu procentach, pewny.
Znowu pokręcił głową, nie mogąc zrozumieć, czym obecnie jego myśli były zaprzątnięte. Tym bardziej że nie było stuprocentowej pewności czy to była jednak prawda, czy jednak czysty stek bzdur, aby podkręcić ciśnienie krwi w żyłach. Nie tracąc ani chwili dłużej, zmienił się w czarnego nietoperza z czerwonymi ślepiami. Tylko po to, aby go Łowcy szybko nie wykryli, dopóki nie uda mu się odnaleźć, tego, komu obecnie miał służyć.
A co za tym idzie, musiał Taehyung być jeszcze bardziej ostrożny, niż jak zwykle bywał. Co nie było takim łatwym zadaniem, jak się co poniektórym wydawało. Jedynie miał cichą nadzieję, że ona powiadomiła ich, aby go nie atakowali. A to dlatego, że nie miał zamiaru z nimi walczyć, bo tylko przez to traciłby swój cenny czas na dotarcie do niego.
Jednak wszystkiego mógł się tak naprawdę spodziewać, więc nie powinien opuszczać pod tym względem gardy. Bo tylko tak mógł być pewny, że wszystko, co na tę chwilę zaplanował. Westchnął tylko cicho i skupił się na planie odnalezienia Jungkook’a. Co nie było takie proste, jak mu się na samym początku wydawało. Jednak nie znaczyło to, że musiał się pod tym względem poddać, bo wówczas wszystko byłoby do niczego. A tego by nie chciał, tego był w stu procentach pewny.
━━ Łowcom nie można ufać ━━ stwierdził po chwili Taehyung, mając nadzieję, że informacje przekazane przez nich były prawdziwe.
Bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak oni spoglądali na takich jak on. Czekając tylko na odpowiedni moment, aby go wykończyć. Nawet jeśli dana rodzina Wampirów służyła od wielu pokoleń Ludzkiej Rodzinie, co dla nich było nie do pomyślenia. Co dla nich było nienormalne i nie powinno mieć prawa bytu.
Chociaż na tę chwilę Taehyung nie miał zbytnio za dużo informacji na temat tego, w jakich warunkach Jungkook’owi dano, było dorastać. Ale jednego był pewny, że nie były to przypadkowe zmiany miejsc jego pobytu. Tego teraz był w stu procentach, pewny, bo one pokrywały się z ich śledztwem. A za każdym razem, gdy już byli o krok od znalezienia go.
Zawsze oni byli o krok przed nimi i udawali greka, że nikt o takim imieniu i nazwisku u nich nie mieszkał. Co powodowało, że był w stu procentach pewny, że oni musieli podejrzewać, że go szukali i nie mieli zamiaru im go tak łatwo oddać. W takim razie, do czego on im był tak mocno potrzebny, że tak długo go ukrywali?
Tym bardziej się zastanawiał, że już dawno mogli wziąć za niego okup i byłby spokój. Chyba że na serio chodziło im o tę legendę, o której już wcześniej sobie przypomniał. Co było poniekąd możliwe, ale bez większej ilości informacji nie był w stanie się, czy tak naprawdę było. A co za tym idzie, na razie to były tylko jego rozmyślania niemające podłoża dowodowego.
W sumie nikt by mu w to nie uwierzył, gdyby powiedział, że Jungkook ma związek z tą durną, dopóki sam nie będzie miał na to dowodów. Co było w tym wszystkim najgorsze, ale nic na to poradzić nie mógł. Tak czy inaczej, teraz tylko pozostało mu jedynie go odnaleźć, co było dla niego priorytetem. Dlatego też pozostało mu jedynie iść do przodu, tego był pewny.
━━ Obym tylko zdążył, nim go znowu przeniosą... ━━ mruknął po chwili Taehyung, pospieszając się, bo kolejnej szansy długo nie będzie miał, ani on, ani Głowa Rodu Jeon tego był w stu procentach, pewny.
Bez jakikolwiek żadnych problemów w końcu udało się Taehyung’owi wylądować już znanym mu mieście. Mieście, które dopiero po chwili tak naprawdę skojarzył. Zważywszy, że już wcześniej go wraz z innymi przeczesywał od góry do dołu, ale wówczas bez żadnego rezultatu. Jakby nie patrzeć, zwykły człowiek nie mógłby ot, tak zapaść się pod ziemię, a tym bardziej, jak obecnie nastolatek.
To już było aż za bardzo podejrzane, ale nikt na to zupełnie nie zwracał uwagi. A jego zdaniem jednak powinni zwrócić na to uwagę, bo wówczas nie popełniliby tych samych błędów, które tylko powodowały opóźnienia w ich poszukiwaniach. Międzyczasie powoli wyłonił się z ciemnej uliczki, uprzednio porządnie rozglądając się czy nikt go nie widział, jak zmieniał postać z nietoperza w ludzko-podobną.
Jeszcze mu tego brakowało, aby go jakiś zabłąkany gapowicz zobaczył, jak materializuje się znikąd i zmienia postać. Na jego szczęście deszcz lał się strumieniami z nieba, które przez to wyglądało, jakby co najmniej płakało za słońcem. Albo miało żal tych biednych ludzi, którzy przemykali pod kolorowymi parasolami albo również bez nich.
By tylko znaleźć bezpieczne i suche miejsce, aby móc przeczekać tę koszmarną ulewę. Stąd zaczął Taehyung zdawać sobie sprawę z tego, że jego ubiór mógł wydawać się nieco poniektórym podejrzany. Na co jak wiadomo, nie zwracał szczególnej uwagi, bo nie widział w tym żadnego sensu. Dlatego jakby nigdy nic wyciągnął on znikąd czarną, sporą parasolkę i ją otworzył, aby jak inni schronić się pod nią przed deszczem.
CZYTASZ
Sumgyeojin Jinli | TOM 01 [ taekook / PL ]
Hayran KurguJungkook nigdy w życiu, by nie przypuszczał, że jedno spotkanie, odmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki któremu odkryje, że nie jest sam...