ROZDZIAŁ 38

84 14 1
                                    

Serce waliło mu jak oszalałe do tego stopnia, że mało mu z piersi nie wyskoczyło. Oddech miał nierówny, że ledwo łapał powietrze w płuca. Myślał, że zaraz zemdleje ze strachu, tak bardzo było mu niedobrze. Sprzeczne emocje, tylko pogarszały jego stan psychiczny. A co za tym idzie, nie był w stanie racjonalnie myśleć.

━━ A jemu kurna co?! ━━ spytała skołowana Rose, tuż po tym jak Taehyung ledwo położył dłoń na ramieniu Jungkook’a, aby dać mu do zrozumienia, żeby wrócił z chmur na ziemię.

━━ To dobre pytanie! Lepiej go dogońmy, aby niczego sobie nie zrobił! ━━ odrzekł nerwowo Jimin, który zdawał sobie sprawę, co potrafił ze strachu zrobić Jungkook.

━━ Jimin ma rację, zatrzymajmy go nim będzie za późno! ━━ oznajmił Taehyung kompletnie zgadzając się ze słowami Jimin’a.

Po tych słowach cała trójka ruszyła w pogoń za przerażonym do granic możliwości Jungkook’iem, który pruł przed siebie, jakby leciał na magicznej miotle. Do tej chwili jedynie Jimin znał możliwości biegające Jungkook’a, więc Rose i Taehyung byli tak naprawdę w pełni podziwu pod tym względem. Jednak nie mieli czasu, aby napawać się możliwościami Jungkook’a, bo dla nich obecnie najważniejsze było jego bezpieczeństwo.

Taehyung miał obecnie wyrzuty sumienia, że tak bez słowa położył dłoń na jego ramieniu. Chociaż z drugiej strony, nikt nie przypuszczał, że tak mocno Jungkook zareaguje. Jungkook w tym czasie dalej biegł jak rasowy biegacz, nie zważając na to co się działo wokół niego. Nie miał pojęcia, ile jeszcze miał biec, ale jednego był pewny, jeśli zwolni, to będzie jego koniec.

Dopiero po jakimś czasie zdał sobie sprawę, że kompletnie nie znał tego, gdzie się obecnie znajdował. Strach powoli opuszczał go, więc kolejna panika i przerażenie wchodziło na jego miejsce. Zaczął panikować, co jeszcze bardziej pogarszało jego sytuację, która jego zdaniem nie była za dobra. Zaczął mieć wyrzuty sumienia, że tak mocno zareagował.

━━ Co się stało, już się nie odstanie! ━━ pomyślał po chwili Jungkook, ciesząc się zarazem w duchu, że nikogo nie stratował podczas tego dzikiego biegu z piekła rodem.

━━ Kto by pomyślał, że Jungkook ma takie zdolności pod względem biegania! ━━ wysapał Jimin, który w końcu dostał zadyszki, chociaż zwykle nie miał problemów z bieganiem na dłuższe dystanse.

━━ Wszystko w porządku? ━━ spytała Rose, tuż po tym jak się zatrzymała, aby zaczekać na Jimin’a.

━━ To może ja poszukam Jungkook’a, a potem jakoś się spotkamy? ━━ spytał zaraz Taehyung, który zdawał sobie sprawę, że tylko tak mogli go znaleźć, nim ktokolwiek inny go dopadnie.

━━ Niech... Ci będzie! Ruszaj dalej, a my za chwilę do was dotrzemy! Muszę tylko złapać oddech! ━━ rzekł po chwili Jimin odpowiadając na dwa pytania, które wypowiedzieli Rose i Taehyung.

To było najlepsze rozwiązanie, które na tę chwilę przychodziło Jimin’owi do głowy. Bo jakby nie patrzeć to Rose i Taehyung byli wampirami, a nie śmiertelnikami. Oni nie mieli problemów i nie łapali zadyszki po tak długim biegu. Więc tylko oni mogli w końcu złapać Jungkook’a, który w momentach kryzysowych dostawał małpiej siły i zdolności, o których nikt by go nie podejrzewał.

Rose odetchnęła z ulgą, bo miała wrażenie, że Jimin za chwilę wyzionie ducha. Taehyung zaś przytaknął głową na jego słowa, bo to było najlepsze rozwiązanie na ten problem. Bo co innego w takim przypadku, jak ten mógł tal naprawdę zrobić? Tylko to przychodziło mu do głowy, aby się z nią zgodzić, czy tego chciał, czy też, czy nie.

━━ W takim razie będę ruszał, a jak znajdę Jungkook’a to dam wam znać! ━━ skwitował Taehyung i nie czekając na ich odpowiedź, ruszył przed siebie, aby znaleźć Jungkook’a.

Na całe szczęście, nie miał problemu zlokalizowaniem go, bo wyczuwał jego zapach. Czuł, że był bardzo przerażony, co wcale mu się pod tym względem nie dziwił. Nerwy miał napięte do granic możliwości, przez co wystarczyła zaledwie iskra, aby zaiskrzyło. Od tego momentu obiecał sobie, że już więcej nie będzie straszył Jungkook’a, aby nie zrobił sobie krzywdy albo wpadł przez to w jakieś problemy. Na całe szczęście, o tej porze dnia mniej ludzi znajdowało się na ulicy, więc nie było możliwości, aby wydarzył się wypadek.

━━ No gdzieś się schował?! ━━ mruknął nieco poirytowany Taehyung, który powoli zaczynał się denerwować, że wróg go dopadł i teraz wiezie z powrotem.

━━ Odpukaj w niemalowane! ━━ dodał po chwili pod nosem Taehyung, aby odrzucić źle myśli z dala od siebie.


***


W tym czasie Jungkook powoli dochodził do siebie, próbując przypomnieć sobie swoją drogę, jaką obecnie przebył. A to dlatego, że chciał jak najszybciej wrócić do tych, od których w tej debilny sposób uciekł. Pluł sobie w brodę, ale wiedział, że nic już na to poradzić nie mógł. Zatrzymał się, aby już dalej się nie oddalać.

Teraz pozostało mu tylko poczekać, aż go znajdą. Wiedział, jak mocno to było niebezpieczne, ale tylko to mu pozostało. Oparł się o ścianę z jednego z budynków, aby móc odpocząć. Poprawił pasek od torby, który na nowo zaczął mu się wżynać w ramię, co było dla niego nie mało kłopotliwe i zarazem uporczywe.

Ludzie mijali go, zupełnie nie zwracając uwagi na jego istnienie. W ich oczach był zapewne kolejnym włóczęgą, na którego nie chcieli patrzeć. Wcale im się nie dziwił, że tak go traktowali, zważywszy na to, jak sam obecnie wyglądał. Raz po raz słyszał, jak jakaś matka mówiła swojemu małemu dziecku, aby pilnie się uczył, aby nie skończył jak on na ulicy.

Na dźwięk owych słów, krew w żyłach Jungkook’a zaczynała się gotować ze złości. Ta kobieta nie znała jego historii i tego co przeżył, a jedynie oceniała go pod względem jego wyglądu i jak był ubrany. Kiedy już miał zamiar odezwać się i powiedzieć owej kobiecie, co on o niej myśli. Ujrzał znajomą sylwetkę, która należała nie do kogo innego jak do samego Taehyung’a.

Na jego widok, Jungkook odetchnął z ulgą i na nowo poczuł się bezpiecznie. Jednak to nie znaczyło, że miał zamiar wybaczyć tej kobiecie, za to co o nim powiedziała. Taehyung powoli zaczął tracić nadzieję, że znajdzie Jungkook’a, a jego sumienie coraz bardziej go gryzło i nie dawało mu spokoju. Powoli zaczynał się denerwować, bo nie mógł przecież powiedzieć Rose i Jimin’owi, że na amen zgubił Jungkook’a.

A myśl, co by powiedziała jego babcia na to, to już lepiej było wbić sobie kołek w serce. Jednak nie miał zamiaru do końca się poddać, bo pewnie gdzieś się zatrzymał i czekał na to, aby go znaleziono. Zatrzymał się tuż przed zakrętem przy samym końcu kamienicy. Nagle doszły do niego rozmowa matki z dzieckiem, w której komentowała czyjś wygląd.

Z kontekstu udało mu się wywnioskować, że to musiał być Jungkook, więc szybko skierował się w stronę dochodzących głosów. I to było dobre rozwiązanie, bo ujrzał zmęczonego Jungkook’a, który opierał się o ścianę kamienicy do czasu, gdy usłyszał rozmowę przysadzistej mamuśki z bachorem. Każdy na jego miejscu porządnie by się wkurzył, gdyby został nazwany menelem, bez dachu nad głową, z powodu tego jej wyglądał.

Sumgyeojin Jinli | TOM 01 [ taekook / PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz