ROZDZIAŁ 11

153 32 0
                                    

━━ Niech ci będzie, masz co do tego rację, tak będzie lepiej ━━ odrzekł, zamykając okno i zasuwając to, co zostało z firanek.

━━ No, mam nadzieję, a wracając do tego, co mówiłam, nim się jak ten zarzynany wół zaryczałeś, to, nasza wina była, że uciekł. Powinniśmy inaczej go traktować, to by nie uciekł, nasi poprzednicy mieli tak samo, ale w porównaniu do nich, im się udało go złapać, nim uciekł. Gdybyśmy słuchali tego, co mówi i mu wierzyli, a nie traktowali go, jak zwykły przedmiot, to by teraz tego nie było. A wiesz, ile nas to kosztowało, aby się wpasować do tamtej rodziny! Mieliśmy mu pomóc, a teraz przez nas jest w niebezpieczeństwie! ━━ rzekła do niego, z dość poważną miną, która mówiła sama za siebie, że wcale nie żartowała, wymawiając te słowa.

━━ W sumie, masz rację, przeholowaliśmy i to za dużo, a nasz syn, aż za bardzo się wczuł w rolę, co pewnie to było, jednym z powodów, że uciekł. Przez to, że mieliśmy klapki na oczach, mamy o wiele większy problem niż wkupienie się w łaskę rodziny Wang, musimy go znaleźć, nim oni się zorientują i powiedzieć mu prawdę ━━ powiedział po chwili, a w jego oczach było widać prawdziwe, nieudawane zmartwienie i strach z nim wymieszany.

━━ Co ty nie powiesz? Więc co teraz im powiesz, kiedy zadzwonią? ━━ odparła po chwili, wychodząc z pokoju, nie spoglądając się na swojego męża, ale ruszając po telefon, aby zadzwonić do ich syna, aby wracał szybko do domu, chociaż nie chciała mu przeszkadzać w spotkaniu ze znajomymi, ale nie miała pod tym względem innego wyboru.

Westchnęła cicho, po raz ostatni spoglądając na niego, nim zniknęła za rogiem korytarza. Dalej w niej buzowały mieszane uczucia co do tego, że nie powinna go tak traktować, zważywszy, że mieli go chronić, a zamiast tego go ranili. Czuła się z tym parszywie, ale teraz odwrotu już nie było, musiała jednak dopilnować.

Aby rodzina Wang go nie dostała w swoje ręce i mógł bezpiecznie w końcu wrócić do tych, do których od samego początku miał być. A najgorsze w tym wszystkim było to, że jego rodzice tak naprawdę żyli, chociaż rodzina Jeon sądziła, że zginęli tamtego dnia. Prawdę mówiąc, miała zamiar go uwolnić jak tylko będzie pełnoletni, jak również powiedzieć mu całą prawdę.

To, kim jest, że jego rodzice nie zginęli w żadnym pożarze i nadal żyją. Musiała to wszystko odkręcić, ale wiedziała, że on nigdy nie wybaczy im, że tak długo ukrywali to przed nim. Teraz jednak wszystko się poplątało i nie bardzo wiedziała, czy teraz będzie mogła mu wszystko wyjaśnić, jak planowała od samego początku.

Gdyby tylko była bardziej uważna, nie doszłoby do tego, a tym bardziej, mogła przecież ukrócić zapędy ich syna, przez którego tak naprawdę do tego doszło. Jednak nie mogła dać po sobie znać ani tym bardziej jej mąż, nie wspominając o ich synu, że robili to specjalnie, aby niczego jego prawdziwi porywacze podejrzewali.

Szybko dotarła do swojego pokoju, gdzie dorwała swoją torebkę, aby móc wyjąć swój telefon komórkowy. Przez chwilę spoglądała się w niego z pustym wzrokiem, jakby zapomniała, jak się go używa. Po chwili jednak pokręciła głową i odblokowała ekran telefonu, a potem wybrała książkę telefoniczną, gdzie wyszukała numer jej syna.

━━ Proszę, odbierz! ━━ mruknęła po chwili, kiedy czekała, aby jej syn odebrał telefon, a oczekiwanie na to, jeszcze bardziej ją denerwowało, niż zwykle, jak to robiła.

━━ O co chodzi, mamo? ━━ po chwili, usłyszała głos swojego syna, który nieco był zirytowany, bo musiała mu jak najwidoczniej w czymś przeszkodzić.

━━ Wiem, że ci przeszkadzam, ale nie miałam wyboru! Jungkook uciekł z domu przez okno i nie wiemy, gdzie się wybiera! Dlatego dzwonię, abyś wrócił do domu, bo musi się nasza trójka naradzić co mamy dalej zrobić ━━ odparła po chwili, praktycznie na jednym wydechu, wypowiadając te słowa, które z początku nie chciały jej przez gardło przejść, bo wiedziała, jakie one były niedorzeczne.

━━ Jak to uciekł z domu?! Jak?! Kiedy‽ ━━ odparł jej syn, kompletnie skołowany, tym co właśnie usłyszał od swojej matki, co mu się wcale nie mieściło w głowie.

Nic dziwnego, że okropnie się zdenerwował, bo wychodziło na to, że ich cały plan właśnie wziął w łeb. Jednak nie sądził, że to była jego wina, dlatego tak, a nie inaczej się odezwał na dźwięk, że ten chłopak od nich uciekł. Sam nie był pewny, czy to, co robił i jak się w jego stosunku zachowywał. Nie był nadto przesadzony, ale jak wiadomo, nie miał nic do gadania i musiał słuchać się swoich rodziców.

A co za tym idzie, to nie była jego wina, że tak miał się do niego zachowywać, a tym bardziej się do niego odzywał. Gdyby nie to, pewnie zupełnie inaczej by się do niego zachowywał i się do niego zwracał. Jednak co się stało już się nie odstanie i musiał się z tym faktem pogodzić. Czy tego chciał, czy też, czy nie i to mocno dobijało. Jednak miał tylko cichą nadzieję, że nic mu się nie stanie i dotrze do wybranego dla siebie celu.

Nic dziwnego, że okropnie się zdenerwował, bo wychodziło na to, że ich cały plan właśnie wziął w łeb. Jednak nie sądził, że to była jego wina, dlatego tak, a nie inaczej się odezwał na dźwięk, że ten chłopak od nich uciekł. Sam nie był pewny, czy to, co robił i jak się w jego stosunku zachowywał. Nie był nadto przesadzony, ale jak wiadomo, nie miał nic do gadania i musiał słuchać się swoich rodziców.

A co za tym idzie, to nie była jego wina, że tak miał się do niego zachowywać, a tym bardziej się do niego odzywał. Gdyby nie to, pewnie zupełnie inaczej by się do niego zachowywał i się do niego zwracał. Jednak co się stało już się nie odstanie i musiał się z tym faktem pogodzić. Czy tego chciał, czy też, czy nie i to mocno dobijało. Jednak miał tylko cichą nadzieję, że nic mu się nie stanie i dotrze do wybranego dla siebie celu.

Nic więc dziwnego, że to, co od tak dawna ukrywał Jungkook w głębi siebie. Spostrzeżenia, których ci niby jego opiekunowie, nie mieli zupełnego bladego pojęcia. Pewnie sądzili, że niczego nie zauważył, ale mylili się pod tym względem i to bardzo! Coraz bardziej był pewny, że sprawa jego rodziców, ma o wiele głębsze dno, niż myślał na samym początku.

A to dlatego, że nie był w stanie znaleźć niczego o nich, tak jakby oni nigdy nie istnieli. Albo ci jego opiekunowie, próbowali zataić prawdę o nim samym. Tak, jakby bali się, że jak pozna prawdę, nie będzie już potulnym chłopcem, którym będą mogli sterować, jak im się zachce. Nie wspominając, że naprawdę chciał Jungkook poznać prawdę, a nuż posiada kogoś, kogo mógłby nazwać prawdziwą rodziną?

Tego musiał się trzymać, modląc się w duchu, aby tamci go nie dorwali, nim pozna prawdę. Tylko jak znajdzie te osoby, o które go tak ostro pytały? To było dobre pytanie, ale sam nie wiedział, kim były, więc nie mógł sam ich poszukać, bo by nie wiedział, gdzie zacząć. Pokręcił głową załamany, mając nadzieję, że Jimin pomoże rozwiązać mu tę dziwną i zawiłą tajemnicę, bo sam na pewno nie da rady tego zrobić.

━━ I TY MI DOPIERO O TYM MÓWISZ?! ━━ warknął po chwili Jimin, nie mało wkurzony, że jego przyjaciel, tyle czasu przed nim to wszystko ukrywał.

━━ NIE MIAŁEM WYBORU! GDYBYŚ BYŁ NA MOIM MIEJSCU, TO TEŻ BYŚ NIE CHCIAŁ NIKOMU TEGO POWIEDZIEĆ, BO NIE MIAŁBYŚ POJĘCIA, KOMU MOŻESZ UFAĆ, A KOMU NIE! ━━ wydarł się Jungkook na całe gardło, nie kontrolując tego, co mówi, a krew w jego żyłach ożywiła się i mocno buzowała, chociaż jeszcze chwilę temu czuł się, jakby zamarzał.

Sumgyeojin Jinli | TOM 01 [ taekook / PL ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz