- Hej, przyniosłem ci śniadanie. - powiedział Five wchodząc do pokoju z wielką tacą jedzenia. - Audrey wstawaj, zaraz trening.
- Daj mi spokój, jeszcze 5 minut.
- 5 minut to ty masz na zjedzenia i ogarnięcie się. - powiedział chłopak śmiejąc się.
- Cholibcia. - od razu wstałam, zabrałam ubrania i pobiegłam do łazienki. Kątem oka zobaczyłam tylko jak chłopak kręci z rozbawieniem głową.- Ale z ciebie kłamca, mam jeszcze 2 godziny. Czemu mnie tak wcześnie obudziłeś? Mogłam sobie jeszcze pospać. - powiedziałam kładąc się spowrotem na łóżko.
- Weź nie marudź tylko zjedz śniadanie. Potem ci coś pokażę.
- Ugh, no dobra.------Five------
- Mogłem to zrobić już wczoraj. - karciłem się w myślach że nie przygotowałem dachu już wczoraj.Co chwilę zbiegałem z dachu do kuchni, albo z kuchni na dach.
- Dobra mam jeszcze 30 minut, zdążę na spokojnie. Jeszcze tylko upiec naleśniki zrobić herbatę i gotowe. - mówiłem do siebie zadowolony z tak dobrego zorganizowana czasu.
- Mamo wiesz gdzie jest syrop klonowy?
- Nie ma, musisz iść do sklepu. - powiedziała z ogromnym uśmiechem.Zbiegłem szybko po schodach i przeteleportowałem się do sklepu.
Patrzę na zegarek 5.54, biegnę szybko do kasy i teleportuje się przed akademię.Daje wszystko na tace, poprawiam włosy i idę w kierunku pokoju Audrey.
Wczoraj bardzo miło spędziłem z nią czas i dzisiaj przed treningiem też chciałbym to zrobić. Może będzie coś więcej niż przyjaźń? Mam taką nadzieję.Otworzyłem powoli drzwi i zobaczyłem jak słodko śpi.
Była wtulona w bok misia którego dostała od Klausa.
Chciałbym być na miejscu pluszaka.
Chwila chwila co ja mówię. Muszę się ogarnąć.
Poprawiłem włosy jeszcze raz i zacząłem ją budzić.-----Audrey-----
- Więc co chciałeś mi pokazać? - zapytałam odkładając tace na szafkę nocną.
- Chodź.
- No dobra. - przewróciłam oczami i ruszyłam za chłopakiem.Po chwili doszliśmy na dach, od razu przy wejściu rozstawione były cztery koce. Po dwa na osobę. Na środku znajdowały sie słodycze oraz picie.
- Wow, ale tu ładnie.
- Będzie jeszcze ładniej, zaraz zaczyna się wschód słońca. - powiedział odwracając się w moją stronę i posyłając mi lekki uśmiech.
Odwzajemniam go i usadowiłam się na kocu.Siedzieliśmy w ciszy i oglądaliśmy wschodzące słońce które było pięknie widać z tej
„miejscówki".- I jak ci się podoba? - zapytał nawet się nie odwracając.
- Jest naprawdę pięknie. Nie spodziewałam się tego. - zaśmiałam się lekko i wbiłam wzrok przed siebie.Nagle poczułam ciepły oddech na mojej szyi. Znieruchomiałam, nie odwróciłam głowy, ciepły oddech czułam coraz bliżej moich ust.
------Five------
Czułem ogromną chęć pocałowania jej, ona działa na mnie jak narkotyk. Patrzyłem się na jej profil, jej piękne loki spadały na plecy, miałem taką ochotę ich dotknąć.
Jej Fioletowe oczy wyglądały bosko w świetle wschodzącego słońca.- I jak ci się podoba? - zapytałem nie odwracając głowy, bałem się że nie wytrzymam i pocałuje ją.
Kątem oka widziałem jak zerka na mnie z zaciekawieniem.- Jest naprawdę pięknie. Nie spodziewałam się tego. - zaśmiała się lekko i wbiła wzrok przed siebie.
Nagle moje ciało oddało się uczuciu i przysunąłem się do niej, moje ciało potrzebowało jej w pobliżu, widziałem jak się spięła, jednak postawiłem wyżej swojej uczucie a nie jej wygodę. Przysunąłem się jeszcze bliżej i wbiłem wzrok w jej usta, spięła się jeszcze bardziej i odsunęła kawałek.
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fanfiction-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.