Otworzyłam powoli oczy, jednak po chwili szybko je zamknęłam, ponieważ uderzyło we mnie silne światło reflektorów.
Chciałam się podnieść gdy poczułam kolce z kajdanek które wbijały mi się nadgarstki.
Wreszcie uchyliłam powieki żeby przyzwyczaić się do ostrego światła. Gdy otworzyłam je całkowicie zobaczyłam przed sobą 10 facetów którzy siedzieli wokół stołu i robili coś na laptopach.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Białe ściany miały liczne plakaty z planami kanałów, centrów oraz jakiś innych budynków.
Mniej więcej na środku był ogromny stół, gdzie było 10 laptopów, kilka kroków od stołu znajdowały się 2 filary, właśnie do jednego z nich byłam przypięta.
Po drugiej stronie pomieszczenia znajdowały się drzwi oraz bardzo dużo szafek.Nagle do pokoju weszło 2 facetów, ściągło kominiarki i schowały broń do jednej z szafek.
- Kontaktował się już ktoś? - zapytał jeden siadając na jednym z krzeseł i zarzucając nogi na stół. Miał włosy do ramion i lekki zarost.
- Nie, narazie 0 kontaktu. - powiedział dość młody mężczyzna, zapewnie miał dopiero 19 lat.
Miał okulary które były sklejone na środku plastrem, włosy rozrzucone na wszystkie możliwe strony i tak jak wszyscy lekki zarost.Drzwi otworzyły się z hukiem. Do pomieszczenia wparował zapewnie szef, ponieważ wszyscy od razu powstali, a facet z długimi włosami szybko odszedł z miejsca gdzie przed chwilą siedział.
- Dave trzeba ja przenieść. - rzucił od razu do mężczyzny z długimi włosami. - Macie jakieś nowości? - zapytał odwracając się w stronę siedzących przy stole.
- Nikt się nie kontaktował i nie opuszczał akademii od 2 dni. - powiedział jakiś stary człowiek, wyglądał na 40 albo 50 lat.*Chwila chwila, od 2 dni? Czy ja naprawdę przespałam 2 dni?*
- Widzę że środek nasenny już przestał działać. Jeszcze nigdy nie widziałem żeby ktoś po nim spał tak długo. - powiedział szef tym razem zwracając się do mnie.
Podszedł kawałek i spojrzał mi w oczy.
- Jeszcze nigdy nie widziałem takiego koloru. - powiedział wyciągając rękę w moją stronę.
Szybkim sprawnym ruchem obróciłam się o 180° co spowodowało że dotknął filaru zamiast mojej twarzy.
- Widzę że Reginald dobrze was wyszkolił. Przenieść ją do części laboratoryjnej. Chce zobaczyć na co ją stać. - po tych słowach wyszedł.
Poczułam wielką ulgę gdy ściągali mi kajdanki, od razu zaczęłam masować nadgarstki na których znajdowały się dość głębokie rany z zakrzepłą już krwią.
Młody chłopak który wcześniej rozmawiał z Devem rozwiązał mi nogi i podał ścierkę nasączona wodą żebym mogła przemyć rany na rękach.
Niepewnie przyjęłam ten „podarek", przecież zamiast wody mógł by być tam kwas.
Gdy oddałam mu szmatkę chłopak sprawnie zawiązał mi bandaże na nadgarstkach i wyprowadził z pomieszczenia.
Szliśmy długim korytarzem, ściany z betonu miały na sobie jakieś plakaty oraz mapy miast, podobnie jak w tamtym pomieszczeniu. Starałam się zapamiętać jak najwięcej, może udałoby mi się z tąd uciec.
Po kilku minutach doszliśmy przed dość duże niebieskie drzwi.
Chłopak wpisał jakiś kod i kazał wejść do środka.- Za chwilę przyniosę ci coś do jedzenia i picia. - powiedział zamykając drzwi.
Pokój był wyłożony jakimiś białymi gąbkami, po prawej stronie znajdowało się małe łóżko, a koło niego mała szafka. W środku znalazłam 3 książki, karty, chińczyka oraz kartkę przyczepioną do jednej z książek.
~ Gdy przeczytasz wszystkie wystarczy powiedzieć, dostaniesz wtedy nowe. ~Dwie książki były przygodowe a 3 była romansidełem.
Wyciągłam chińczyka i zaczęłam grać sama ze sobą, nie chciałam czytać jeszcze książek aby nie przeczytać wszystkich w 1 dzień.
Gdy zaczynałam 3 rundę, drzwi otworzyły się a w progu stanął chłopak który mnie tutaj przyprowadził.
- Mam twoje jedzenie. - powiedział siadając na brzegu łóżka.
Odsunęłam się od niego i podkurczyłam nogi.
Ktoś by powiedział że za bardzo histeryzuję, jednak kto wie jakie mają zamiary wobec mnie?- Hej, nie bój się. Nic ci nie zrobię. - powiedział wyciągając rękę w moją stronę, jednak szybko ja cofną.
Odłożył tackę z jedzeniem na szafkę i wstał powoli z łóżka.- Przyjdę za 20 minut. - po tych słowach wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
Na obiad, kolację czy tam śniadanie, miałam zupę pomidorową, a na drugie danie ziemniaki z mlekiem.
Obok znajdowały się 3 tabletki oraz butelka wody.Nie zjadłam nic, nie wypiłam nawet wody, bałam się że mogą tu być jakieś substancje które mogą mi zaszkodzić, no bo chyba nie dawali by mnie bez przyczyny do części laboratoryjnej.
Wróciłam do gry w chińczyka, wszystkie gry i książki były nowe, co szczerze powiedziawszy bardzo mnie zaskoczyło.
Łóżko może i nie było pierwszej młodości, ale za to pościel pachniała łąka, więc zapewnie wietrzyła się cały dzień, albo noc?Sądziłam że będzie to pokój z odrapanymi ścianami, a na środku jakieś krzesło, ale nie spowiedziewałam się czegoś takiego.
Usłyszałam jak otwierają się drzwi i po chwili usłyszałam już znajomy mi głos.
- Czemu nic nią zjadłaś? - zapytał siadając na łóżku. - Musisz coś jeść żebyś była silna.
- Do eksperymentów? - zapytałam odwracając się do niego świdrując wzrokiem.
- Po części. - powiedział drapiąc się po karku.
- W takim razie dziękuję za troskę ale wolę umrzeć z głodu , niż być poddawana jakimś jebanym testą.
Dobra mogłam zjeść to żarcie, ale kurde no oni chcą mnie poddać jakimś testą, a ciul wie co jest w tym jedzeniu.
- Uwierz że to dla twojego dobra.
- Ah tak, dla mojego dobra porwaliście mnie żeby poddać eksperymentom??
- Dokładnie tak. - powiedział uśmiechając się. - Mam coś jeszcze dla ciebie. Kalendarz i budzik. Przyda ci się. - po tych słowach zabrał tackę i wyszedł z pokoju.
Witam witam.
Dzisiaj wrzucam rozdział dość późno, ahhh wena mnie zabrała i chciałam ją wykorzystać. Mam nadzieję że wam się podoba.
Wiem wiem, mimo że wene mam to jakiś taki mało soczysty.Przepraszam za jakieś błędy!
- 905 słów -
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fanfic-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.