- Wróćmy się już, proszę. - dziewczyny już od dobrych 10 minut proszą mnie abyśmy skończyły trening na dzisiaj.
- No dobra już dobra, ale jeszcze tylko ostatnie kółko.Gdy to usłyszały od razu pobiegły sprintem, jeszcze NIGDY nie widziałam ich tak zadowolonych i jednocześnie złych.
Już miałam je dogonić gdy ktoś pociągnął mnie za ramię. Szybko przyjęłam pozycję obronną i odwróciłam się.
- Jezu to znowu ty. Przestań mnie już nachodzić. Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać.
- Audrey, proszę daj mi to wszystko wytłumaczyć.
- Z czego kurde masz się tłumaczyć?! Z tego że nie umiesz nad sobą panować?! - przez nasze krzyki połowa osób w parku zaczęło się na nas dziwnie patrzeć. Upsi.Nie odpowiedział nic, tylko prychnęłam pod nosem i pobiegłam w stronę dziewczyn które były już na pewno w połowie drogi do domu.
Gdy wybiegałam z parku nagle przedemną pojawiła się niebieska smuga.
- Stój.Wyminęłam go i pobiegłam jeszcze szybciej, po chwili byłam już przy akademii, smuga znowu pojawiła się koło mnie, chłopak tym razem złapał mnie za nadgarstek i wepchnął do korytarza.
- Puść mnie.
- Nie.
Podniosłam go telekinezą do góry i pobiegłam do pokoju, gdy znajdowałam się już w pomieszczeniu zamknęłam drzwi na klucz, co okazało się nie potrzebne, bo Five już po chwili znalazł się tuż obok mnie.
Złapał mnie za podbródek i przygwoździł do ściany.
Podniósł moją twarz tak że patrzyłam mu w oczy i pocałował mnie.
- Co tu kurwa wyrabiasz?! - zawołałam szybko odwracając głowę.
- Tłumacze ci wszystko. - powiedział dalej trzymając mój podbródek.
- Całowaniem?! Chyba cię coś pojebało. Puść mnie.Pocałował mnie znowu, zacisnęłam usta w wąska linię i kopnęłam go w krocze.
- Powiedziałam puść mnie czego nie rozumiesz?!
- Dziewczyno zrozum wreszcie że ja cię kocham! Przyciągasz mnie jak magnez, ciągle chce żebyś była przy mnie, a ty traktujesz mnie jak przyjaciela. - powiedział podchodząc do mnie powoli.
- Bo nim jesteś idioto. Chciałbym mieć chłopaka ale po pierwsze nie w tym wieku a po drugie nie takiego jak ty. Przecież po tobie można się spodziewać wszystkiego. - spuściłam wzrok przypominając sobie zdarzenie sprzed kilku tygodni.
- Ja się zmienię, naprawdę tylko daj mi 2 szansę.
- Już ją miałeś, i zamiast ją wykorzystać to zrobiłeś coś takiego. Od czasu kiedy oglądaliśmy razem film myślałam że już się zmieniłeś, że już będzie między nami dobrze...
- Bo będzie. Zrobię wszystko żebyś się już mną nie rozczarowała, tylko proszę daj mi kolejna szansę. Proszę.
- Zastanowię się, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie.Nagle do pokoju weszły dziewczyny z paczkami pączków.
- Co tu robisz? - zapytała Allison szybko do mnie podchodząc.
- Idź z tąd ona nie chce z tobą rozmawiać. - Vanya wskazała ręką na drzwi.
- Przemyśl to.- Zrobił ci coś? - zapytała mulatka odkładając jedzenie na stolik.
- Nie nic, jest wszystko okej. - myślałam tylko o pocałunku. Czy on naprawdę chce się zmienić? Czy tylko przelecieć co przyznał ostatnio.
- Halo Ziema do Audrey. - Vanya macha mi ręką przed oczami. - Wszystko okej?
- Przepraszam zamyśliłam się. O czym rozmawiamy?
- O tym aktorze który grał w filmie który wczoraj oglądaliśmy. Pamiętasz go?
- Tak tak.Znowu odpłynęłam, w mojej głowie robiłam za i przeciw daniu szansy Five'owi.
Może i więcej były przeciw ale postanowiłam zaryzykować, chociaż ten ostatni raz.~Kilka dni później~
- Więc co teraz zrobisz? - Daniel już od początku naszego spotkania dopytywał się o Five.
- Sama już nie wiem. -
Właśnie staliśmy przy ladzie odbierając nasze zamówienie w McDonald's.
- Może warto spróbować? Przecież reszta napewno cię ochroni. - powiedział odsuwając mi krzesło.
- Niby tak, ale jednak się boje.
- Przemyśl to jeszcze, może jest on tego warty. Przecież między nami też były mocne kłótnie, a teraz już od prawie 3 lat nie było ani jednej.
- Może i masz rację. Jutro z nim porozmawiam. - uśmiechnęłam się słabo i zaczęłam jeść.
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fanfiction-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.