Był piękny ranek, więc Pogo wraz z ojcem zadecydowali że zrobią trening na polu.
Co było bardzo złym pomysłem, mimo iż była piękna pogoda, było BARDZO zimno.- Ruszać się, bo inaczej będziecie biegać 50 kółek! - tata co chwilę groził nam dodatkowymi kółkami, co stawało się już męczące.
- Będziemy chorzy, jestem tego pewna.
*****
- Ty kurde jasnowidzem jesteś!- powiedział Klaus podając mi nowa paczkę chusteczek.
- MaDzIk.Wszyscy leżeliśmy w salonie, mama co chwilę przynosiła zimne okłady, leki, chusteczki.
Jednym słowem było źle.- A co wy tak leżycie? Chorzy jesteście? - zapytał ojciec wchodząc do salonu na obiad.
- Nie tylko nam się nudzi. - powiedziałam sarkastycznie się uśmiechając.
- No to jak tak to jutro trening. - odwzajemnił mój czyn i podszedł do stołu.- Proszę, a to dla was. Ciepły rosół postawi was szybko na nogi. - Pogo przyniósł nam jedzenie oraz zapas nowych chusteczek.
- A gdzie mama? - zapytał Diego wpieprzając zupę.
- Pojechała do sklepu. Kto zrobi zakupy jak wy jesteście chorzy?****
- Siema dziewczyny. Jak się czujecie? - zapytałam wchodząc do pokoju Allison z rzeczami.
- Już lepiej. - odpowiedziały rozkładając pościel.
- Ktoś jeszcze przychodzi?
- Tak, znaczy nie do końca, ale tak. - powiedziała szybko Vanya.
- Czyli?
- Śpi tu jeszcze Five. - powiedziała mulatka układając rozrzucone poduszki.
- Nie no wy chyba sobie żartujecie?! - zawołałam.
- Niestety nie. Zaraz powinien przyjść.
- I jeszcze mi powiedzcie że idziecie spać gdzie indziej?!
- Skubana. Ale co miałyśmy zrobić?!
- Może odmówić?! Albo wiecie co, ja odmawiam, ELO.
- Audrey czekaj!Pobiegłam do pokoju i od razu zamknęłam za sobą drzwi.
- Ich chyba pojebało. Nie ma mowy że pójdę na to „nocowanie"! To by był istny cyrk.Gdy ochłonęłam z emocji postanowiłam posprzątać w pokoju. Lubiłam to robić, taka mała odskocznia.
Po około 30 minutach, gdy pomieszczenie lśniło, zeszłam na dół zrobić sobie herbatę.- Umm, hej.
- Hej. - po wypowiedzeniu tych słów odwróciłam się i zobaczyłam Five'a.
- Nocujesz dzisiaj u dziewczyn. Prawda?
- Nie, nie śpię u nich dzisiaj. - odparłam sucho. W duchu modliłam się żeby woda zagotowała się szybciej.
- Czemu?! Mówiły.. e znaczy słyszałem że będziesz. - powiedział szybko.
- Zmieniłam zdanie. Nie słyszałeś że kobiety zmienne są?
- Nie, znaczy tak słyszałem.
Aleeee...
- Ale?
- Pomyślałem że wbije do was. Bo w sumie nie mam nic do roboty i wiesz.
- To możesz wbić. - powiedziałam i uśmiechnęłam się sarkastycznie, co było już moja tradycją.
- Serio?
- Nie. :) - gdy woda zaczęła się gotować szybko zrobiłam picie i szłam powoli w stronę pokoju.- A-ale czemu? To tylko 1 noc. Będzie fajnie, nie będę przeszkadzać. - powiedział szybko stając w drzwiach i blokując mi tym drogę ucieczki.
- W sumie, czemu by nie. Przyjdź o 19. - odsunęłam go za pomocą telekinezy i poszłam na górę z ciepłą herbatą.- Jest, jest jest. Udało się. Lalalala. - powiedział Five, tańcząc w kuchni.
- Nie ma czasu do stracenia, muszę się przygotować.- Ja nie wierzę. Jaki on jest naiwny. Chociaż w sumie nawet dobrze? Ciekawe na co się jeszcze nabierze. - mówiłam do siebie będąc już w pokoju.
Gdy wybiła godzina 18.30 ruszyłam do pokoju dziewczyn. Miałam plan, no może nie do końca, ale zawsze coś.
- O hej, jednak przyszłaś. - powiedziała Allison przytulając mnie.
- Taaa. To co robimy?
- Będziemy oglądać film. A potem zrobimy sobie maseczki. Co wy na to? - zapytała Vanya rozkładając jedzenie i picie.
- Dla mnie spoko. - powiedziałam biorąc paczkę chipsów do ręki.
- Dla nas też.
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fanfic-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.