Tak jak się spodziewałam, mimo nalegań Allison, Vania nic nie powiedziała o jej randce z Ben'em.
Mulatka po kilkunastu minutach próśb żeby dziewczyna jej jednak powiedziała, z ciężkim sercem musiała odpuścić. Vania jak już coś postanowiła, trudno było ja od tego odciągnąć, a tym bardziej o coś wypytać.
~•~
Wracając z obiadu postanowiłam oddać książki do biblioteki, i zabrać nowe, albo pożyczyć od Bena jeśli nie będzie fajnych. Bo nie mam zamiaru czytać encyklopedii.Gdy odkładałam je na swoje miejsce, usłyszałam czyiś głos.
Wyjrzałam zza regału i zobaczyłam Five'a nachylającego się nad kimś.
Wyglądało to dość śmiesznie.
Klęczał na na jednym kolanie, a ręce ułożył chyba na kogoś ramionach, jednocześnie przyciągając postać do siebie aby po chwili ją odepchnąć.Nagle chłopak odwrócił się w moją stronę, a ja szybko schowałam się za szafkę z książkami.
- Jest tu ktoś? - zapytał powoli wstając z miejsca. - Poczekaj zaraz wrócę. - powiedział do osoby z którą zapewnie się całował. Bo tak to wyglądało.
Zaczęłam iść w kierunku wyjścia, wciąż opierając się o regał żeby czasem nie zostać zauważonym.Gdy zobaczyłam że chłopak zniknął, zaczęłam biec do drzwi, w jednym momencie obejrzałam się sprawdzić czy czasem za mną nie biegnie, i nagle w coś uderzyłam.
Upadłam na podłogę, obijając sobie kość ogonową. Standard.
Powoli podniosłam głowę.
Kurde. Myślałam że przed nim ucieknę.- Ci ty tu robisz ?!
- No więc ten, ja przyszłam odłożyć książki. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ah tak? To czemu podsłuchiwałaś ?Skubaniec zauważył.
- Nie prawda, chciałam właśnie jak najszybciej je odłożyć żeby już cię nie słuchać. Nawet zamykałam uszy. - odparłam z uśmieszkiem, co najwyraźniej mu się nie spodobało.
- Czyli jednak coś słyszałaś?
- Może nawet więcej niż myślisz. - wzruszyłam ramionami. Po tych słowach wstałam i otrzepałam niewidzialny kurz.
- To ja już pójdę. - uśmiechnęłam się sarkastycznie i już miałam odchodzić gdy złapał mnie mocno za ramię.
Od razu się wyrwałam, nie nawidziłam jak ktoś mnie dotykał.- Hola hola, gdzie się wybierasz? Trzeba cię oduczyć podsłuchiwania.- powiedział powoli podnosząc na mnie wzrok . Zabardzo się uśmiechał. Coś mi to nie pasowało.
Wyrwałam mu się i oddaliłam kawałek.
Zaczęłam uciekać, bałam się go od kiedy próbował mnie zabić. Jednym słowem jest bardzo nieprzewidywalny.Five przetelepotował się przed drzwi i szybkim sprawnym ruchem je zamknął.
Zrobiłam w tył zwrot i pobiegłam schować się gdzie indziej.Podczas tego całego zamieszania zapomniałam o mojej mocy.
Telekinezą podniosłam krzesło i rzuciłam nim.
Niestety uniknął bliskiego spotkania z przedmiotem, bo przetelepotował się przedemnie.
Szybko zareagowałam i stałam się niewidzialna.
Chłopak zobaczył tylko jak znikam w fioletowej smudze.Dzięki jemu rozkojarzeniu, podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. Wypadłam na korytarz i wbiegłam do swojego pokoju.
Tu raczej byłam bezpieczna.Do kolacji nie wychodziłam wogule z mojej fortecy.
Za każdym razem gdy słyszałam że ktoś tu się zbliża, stawałam się niewidzialna.
Oczywiście to były fałszywe alarmy.- Dzieci kolacja. - zawołała nas Grace.
Powoli wystawiłam głowę za drzwi.
- Co ty robisz? - zapytał Klaus, próbując ukryć rozbawienie.- Ukrywam się przed Five'm.
- Czemu?
Opowiedziałam mu wszystko, na co chłopak odpowiedział śmiechem.
Ja próbuję dożyć jutrzejszego dnia a on się śmieje?
- Czemu się śmiejesz?
- Ty serio myślisz że on cię będzie gonił? Raczej będzie strasznie dokuczał każdego dnia. On nie bawi się w ciuciubabkę. - nagle spoważniał.
Ciekawe czemu? Może już miał raz taką akcję z chłopakiem.
Kto wie.- Dobra chodź na kolację bo się spóźnimy. - powiedział i zaczął iść w kierunku jadalni.
Podbiegłam do niego, nie chciałam zostać w tyle.
~•~
Wracałam z Klausem po schodach, gdy nagle przedemną stanął Five. Jego niebieska smuga po chwili zniknęła.- Czego chcesz? - zapytałam szorstko.
- Już ci mówiłem, trzeba cię oduczyć podsłuchania. - powiedział to i chciał zepchnąć mnie ze schodów.
Jednak ja byłam na to przygotowana, szybko chwyciłam go za nadgarstki i pociągłam do przodu.
Gdy chłopak był tuż przy schodach, nagle zniknął w niebieskiej smudze.
Klaus patrzył na to z otwartymi ustami.- Coś te schody są u nas bardzo popularne. - powiedział i wybuchnął śmiechem.
Weszłam do pokoju, po chwili dołączyła do mnie Vania.
- Słyszałam i widziałam co się stało. - powiedziała powoli, siadając na łóżko.
- Wszystko?
- Wszystko. Nawet twoja wcześniejszą rozmowę z Klausem.Westchnęłam.
- Nie wiem czemu mam z nim tak okropny kontakt.
Mam już dość tej bitwy z nim.- Każdy z nas kiedyś był na twoim miejscu. Wyzywany przez niego, zrzucany że schodów może nie, ale często bardzo mocno pobity podczas treningów. Myślę że powinnaś z nim porozmawiać.
- Myślisz że dzięki temu, znikną jego plany zabicia mnie?
- Możliwe, warto spróbować. - wzruszyłam ramionami. - To ja już pójdę. Pa
- Pa.
Położyłam się na łóżku, wpatrując w sufit.
Rozmowa z nim to jest rzucenie się prosto w paszczę lwa.
Ale co szkodzi spróbować?
No chyba że zanim otworze drzwi dostanę kulką w brzuch.
Co raczejjj nie powinno się zdarzyć.Hej hej, dzisiaj dłuższy rozdział.
Myślę że wam się spodobał, bo wreszcie coś się między nimi dzieję. Może nic dobrego, ale zawsze coś xd.
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania. Bo to serio daje motywację.
Zaczęłam pisać tą książkę z myślą że się ona nie wybije, a tutaj już prawie 700 wyświetleń!!
Bardzo wam za to dziękuję.
Do zobaczenia następnym razem. :)- 831 słów -
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fanfiction-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.