🌻26

749 39 3
                                    

- Audrey wstawaj! Trening! - dziewczyny zapewnie od dobrej godziny dobijały się do drzwi.
- Co!? Jaki trening? Przecież nie ma ojca.
- Masz rację nie ma, ale Pogo go prowadzi. Ruszaj się.
- Ile jestem spóźniona? - zapytałam ubierając strój na trening. Jak ja go długo nie prałam, dzisiaj muszę to zrobić.
- 20 minut. - powiedziała Vanya wchodząc i podając mi 2 kawałki tostów.
- O cholibcia. - wepchęłam jedzenie do buzi i pobiegłam do łazienki umyć zęby.

Po jakiś 10 minutach, zbiegłyśmy z dziewczynami na salę.

- Numerze 8, 30 minutowe spóźnienie. A więc 30 kółek.- powiedział Pogo który nawet się nie odwrócił. Był zbyt zajęty pisaniem czegoś w zeszycie.

- Szczerze, myslałam że mi daruję.
- Też, pewnie ojciec kazał nas zmęczyć aż do śmierci, bo jakby nie patrzeć jest to nasz pierwszy trening od 2 tygodni.
- Allison, Audrey! Do roboty.
Wiecie co macie robić. A ty Alli, idź się rozciągać albo również biegasz 30 kółek.
- Plus jest taki że mówi do nas po imieniu. - powiedziałam popychając mulatkę w stronę chłopców robiących rozgrzewkę.

- Ah no tak, prawie zapomniałem, dzięki waszej siostrze trening przedłużony o 30 minut.

- Nie musicie dziękować. - rzuciłam z 2 końca sali.

~•~
- Idę na emeryturę, to za dużo jak na mnie. - leżałam plackiem na podłodze w salonie i wyżalałam się Vany.
- Nie było aż tak źle, dawał nam przecież 5 minutowe przerwy. - wtrąciła mulatka.
- Nie zdążyłam nawet siąść na ziemi a już kazał nam robić następne ćwiczenia.
- Bo nie masz poczucia czasu ciamajdo. - powiedział Klaus który położył się koło mnie i zaczął oglądać paznokcie które wczoraj pomalowała mu Vanya.

Po chwili do salonu zeszła się reszta rodzeństwa.
- Po co tu przyszliście. - zapytałam nawet nie otwierając oczu.
- Zostaliśmy zaproszeni na pokaz mody. - mówiąc to Diego ukłonił się jak królewicz i poprawił swoje dresy.
- NA TO SIĘ NIE PISAŁAM! TEGO NIE BYŁO W UMÓWIE!


- No wychodź już. Nie ma się czego bać. - mówiła mulatka ciągnąć mnie za rękę.
- Ale ja nie chcę. Nie na to się pisałam. - siedziałam na podłodze w moich nowych dresach i udawałam obrażonego dzieciaka.
- Może i nie było, ale tak czy siak pokazujesz swoje dresy, nic nowego. A noi 1 sukienkę i kilka ładnych outfitów.
- A to co dresy nie są fajne? - teraz to już na 100% wyglądałam jak jakieś obrożne dziecko, ponieważ skrzyżowałam ręce pod piersiami i zrobiłam nabormuszoną minę.
- Oczywiście że są ale sama przyznasz że inne stylizacje są naprawdę ładne. - mulatka dalej się broniła.
- No dobra są. A teraz już chodźmy, chce to mieć z głowy.

Wstałam w podłogi otrzepałam kurz który miałam na tyłku, i wyszłam z pomieszczenia.

Szłam ostatnia, przedemną szła Vanya, a pierwsza Allison.
Chłopcy zaczęli gwizdać i wołać jakieś głupie teksty, na co uśmiechnęłam się troszkę pod nosem, oczywiście dodało mi to troszkę odwagi.

Potem poszło jak spłatka, coraz lepiej się bawiłam, aż do momentu gdy do salonu wszedł Five.
- Co wy tu odwalacie? Krzyczycie jak by was ze skóry obdzierali. - rozejrzał się po pokoju i gdy zobaczył co robimy zamilkł i usiadł na sofie od razu wkładając popcorn do buzi.

Dziękowałam Bogu że to była ostatnia kreacja i nie musiałam nic pokazywać temu dupkowi. Napewno rzucał by jakimiś tekstami.

- Czemu nie wychodzą? - zapytał Five plując wszędzie jedzeniem.
- Pokaz już się skończył. Przyszłeś za późno. - powiedział Luther wzruszając ramionami.
O dziwo, chłopak został, powiedział coś tylko pod nosem.

- Może urządzimy sobie noc filmową? Ojciec przyjeżdża dopiero za 2 dni. Musi coś jeszcze załatwić. - poinformował nas Ben który do tej pory nie odezwał się ani słowem, oprócz pokazu oczywiście.
- Jeśli tylko wszyscy chcą, to czemu nie. - powiedział Luther.
- Ja tam bym chciała. - stwierdziła Vanya wtulając się w bok Ben'a.
- Ja też. - powiedziała Allison poprawiając kucyka który od ciągłego zmieniana ubrań był teraz na boku a nie na środku głowy.

Wszyscy chcieli wspólną noc filmową, więc od razu zabraliśmy się za przygotowywania.
Była 14 więc mieliśmy dużo czasu.
Chłopcy zabrali się za rozkładanie kanapy, znoszeniem poduszek, kocy oraz pierzyn.
A my zaczęłyśmy piec ciastka oraz przygotowaniem przekąsek.

Gdy pierwsza grupa skoczyła swoje zadanie chętnie przyszli nam z pomocą.

- Mamy wszystko?
Była 18, jakieś 10 minut temu skończyliśmy robić przekąski i zaczęliśmy znosić wszytko do salonu.
Było tego dość dużo, więc potrzebowaliśmy jeszcze jednego stolika.

- Picia? - Luther zapytał patrząc się na stolik pełen słodyczy.
- Jest. - odpowiedzieliśmy chórem.
- Żelki?
- Są.
- Popcorn?
- Jest.
- Czipsy?
- Są.
- Paluszki?
- Są.
- Czyli wszytko jest. Możemy zaczynać. - powiedział zadowolony z organizacji jedzenia.
- Co oglądamy jako pierwsze?
- Może jakąś komedie? - zapytałam z nadzieją że zgodzą się na moją propozycję.
- Pewnie, mamy dużo czasu, napewno każdy coś wybierze.

- Kurde, byłbym zapomniał. - Klaus uderzył się w czoło i wyszedł z salonu.
Po chwili wrócił z czymś dużym w rękach.
- To dla ciebie Audrey. Pomyślałem że dzięki temu misiowi nie będzie ci już smutno. Możesz się wreszcie do kogoś przytulać. - powiedział zadowolony.
- O jaaaaaaa, dziękuję ci bardzo! Naprawdę.
Z tym przytulaniem akurat miał rację, wszyscy oprócz mnie i Fiva, przytulali się na dużej kanapie.
Allison i Luther.
Vanya i Ben.
Klaus i Diego. Jednak Diego nie był zabardzo zadowolony. Klaus przytulał się do niego na siłę.
Piątka leżała rozwalona z paczką czipsów na fotelu, a ja jako jedyna leżałam na materacu który rozłożony był pod nogami kanapy, co łączyło się częstym deptaniem.
Jednak byłam zbyt leniwa żeby przejść na inne miejsce.

Oglądaliśmy filmy do 2 albo 3 w nocy. Dzisiaj każdy odpuścił kąpiel i gdy mniej więcej się ogarnęliśmy czyli umyliśmy zęby, rozczesaliśmy włosy oraz umyliśmy twarz.
Każdy chętnie poszedl spać.

Dzisiaj rozdział dość późno, jednak jest on dość długi.
Gdyby ktoś się zastanawiał miś ma 1.90cm a Audrey ma 1.65 cm.
Do zobaczenia niedługo!
Za wszystkie błędy przepraszam!

- 915 słów -



N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠śćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz