- Hej , idziesz ze mną do sklepu?- zapytała Allison , wchodząc do pokoju.
- Pewnie, daj mi tylko 5 minut.
- Dobra widzimy się w łazience .- powiedziała wychodząc.Poprawiłam włosy , otrzepałam bluzę i wyszłam z pokoju kierując się w stronę umówionego miejsca.
- Myślałam że już nie przyjdziesz.- zaśmiała się.
- Co my robimy w łazience ?
- Wychodzimy z akademii.- odparła trochę zdziwiona.
- Nie możemy wyjść normalnie przez drzwi?- zapytałam , nie wiedziałam czemu jesteśmy akurat w tym miejscu, więc chciałam się tego dowiedzieć.
- Aaa o to chodzi , wychodzimy przez to okno ponieważ ojciec nie pozwala nam wychodzić poza teren akademii , a tym bardziej do sklepów. Jedynie pod jego opieką albo Pogo.Dziewczyna pomogła mi wejść na parapet który był dość wysoko, następnie ja pomogłam jej , co było dość trudne wciągnąć ją na wąziutki kawałek drewna.
Niestety skończyło się tym że wylądowaliśmy w ogromnym koszu który znajdował się idealnie pod oknem łazienki.
- Żyjesz ?- zapytała mulatka śmiejąc się.
- Oprócz kilku siniaków i obiciu dupy, to tak żyje.- odpowiedziałam również głośnym śmiechem.
- Dobra szybko zbieramy się , napewno narobiliśmy dużo hałasu.Miała rację , chwilę po tym jak wygramoliłyśmy się z kosza, chłopcy (oprócz Five of course xd) stali już w oknie i śmiali się do rozpuku.
Po około 15 minutach , doszły do sklepu.
- Ty idź poszukać żelków i picia , a ja kupię chipsy i coś jeszcze.
*Nie wiedziałam gdzie się kierować , więc poszłam przed siebie , do najbliższej alejki.
Trafiłam na makarony, konserwy, mleka itp , więc skręciłam w lewo , szukając dalej.Po przejściu dwóch długich szafek z żywnością , znalazłam wreszcie cel naszej wyprawy , żelki z piciem znajdowały się na przeciwko alejki z kawą, herbatą i jakimiś ciastkami.
Wybierając jakieś dobre wspomniane jedzenie , usłyszałam głos już znany mi za dobrze. Czy on mnie kurde śledzi?!Dobra spokojnie , wybieraj szybko i idź sobie , tak poprostu.
Wrzuciłam kilkanaście paczek żelków do koszyka w tym kilkanaście litrów picia i poszłam szukać Allison.- O tu jesteś , chodź idziemy do kasy.- powiedziała mulatka łapiąc mnie za rękę i prowadząc do celu.
Nie było dużej kolejki więc wszystko poszło szybko i sprawnie.
Obładowane torbami ruszyły w kierunku akademii.Stanęły pod oknem z którego około godziny temu spadły do kosza na śmieci.
Audrey wzięła mulatkę na barana , a tamta wrzuciła szybko torby do środka , Allison sprawnie wspięła się na parapet i pomogła wejść drugiej dziewczynie do środka.W pokoju mulatki okazało się że mają 5 minut do obiadu, więc szybko schowały swoje zakupy i zeszły na dół.
- Dla przypomnienia , jutro o 9 jest trening jednak będzie on w terenie, śniadanie odbędzie się o 7.- powiedział Reginald nabierając sałatki.
I o to kolejny rozdział , mam nadzieję że wam się podoba , chciałam pierwsze opisać takie spotkania/zapoznawanie się z nową rodziną.
W kolejnym rozdziale chce już napisać coś bardziej interesującego.
Zobaczymy jak to wyjdzie , wyczekujcie następnego rozdziału!
(Chce go napisać i dodać w sobotę , więc trzymajcie kciuki xd )- 468 słów -
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fanfic-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.