Z racji też iż poprosiliśmy Grace aby nie budziła nas w niedzielę na śniadanie, wstałyśmy o 10.
Ubraliśmy się i ogarnęłyśmy, po tym znowu spotkaliśmy się w pokoju Allison.
- Może zrobimy sobie naleśniki bananowe?
- Tak! Jeszcze się pytasz?- powiedziałyśmy razem z Vanią. ( tak tak dalej nwm jak odmienia się jej imię xd)Zeszłyśmy do kuchni, spotykając po drodze Luthera.
Oczywiście mulatka musiała się z nim przywitać.
Razem z Vanią przyszykowałyśmy składniki i przepis.
Po około 10 minutach Allison przyszła cała w skowronkach.Zabrałyśmy się za przygotowanie naszego śniadania.
~•~
- Hej możemy porozmawiać? - zapytał mnie Ben.
- Pewnie.
- Ale, nie tu.
Ruszył w stronę wyjścia.
Po chwili znaleźliśmy się na dziedzińcu.
Skręciliśmy prawo i dwa razy w lewo.
Znaleźliśmy się w miejscu gdzie z każdych stron otaczały nas drzewa.
- Więc? - ponagliłam go.
- Jak mogę zagadać do jednej dziewczyny? - zaczął powoli spoglądając na mnie niepewnie.
- O kim konkretnie mówisz? - chciałam go wypytać na tyle ile dam radę.Wbił wzrok w ziemię.
Powoli podniósł głowę.
- Chodzi o Vanię. - powiedział bardzo szybko znowu patrząc się w dół.Zakryłam usta dłonią i otworzyłam szeroko oczy.
- Ben, ona ciebie też bardzo lubi! - powiedziałam dość głośno.Chłopak szybko podniósł głowę.
- Naprawdę?!
- Tak, rozmawiałyśmy wczoraj o tym.
Chłopak dalej patrzył na mnie otwierając co chwilę usta.Ustaliliśmy plan.
Wieczorem mieliśmy zaprowadzić Vanię do pokoju Allison.
A chłopak miał tam wejść pod pretekstem zabrania książki którą pożyczył lokatorce pokoju.Po rozmowie z Ben'em poszłam od razu do mulatki.
~•~
- To może się udać! - zawołał dziewczyna.
Była tak samo podekscytowana jak ja.
Do wieczora było bardzo długo więc rozeszłyśmy się do swoich pokoi omijając Vanię.
Nie chciałyśmy się z nią spotkać aby przypadkiem niczego nie wygadać.~•~
Nadszedł czas aby wdrążyć plan w życie.
- O hej, tu jesteście.
Szukałam was cały dzień. Gdzie byłyście? - zapytała nas dziewczyna niosąc skrzypce.
- W bibliotece. - powiedziałam szybko.
- A ja u Luther'a. - powiedziała mulatka troszkę się rumieniąc.
- Może pójdziemy do Allison? Poplotkujemy. - zaproponowałam .
- Tak myślę że to jest bardzo dobry pomysł. - powiedziała dziewczyna poprawiając swoje loki. (Allison).Dziewczyny szły z przodu, a ja za nimi dając znak chłopakowi że idziemy w wyznaczone miejsce.
- Ja idę do łazienki, zaraz wracam. - powiedziałam wychodząc z pokoju.
Po chwili usłyszałam mulatkę również wychodząca.
Ukryłyśmy się w pokoju Luther'a.Ben zostawił troszkę uchylone drzwi abyśmy wszystko słyszały.
- Um hej. - powiedział chłopak zapewnie drapiąc się po karku.
- O hej, co tu robisz? - powiedziała szybko Vania.
- Chciałem się spytać, emmm czy... czy, chciałabyś iść jutro ze mną na gofry? - zapytał jąkając się.
- Oczywiście że tak! - krzyknęła dziewczyna.
Z Allison zeszłyśmy szybko do salonu i usiadłyśmy na kanapie
rozmawiając.Po jakiś 10 minutach Vania zeskoczyła ze schodów i rzuciła się nam na szyję.
- To napewno dzięki wam! - krzyknęła rozradowana.
Udawałyśmy że nie wiemy o co chodzi, jednak po chwili opowiedziałyśmy jej o wszystkim.- Za to masz nam wszystko opowiedzieć co stanie się jutro na waszej randce. - powiedziała Allison, jednak ja tego nie popierałam. Przecież to będzie ich prywatna chwila.
- Oczywiście jeśli będziesz chciała. - dopowiedziała szybko, na co dziewczyna przewróciła oczami.Rozmawiałyśmy jeszcze bardzo długo, gdy usłyszałyśmy kroki od storny gabinetu, pobiegłyśmy szybko do swoich pokoi.
Hej hej, witam was po przerwie.
Chciałam wam podziękować za tak dużo odzew pod tą książką.
Jestem wam BARDZOOOO wdzięczna.
Postaram się napisać jeszcze dzisiaj 1 rozdział, jednak nic nie obiecuję.
Jak narazie zostawiam was z tym.- 547 słów -
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fiksi Penggemar-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.