🌻15

810 46 14
                                    

- Już wiem! - krzyknął Klaus.
- Dawaj powiedz nam o twoim cudownym planie. - powiedział Luther.
- Po treningu, Vanya pójdzie do Five'a i powie że chce z nim porozmawiać w bibliotece, my ułożymy się koło drzwi i jak wejdzie oblejemy go zimną wodą!!
- Ma ktoś jakiś inny pomysł? - zapytał Diego.
Wszyscy pokręciło głową.
- No dobra czyli bierzemy się za plan loczka. - powiedział i zaczął się cwanie uśmiechać.- Sam chce mu dowalić za te wszystkie lata.
- Dobra ale pierwsze śniadanko! - na samą myśl o jedzeniu zgłodniałam.
- Ty wogule myślisz o czymś innym niż jedzenie? - zapytał mnie rozbawiony Ben.
- Chyba nie.
Wszyscy ze śmiechem zeszliśmy do jadalni.

- Macie 10 minut na przebranie się. - powiedział Reginald odchodząc od stołu.

Odeszłam szybko od stołu zabierając dwa naleśnik. Reszta tylko popatrzyła się na mnie ze śmiechem i zrobiła to samo.
Tylko Five siedział nadąsany przy stole, udając że nas tu nie ma. Typowo.

Cieszyłam się że dzisiaj oberwie za to wszystko co wyżądził mi i reszcie rodzeństwa.

~•~
Wbiegłam szybko na salę. Spóźniłam się bo poleciałam jeszcze dojeść moją porcje którą zostawiłam. Nie chciałam żeby się zmarnowała.

- Spóźnienie Numerze Osiem, 20 kółek.

Na samą myśl zachciało mi się zygać.
A mogłam je zostawić.

Allison dołączyła do mnie po krótkiej rozgrzewce.
- Czemu się spóźniłaś? - zapytała że śmiechem.
- Ehhhhh, szkoda mówić. - czułam jak jedzenie podchodzi mi do gardła.
- A mówiłam żebyś je zostawiła.- mówiąc to nie wytrzymała i wybuchła śmiechem.

Na szczęście po chwili mi przeszło i zaczęłam intensywnie ćwiczyć by nadrobić zaległości.

~•~
- Nadszedł czas by zrealizować nasz plan. - powiedział Luther.
Każdy zabrał wiadro i poszedł napełnić go do łazienki.
Ja dodałam jeszcze barwinka, może się akurat zabarwi na zielono.
- Oo, widzę że nie tylko ja dodałam niespodziankę?
Klaus, jak to Klaus zamiast wody nalał piwo, kto by się spowiedziewał.
Dziwne jest to za ma dopiero 13 lat a już stał się alkoholikiem, nie dużym ale jednak nim jest.
Allison zrobiła kisiel.
Luther dodał skrobi  ziemniaczanej, dzięki temu powstała bardzo fajna ciecz.
( Mam nadzieję że wiecie o jaką chodzi, bo nie wiem jak to napisać hah)
Ben nalał połowę spleśniałego mleka, a połowę wody.
Diego zrobił budyń.
- Czyli tylko ja mam coś lipnego. - powiedziałam z udawanym smutkiem.
- Dodaj tam piasku. - powiedziała Vanya.
- Dobry pomysł.
Po chwili przyszłam z gotową mieszanką.

Wszyscy zabrali się za robienie małego baseniku żeby łatwo wszystko potem wyrzucić.

Po około 30 minutach wszystko było gotowe.
Zadowoleni z siebie ustawiliśmy się w odpowiednich miejscach, a Vanya poszła po chłopaka.

~•~ Vanya ~•~
- Hej.
- Hej, co tu robisz? - powiedział Five odkładając książkę.
- Przyszłam  bo chce z tobą porozmawiać. Ale nie tutaj. - szybko złapałam go za nadgarstek i wyprowadziłam z pokoju.
- Ehhhhh nie dobra. - zrezygnowany dał mi się prowadzić.
Świetnie, teraz tylko skręcić w prawo...
- Ale czemu idziemy do biblioteki? - chłopak nagle stanął i nie dał się ruszyć z miejsca.
- Chyba nie chcesz żeby Audrey to wszystko słyszała?
Zauważyłam że gdy powiedziałam jej imię, jego oczy nagle zabłysły. Albo światło się w nich odbiło? Trzeba to wybadać.
- Chciałam porozmawiać o niej.- ostatnie słowo wypowiedziałam bardzo powoli patrząc się na niego.
Jednak się nie przewidziałam, jego oczy momentalnie otworzyły się szerzej.
Jednak po chwili spoważniał.
- Po co mam rozmawiać o tej przybłędzie?
- Zobaczysz, a teraz chodź.

Otworzyłam szybko drzwi i wepchęłam tam chłopaka.

~•~ Audrey oraz reszta rodzeństwa ~•~

- Jak myślicie, da się tutaj zaprowadzić? - zapytałam bo trochę wątpiłam że tu przyjdzie.
- Oczywiście że tak, tylko z Vanyą utrzymuje w miarę dobry kontakt. - powiedziała mulatka.

Czyli jednak z kimś tu rozmawia wow.

- Ale naprawdę żadko, jednak jeszcze nigdy jej nie spławił, więc zapewnie dzisiaj też tego nie zrobi. - dopowiedział Diego.
- Przyszykujcie się, słyszę ich. - przerwał nam Klaus.

Każdy ustawił się na sowich miejscach.
Ustaliliśmy że dziewczyna otworzy drzwi i wepchnie tam chłopaka, sama zostanie na zewnątrz uniemożliwiając mu drogę ucieczki.

Po chwili drzwi się otworzyły, a do środka wpadł Five.
- TERAZ!! - krzyknął Ben.
Jak jeden mąż wyrzuciliśmy zawartość naszych wiader prosto na chłopka. A sami szybko się odsunęliśmy aby niczym nie dostać.

Basen wypełnił się wszystkimi mieszankami, chłopak poślizgnął się i wpadł do niego.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, po chwili dołączyła do nas Vanya, wbiegając innym wejściem.

- CO WY ODPIERDALACIE !! - zaczął krzyczeć.
- Myślałeś że ujdzie ci to wszystko na sucho?! - Luther również zaczął krzyczeć.
Po chwili zaczęła się ostra wymiana zdań między nimi.
- PRZESTAŃCIE! - wydarła się mulatka stając między nimi.
Tego się nikt nie spodziewał.

Po chwili do biblioteki wszedł Reginald wraz z Pogo i Grace.
Wszyscy zamarli a krzyki ucichły.

- Co tu się dzieje? - zapytał ojciec swoim lodowatym tonem. - Proszę mi to zaraz wytłumaczyć.
Nikt się nie odzywał, każdy patrzył się na swoje stopy.
- Luther? - Reginald podszedł do chłopaka zabijając go spojrzeniem.
- Bo... My chcieliśmy ukarać Five'a. - powiedział bardzo szybko.
- Ah tak? Za co chcieliście go ukarać? Vanya?
Dziewczyna westchnęła i opowiedziała mu wszystko.

- Wszyscy dostaniecie karę, a teraz posprzątać to! - krzyknął i wyszedł z biblioteki trzaskając drzwiami.

Zabraliśmy się do sprzątania, usunęliśmy się w niecałą godzinę, a było tego bardzo dużo. Basen się zepsuł a cała zawartość wypłynęła, rozlewając się po całym pomieszczeniu.

Gdy to zrobiliśmy każdy się udał do swojego pokoju czekając na karę.

- Dzieci, ojciec was woła. - zawołała mama uśmiechając się jakby nic się nie stało.

Po woli wyszłam z pokoju i pokierowałam się w wyznaczone miejsce.

- Nie będę wam robić kazania, nie mam na to czasu.
Za karę macie sprzątać wszystkie łazienki przez 2 tygodnie, myć naczynia po każdym posiłku, również przez 2 tygodnie. Sprzątać dziedziniec każdego popołudnia przez 3 tygodnie.
Karę macie lekką ale myślę że się czegoś nauczycie.  Teraz rozejść się.

Wróciłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Było po kolacji więc nie musiałam się przyjmować myciem naczyń.

Poszłam się umyć, gdy wróciłam do pokoju, na łóżku leżała paczka czekoladek.
Na pudełku leżała mała koperta.
Otworzyłam ja i wyciągłam mały list.

Nie wiem jak się pisze takie listy, czy coś, ale chciałem cię przeprobsisksk.
( Pisze to do wszystkich więc nie rób sobie nadziei.)

Wow. Nie spodziewałam się, może i słowo PRZEPRASZAM nie było napisane jak ma być, ale zawsze coś.
Okazało się że naprawdę zrobił taki „prezent" wszystkim, co wszystkich zaskoczyło.

Usłyszałam ciszę stukanie w ścianę. Czyżby alfabet morsa?
Chyba tak.
Jeśli chce ze mną rozmawiać to ma pecha, bo ja nie mam zamiaru tego robić.
Położyłam się do łóżka i po chwili zasnęłam.

Hejka, nie spodziewałam się że dzisiaj dodam rozdział ale miałam mega pomysł na niego więc tak oto powstał.
Mam nadzieję że wam się podoba bo lepszego pomysłu nie miałam xd.

Odnośnie pytań kiedy next. Myślę że będzie we wtorek albo poniedziałek ponieważ jest on wolny od szkoły.

Zapraszam jeszcze do komentowania i gwiazdkowania oraz do obserwacji konta 😏, będę wam za to BARDZO wdzięczna.
Do zobaczenia.
PS. Nie wiem jak udało mi się   napisać tak długi rozdział.
Za błędy przepraszam!

- 1111 słów -






N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠śćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz