Zanim chłopak wyszedł ustawił mi budzik zgodnie z jego godziną na telefonie oraz zaznaczył czerwonym kwadratem datę na 10 marca.
Pokazał mi jeszcze że mnie nie okłamuje i wyszedł.Na szczęście albo nieszczęście telefon został u Vani.
Ale chwila, jeżeli ja jestem tu od 2 dni, a mówili że nikt się nie odzywał, to czy oni wogule zauważyli że mnie porwano?
Dobra spokojnie, przecież chyba od razu nie namierzyli kontaktu z moimi oprawcami.
Postanowiłam poczytać książkę, mój wybór padł na tajemniczą wyspę, może będzie tu jakiś sposób na wydostanie się z tąd.
Ledwo zaczęłam czytać gdy drzwi się znowu otwarły.
Do pomieszczenia wszedł Dave.- Mam nadzieję że zjadłaś śniadanie. - powiedział i założył mi kajdanki.
Prowadził mnie korytarzem który był fioletowy, jak chyba w każdym miejscu były plakaty planów budynków, dróg, komisariatów, kanałów itp itd.
Korytarz był dość krótki więc po chwili stanęliśmy przed szklanymi drzwiami.
Dave wpisał kod, wiem że zaczynał się od 0, to już postęp ale szczerze nie wiem czy przyda mi się kod do laboratorium. Ale kto wie?Stanęliśmy w ala recepcji, po lewej stronie był dość duży blat, a za nim jakaś pani w białym fartuchu i rękawiczkach.
Gdy nas zobaczyła od razu podeszła do drzwi i wpisała kod. Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia.
Po lewej stronie znajdowała się szklana cela, a po prawej pomieszczenie z jakimiś guzikami, komputerami oraz maszyną. Dalej również znajdowały się pomieszczenia z jakimiś maszynami i odczynnikami.
Dalej szło się korytarzem i z tego co zdąrzyłam wyczytać na jego końcu znajdowała się hala.Ściągnięto mi kajdanki i wepchnięto do pomieszczenia.
Był podobny do mojego „pokoju", tylko był cały biały a w środku było tylko krzesło.Oczywiście jak to ja, usiadłam obok niego.
- Siadaj na to krzesło.- rozbrzmiał głos w głośnikach.
Gdy wykonałam zadania od razu do celi wdał się biały dym.
Nie mogłam oddychać, powoli traciłam przytomność, gdy Dave to zobaczył od razu włączył wiatraki i dostarczył tlen.Leżałam tak na podłodze gdy nagle poczułam wodę, wstałam gwałtownie a poziom wody podniósł się w bardzo szybkim tempie.
Zaczęłam panikować, bałam się bardzo głębokiej wody, a tu poziom jej sięgał mi już do pasa.Nagle zobaczyłam guzik pod krzesłem, odbiłam się od sufitu i dopłynęłam do celu.
Po kilku minutach po wodzie nie było ani śladu.Spojrzałam w stronę drugiego pokoju, Dave siedział na krześle i wił się ze śmiechu, czułam jak złość we mnie narasta, gdy to zobaczył jego mina stała się znowu poważna.
Po chwili poczułam jak milion iskier przepływa przez moje ciało, poraził mnie prądem.
Co za świnia.
Chciałam użyć telekinezy jednak postanowiłam narazie jej nie ujawniać. Może nie wiedzą że mam jakieś moce.Jeszcze kilka razy mnie podtapiał i raził prądem a potem zaprowadził do „pokoju" gdzie miałam swoje rzeczy.
Położyłam się na łóżko cała obolała.Czułam się okropnie, wszystko mnie bolało, z uszu wylewała woda, a ubrania były całe mokre.
Jeśli tak będzie każdego dnia to muszę szybko znaleźć moment w którym ucieknę.
Hej.
Dzisiaj króciutki rozdział.:((
Przepraszam was jednak nie mam WOGULE weny.
Sami widzicie jak rozdział dzisiaj wygląda, milion powtórzeń, milion maseł maślanych.
No cóż, mam nadzieję że mi wybaczycie...- 515 słów -
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fanfiction-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.