😳😳😳😳~•~
5 lat później.- A może ta? - Mama przyniosła kolejna piękna suknię, miała ogromny biały tiulowy dół, który na dole przybierał kolor granatowy. Góra była na cienkich diamentowych ramiączkach.
- Zaraz przymierzę.- I? Mi się bardzo podoba, w sumie jak każda. Ale ta jest moim faworytem. - powiedziałam okręcając się wokół własnej osi.
- Wyglądasz w niej cudownie. Będzie ci jeszcze pasować do ozdób. - stwierdziła Allison.
- Biorą ją. - powiedziałam wpatrując się lustro.
- Tak bez zastanowienia? - zapytała Vanya.
- Szukamy sukni już 2 miesiąc, za 3 miesiące ślub. Muszę coś wybrać a ta jest cudowna. Zakochałam się w niej. - pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Zgadzam się z Audrey. - Allison również zaczęła płakać a po chwili my z razem z nią.------Five------
- Jaki kolor chcesz? Czarny, niebieski? O a może czerowny? - zapytał Diego rozglądając się po sklepie.
- Może granatowy? Będzie pasował do dekoracji. - powiedział Luther przynosząc garnitur.
- Chyba wolałbym czerowny. - powiedziałem zabierając odpowiedni rozmiar z wieszaka.
- Umm, dzień dobry w czym mogę paną pomóc? - nagle obok nas pojawiła się zapewnie pracownica sklepu.
- Eee więc ten, my byliśmy na dzisiaj umówieni kupować garnitur na ślub. - powiedziałem szybko odkładając ubranie na swoje miejsce.
- Imię i nazwisko.
- Five Hargreeves.
- Dobrze, więc jaki krój pana interesuje?
- Eee, ja się na tym nie znam więc najlepiej taki zwykły? Wie pani o co biega?
- Tak tak, a kolor?
- Czerowny. - odpowiedziałem szybko.
- Granatowy. - powiedział Luther w tym samym momencie.
- Różowy. - odparł z uśmiechem Klaus.
- Czyli na jaki się pan decyduje? - pracownica wydawała się być dość mocno zmieszaną.
- Naradzimy się i zaraz pani powiemy. - powiedział ze sztucznym uśmiechem Ben.- Debilu bierzesz granatowy koniec kropka. - warknął Ben.
- Ale czemu? Przecież w czerwonym będę wyglądać bardzo seksownie.
- Audrey napewno zdecyduje się na kolor który pasuje do ozdób, więc ty też to zrób.
- Ugh no dobra.- Więc? - kobieta wbiła do naszego punktu narady.
- Brat bierze granatowy. - odparł Klaus.
- Świetnie a więc zapraszam do przebieralni.- Tylko nie rozbieraj się tam za bardzo braciszku. - mrugnął porozumiewawczo Diego.
- A spierdalaj.- I jak? - zapytałem wychodząc wpełni ubrany w granatowy garnitur.
- Nie wyglądasz aż tak seksownie jak w czerwonym... Ale jest kozak. - powiedział Klaus oglądając mnie z każdej strony. - Chwila chwila. Coś ci wystaje z tyłu spodni.
- Zdejmij to. - powiedziałem nawet się nie obracając.
Nagle poczułem mocnego klapsa na MOJEJ dupie.
- Za ciasne masz te spodnie. - powiedział Diego wraz z Klausem.
- Łosz ty kurwo jebana. - rzuciłem się za nim w pogoń a gdy go dopadłem zacząłem lać po tyłku.
- Mmmm kocica. - odpowiedział mrucząc pod moimi uderzeniami.
- Dobra ogarnijcie się. - powiedział Luther rozdzielając nas. - Pani czeka na nasz werdykt. - chłopak wskazał na dziewczynę która stała jak wryta i patrzyła się na nasze poczynania.
Gdy kucłem aby zawiązać buta usłyszałem trzask oraz dużą ulgę.
- Kurwa Five. - Diego stał koło mnie i śmiał się do rozpuku.
- Spodnie się rozdarły? - zapytałem patrząc na Bena który również się śmiał. Poprawka wszyscy się śmiali.
- I to jeszcze jak. - odpowiedział opadając na kanapę.
- Czekaj zrobię ci zdjęcie. - Luther już miał w ręce telefon i robił milion zdjęć.
- Chciałam tylko przekazać że trzeba będzie zapłacić za szkody. - powiedziała dziewczyna niepewnie. Była bardzo onieśmielona.
- I co żeś dojebał?! - zawołał Klaus pijąc chyba piwo. Skąd on to wytrzasnął?
- Poprosi się ojca. Diego weź do niego zadzwoń. Przez ostatnie lata bardzo miły jest więc może nam się uda wyżulić od niego pieniądze. - powiedziałem podając chłopakowi numer taty. Przez tyle lat z nim mieszka a nawet nie przepisał numery z lodówki. To trzeba być idiotą.
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fanfiction-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.