------ Five ------
Była sobota godzina 6.00
Wstałem i udałem się do łazienki. Szybko się ubrałem i ułożyłem starannie włosy.
Cały czas myślałem o tej cudownej istocie.
Chwila, nie przecież ty jej nienawidzisz.
Ochlapałem sobie twarz zimną wodą, jednak nic mi to nie pomogło, dalej o niej myślałem.
Ehhhhh, chyba nic na to nie poradzę.
Była u nas miesiąc* a tak zawróciła mi w głowie że to jest poprostu szok.Może spędziłbym z nią dzisiaj dzień?
Ojca nie ma bo pojechał gdzieś za miasto coś załatwić.Wyszedłem z akademii i skierowałem się do supermarketu.
Przydało by się jej coś kupić, z tego co słyszałem uwielbia jedzenie.
Kupiłem kilka paczek zupek chińskich, żelki, czekoladki, kilka paczek czipsów oraz coś do picia.Gdy wróciłem zaniosłem wszystko na dach zabrałem jeszcze koc i poduszki.
Może coś z tego wyjdzie?
Mam nadzieję że tak.---- Audrey ----
Od 6 ktoś ciągle gdzieś łaził, strzelał półkami, albo drzwiami.
Miałam już dość, ojciec wieczorem zapowiedział że wyjeżdża na jakąś delegacje za miasto, więc chciałam sobie pospać.
Wreszcie cała wkurzona wstałam o 6.20 i za nic na świecie nie mogłam spać
- Kurde no, zlitujcie się. - powiedziałam do siebie gdy próbowałam zasnąć.
Nic.
Wstałam i udałam się do łazienki, no bo co innego mi zostało.
Zabrałam bluzę i jakieś dresy, umyłam twarz przebrałam się i wróciłam do pokoju.
Wrzuciłam piżamę pod poduszkę i zasiadłam do toaletki.
Z racji tego iż było jeszcze dużo czasu zanim reszta się obudzi, postanowiłam się pomalować.Nałożyłam korektor, puder, róż , bronzer i tusz.
Wszystko zakończyłam mgiełką do utrwalenia makijażu.Po tym wyszłam z pokoju i zwróciłam się w stronę kuchni.
Zaczęłam robić porcje naleśników.
Wróciłam do pokoju i włączyłam film który przerwałam wczoraj.Po tak pożywnym śniadaniu umyłam naczynia.
---- Five ----
Było około 7 rano gdy usłyszałem kogoś w kuchni, powoli zaglądłem i zobaczyłem ją, serce zabiło mi szybciej i przeteleportowałem się na dach.
Muszę pilnować żeby z nudów tu nie zabłądziła.
Co mogło być trochę trudne.
Po ok.5 minutach znudziło mi się to i wróciłem do pokoju, usłyszałem ja komentuje jakiś film.
Jej głos strasznie mnie uspokajał, mogłem go słuchać godzinami.Rodzeństwo wstanie pewnie ok.10 więc chce ją zabrać tam o 8.
Mam jeszcze niecałą godzinę.
Cudownie, nie mogę się już doczekać.Odłożyłem książkę i spojrzałem na zegar który znajdował się na szafce nocnej.
7.55
Dobra idę.
Stanąłem przed drzwiami do jej pokoju i nacisnąłem klamkę, chciałem już mieć to z głowy.---- Audrey ----
Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju i po chwili zobaczyłam Five'a stojącego w progu.
Chwila, jeszcze raz co ty widzisz w progu?
To przecież Klaus przyszedł.
Popatrzyłam jeszcze raz w miejsce gdzie stał chłopak.
Kurde nie, nie, to jednak on.- Mogę ci w czymś pomóc? - zapytałam szorstkim tonem.
- Nie, ale ale mam pytanie. - powiedział to drapiąc się po karku.
Nie, ja wiem co on chce zrobić, naoglądałam się za dużo filmów żebym nie wiedziała o co chodzi.
ON CHCIAŁ MNIE ZAPROSIĆ NA PIEPRZONĄ RANDKĘ.- Emm, jakie? - zapytałam sprawdzając coś na internecie.
Nie będę mu się patrzeć w oczy , nie wiadomo co by zrobił.- Chciałbyś iść ze mną na dach?
O nie nie nie nie, co ja mam mu powiedzieć?
Nie chcę z nim iść, jeszcze mnie z niego zrzuci. Jak już mówiłam, on jest nieprzewidywalny.- Mam już na dzisiaj plany. - powiedziałam szybko.
- Ale chociaż na chwilę.
- Nie dam rady. - pokazałam mu telefon na którym widniała 8.05. - już jestem spóźniona.Wstałam poprawiłam bluzę i wyszłam kierując się na dziedziniec.
- Czekaj!
Obróciłam się i zobaczyłam chłopaka wybiegającego z akademii.
- Może masz czas jutro?
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami i stałam się niewidzialna.
Nie chciałam z nim rozmawiać, pierwsze chciał mnie zabić, poniewierał jak szmata a teraz chce się wielce umówić.Przeszłam kilka ulic i nagle przypomniałam sobie że nie wiem gdzie idę.
Nie znałam miasta.
Brawo Audrey. Mistrz z ciebie.Szłam jedną wielką ulicą, była cudowna, ogromne drzewa były ozdobione lampkami, nie było tutaj żadnych aut więc było dużo dorożek, wszędzie były kawiarnie, a kopyta przyjmie stukały o kostkę.
Gdy doszłam do końca uliczki znalazłam się w parku.
Był przepiękny, masa drzew które również były ozdobione lampkami, ławki miały na sobie wypisane różne cytaty.
Po około 10 minutach doszłam na jego środek, stała tam cudowna fontanna, a w powietrzu roznosił się zapach pączków, kawy oraz herbaty.
Jutro napewno tutaj wstąpię i zjem śniadanie.
Ojciec miał przyjechać dopiero w poniedziałek po południu więc mam dużo czasu na poznanie każdego skrawka tego parku.---- Five ----
- Wiedziałem kurwa wiedziałem, trzeba było siedzieć na dupie w pokoju i nic nie planować.
Na co ja wogule liczyłem?! Że padnie mi do nóg i powie tak?
Tak na to liczyłem, jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie powiedziała mi NIE, gdy zaprosiłem ja na randkę, mimo mojego młodego wieku dużo razy na nich byłem. Bardzo pomagała mi w tym sława oraz to że byłem chodzącym Bogiem piękności. - mówiłem do siebie chodząc po pokoju.
Przy okazji rozwalałem wszystko na około.Ona myśli że tak łatwo się jej pozbędę?
To chyba pomyliła sobie mnie z kimś innym.
Ja zawsze ZAWSZĘ muszę być na wygranej pozycji.
Tak też będzie i tym razem, czy tego chcę czy nie.Przeteleportowałem się do parku, na pewno nie zna miasta, ale z akademii bardzo łatwo się tutaj dostać, więc napewno widząc ta ogromna ulice poszła nią.
---- Audrey ----
Była godzina 11.14.
Jak na „krótki" spacerek nie było mnie dość długo.
Nagle zobaczyłam Five'a który wszedł do parku bocznym wejściem.
Stałam się niewidzialna i szybkim krokiem poszłam w kierunku domu.
Mam nadzieję że się tylko nie zgubię.
Gdy tak szłam, kątem oka widziałam jego twarz, był strasznie wkurzony, z tego co mi opowiadało rodzeństwo, jeśli chłopak się na coś uparł zawsze musiał to mieć, albo zrobić.
Więc napewno sobie mnie tak łatwo nie odpuści.
Muszę porozmawiać o tym z dziewczynami gdy tylko znajdę się w akademii.Hej hej, dzisiaj wleciał rozdział z czego jestem zadowolona, jak możecie zobaczyć jest on dość długi, więc mam nadzieję że wam się spodoba!!
Bardzo dziękują też za taką aktywność pod tą książką.
Jestem wam bardzo wdzięczna.
Do zobaczenia w następnym rozdziale. :)* Pamiętam że pisałam coś ile ona była już w akademii jednak nie chce mi się szukać więc załóżmy że jest już tu miesiąc.
Jeśli coś nie zgadza się z wcześniejszą wersja, bardzo przepraszam.Przepraszam również za błędy, chociaż sprawdzam kilka razy to może dni coś umknąć.
- 1042 słowa -
CZYTASZ
N𝕚𝕖𝕠𝕕𝕨𝕫𝕒𝕛𝕖𝕞𝕟𝕚𝕠𝕟𝕒 𝕞𝕚ł𝕠ść
Fanfiction-Od teraz nazywasz się numer 8.- powiedział jakiś stary człowiek który uważał się za mojego tatę.